Trefl przegrywa ze Startem i nie obroni tytułu. Prezes: „Na gorąco? Jesteśmy zdruzgotani”

fot. archiwum RG. Rozmowa z prezesem Trefla Markiem Wierzbickim z 2024 roku.

Po przegranym meczu z PGE Startem Lublin Trefl Sopot nie obroni tytułu mistrzowskiego wywalczonego przed rokiem. Na gorąco, tuż po końcowej syrenie swoimi wrażeniami podzielił się prezes klubu Marek Wierzbicki. – Na chwilę obecną jesteśmy zdruzgotani, bo byliśmy bardzo blisko, by znaleźć się ponownie w finale i walczyć o obronę tego tytułu. Niestety, zagraliśmy trochę słabiej, tak jak w pierwszym i trzecim meczu, zabrakło energii, byliśmy trochę zmęczeni – komentował na żywo na naszej antenie Wierzbicki.

– Po prostu przegraliśmy. Lublin był dzisiaj lepszy, lepszy był w tej serii. Trzeba im życzyć wszystkiego dobrego i niech grają w finale. My musimy się teraz skupić, otrząsnąć i spróbować wywalczyć jeszcze ten brązowy medal, bo to nie jest coś bardzo tragicznego. Wciąż jesteśmy jedynymi medalistami z tamtego roku, którzy są w pierwszej czwórce, więc myślę, że zakończenie sezonu brązowym medalem nie byłoby takie złe i byśmy byli mimo wszystko po jakimś czasie zadowoleni, że to osiągnęliśmy – tłumaczył prezes Wierzbicki. 

Czy głównym grzechem nie było niewykorzystanie słabości Startu? Grali bez swojego najlepszego strzelca, Tevina Browna, a i tak nie udało się Wam tego wykorzystać. To chyba boli szczególnie.

Rzeczywiście. Być może nawet można powiedzieć, że to może była przyczyna tego wszystkiego, może chłopcy się trochę rozluźnili, poczuli zbyt pewni siebie. To teraz trudno mi na szybko ocenić. Natomiast rzeczywiście, weszliśmy w ten mecz trochę bez energii i efekt jest taki, że niestety musimy przełknąć tę gorzką pigułkę. Mam nadzieję, że do wtorku się podniesiemy i pokażemy się godnie. Gramy o 17:30 w Ergo Arenie. Będzie można zobaczyć nas po raz ostatni. Przyjdą kibice, by nas wspierać, mam nadzieję, że dopiszą tak licznie, jak dzisiaj i będziemy mogli się godnie pożegnać z tym sezonem, wygrywając ten mecz i później we Włocławku osiągając brązowy medal.

Widać po panu ogromne emocje. Wiem, że to na gorąco, ale muszę zapytać: jak dużą, w skali oczekiwań i budżetu, jest to strata dla klubu?

Ja nie przeliczam tego absolutnie w tym momencie na pieniądze. Najważniejsze jest to, że chcieliśmy walczyć i mieliśmy w zasięgu ręki ten finał. No niestety się nie udało, dziś Lublin był lepszy. Czapki z głów przed nimi. No myśmy nie wykorzystali swojej szansy. Nie będziemy teraz tego przeliczać na pieniądze. Najgorsze jest to, że straciliśmy szansę na złoty medal, ale ja gorąco w to wierzę, że jeszcze otrząśniemy się, bo na pewno dzisiaj wszyscy mamy spuszczone głowy i jesteśmy podłamani. Będziemy walczyć jeszcze twardo o ten brąz, bo to też jest fajny wynik.

W takim razie, jaki to był sezon? Graliście w europejskich pucharach, co wiązało się z wieloma wyjazdami i wyzwaniami logistycznymi. Jak w pigułce podsumowałby pan ostatnie dziewięć miesięcy?

Z występów w pucharach jestem zadowolony, mimo że odnieśliśmy tam tylko jedno zwycięstwo, ale przypominam, że w kilku meczach graliśmy bardzo dobrze i byliśmy bardzo blisko wygranych. To były mecze przegrane jednym, dwoma punktami, dogrywką. Sezon przeplataliśmy meczami lepszymi i gorszymi, nie graliśmy stabilnie i równo. No i w tej serii też mieliśmy mecze gorsze i lepsze i dlatego właśnie ostatecznie Lublin okazał się lepszy. Natomiast myślę, że to był sezon pozytywny, bo znaleźliśmy się w tej pierwszej czwórce, która była takim celem dla nas. Osiągnięcie tego miejsca w pierwszej czwórce oraz perspektywa szans na medal są okej. Wiadomo, nie jest to wielki sukces dla nas, ale myślę, że ogólnie sezon jest w miarę udany.

Posłuchaj rozmowy z Markiem Wierzbickim:

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj