36 lat temu, 4 czerwca 1989 r. zjednoczona wokół Lecha Wałęsy solidarnościowa opozycja wygrała wybory parlamentarne. Przyspieszyło to upadek dyktatury komunistycznej w Polsce i innych krajach. Na pamiątkę tamtych wydarzeń w środę o godz. 12:00 na Placu Solidarności w Gdańsku zostanie podniesiona flaga RP, zabrzmią hymny Polski i Unii Europejskiej, a swoje przemówienia wygłoszą m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska, prezydent Lech Wałęsa, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz i marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.
Wybory przeprowadzone 4 czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
– 36 lat temu możliwe były dwie drogi: droga chińska i plac Tiananmen albo nasza droga. Pewnie niedoskonała, z wybojami, ale utrwalająca demokrację, choć niełatwą. O to chodzi 4 czerwca. Dlatego w Gdańsku od sześciu lat w samo południe zapraszamy na Plac Solidarności, gdzie z jednej strony uroczyste podniesienie flagi i wyśpiewane hymny, ale także ważne słowa osób, które tego dnia chcą być z nami – mówi prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
36 LAT OD PIERWSZYCH CZĘŚCIOWO WOLNYCH WYBORÓW
W niedzielę, 4 czerwca 1989 r. odbyła się pierwsza tura częściowo wolnych wyborów do Sejmu i Senatu. Wzięło w niej udział 62 proc. uprawnionych do głosowania. W wyborach do Senatu kandydaci Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” uzyskali 92 mandaty, strona koalicyjna ani jednego.
Z kolei w wyborach do Sejmu „Solidarność” zdobyła 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci koalicyjni z 299 przysługujących im mandatów uzyskali zaledwie trzy. Natomiast na 35 kandydatów z listy krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej, tylko dwaj (Mikołaj Kozakiewicz z ZSL, już wkrótce marszałek Sejmu i Adam Zieliński – prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, a potem Rzecznik Praw Obywatelskich) otrzymali ponad 50 procent głosów. Zgodnie z ordynacją oznaczało to, że pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą nieobsadzone. Wybory zakończyły się wielkim zwycięstwem „Solidarności”. Jego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną.
Ustalenia zawarte wówczas w sprawie wyborów parlamentarnych były jednorazowe. Kolejne wybory miały być już przeprowadzone według zasad całkowicie demokratycznych.
PAP/IAR/ua





