Jeden punkcik do odrobienia w rywalizacji o brąz Ekstraklasy. Anwil minimalnie lepszy od Czarnych

fot. Przemysław Woś

To było pełne emocji, pierwsze spotkanie o brąz Energa Basket Ligi pomiędzy Anwilem Włocławek, a Grupą-Sierleccy Czarnymi Słupsk. Ostatecznie mimo szans w ostatniej akcji, Marcus Lewis nie oddał nawet rzutu, w efekcie gospodarze wygrali 78:77 i mają zaliczkę jednego punktu przed decydującym spotkaniem w hali Gryfia.

W sezonie zasadniczym Czarni dwukrotnie ogrywali Anwil, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. W delegacji w październiku ubiegłego roku, zwyciężyć pozwoliła doskonale rozegrana druga kwarta, wygrana 9-ma punktami. Świetnie spisał się wówczas Billy Garrett – autor 22 ppunktów.

GARRETT LUBI WŁOCŁAWEK

Liderowi Czarnych najwyraźniej sprzyja Hala Mistrzów, bowiem w rywalizację o 3. miejsce wszedł znakomicie. Po pierwszej kwarcie miał 11-punktów, w drugiej dołożył 4, będąc najlepiej punktującym graczem Czarnych. Na tle Jonah Mathewsa – innej gwiazdy ligi, wyglądał znakomicie, trafiał kluczowe rzuty, dobrze wypatrując też kolegów. Amerykański lider Anwilu w play-offs nie przypominał gwiazdy z sezonu zasadniczego, tylko raz zdobył w seriach ponad 20-oczek i było to w pierwszym meczu przeciwko Twardym Piernikom z Torunia w ćwierćfinale. Później zaliczał skromne jak na siebie 8, 15, 9, 16, 13, 9 punktów. Za to po przeciwnej stronie Billy Garrett imponował. Brał na siebie odpowiedzialność, trafił 3 z 6 trójek, dołożył jeszcze pięć celnych rzutów za 2 punkty, kończąc spotkanie z dorobkiem 22-oczek.

TRUDY DRUGIEJ POŁOWY

Najlepszy strzelecc Czarnych miał jednak problemy z przewinieniami. Na początku trzeciej kwarty złapał trzeci faul, nie mógł już tak agresywnie grać w obronie. Mantas Cesnauskis postanowił jednak zostawić go na parkiecie, Amerykanin nie był już jednak tak skuteczny. Swoje pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobył kilka sekund przed jej zakończeniem. Wcześniej, bo na 4:30 do końca 3 kwarty Anwil doprowadził do remisu po trójce Bella. To był moment przełomowy – sygnała dla gospodarzy, że mogą w tym spotkaniu jeszcze coś ugrać.

Emocje trzymały w napięciu do ostatniej sekundy. Prowadzenie w ostatnich dwóch minutach przechodziło z rąk do rąk. Anwil wypracował sobie minimalną przewagę wskutek bardzo dobrej postawy Jamesa Bella, który trafiał w kluczowych momentach, a w całym meczu uzyskał 25-punktów. Ostatnie słowo mogło jeszcze należeć do Czarnych, ale wchodzący pod kosz Marcus Lewis nie znalazł miejsca, by oddać rzut, zatem Anwil zwyciężył 78:77.

Ostatnie spotkanie sezonu dla obu drużyn w Gryfii w sobotę. Jeśli Czarni wygrają dwoma punktami, lub ich większą liczbą, zdobędą brąz Energa Basket Ligi. Transmisja z Gryfii w Radio Gdańsk z Boisk i Stadionów od 17.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj