Polski Rejestr Statków zajmie się certyfikacją dronów. Wymóg UE obowiązywać będzie od stycznia

(Fot. Gov.pl)

Polski Rejestr Statków, kojarzony głównie z branżą morską, jako pierwszy w Polsce będzie certyfikować cywilne drony. Konieczność nadawania klas wszystkim cywilnym dronom to wymóg, który od 1 stycznia 2023 roku obejmować będzie wszystkie bezzałogowe statki powietrzne. Te również wykorzystywane są w przemyśle morskim, chociaż głównymi odbiorcami nowych usług będą producenci bezzałogowców latających nad lądem.

Użytkownicy dronów w Polsce korzystają obecnie z tzw. przepisów przejściowych. Klasyfikują one drony między innymi ze względu na wagę. Od nowego roku wszystkie nowo wprowadzane na rynek bezzałogowce będą musiały posiadać tzw. klasę. Ta będzie miała przełożenie – podobnie jak dziś – na to, jakich uprawnień potrzeba do latania dronem. Będzie miała też wpływ na warunki wykonywania lotów. Certyfikacja dronów to odpowiedź na potrzeby rynku.

– Polityka rozszerzenia naszej działalności wynika po pierwsze z chęci oferowania klientom pełnego zakresu usług, czym oni sami są zainteresowani. Po drugie drony wykorzystywane są w przemyśle, w tym w przemyśle morskim. Pion certyfikacji będzie się zajmować oceną zgodności dronów, a pion okrętowy będzie zajmować się regulacją używania dronów na statkach lub konstrukcjach morskich – tłumaczy decyzję o wejściu w rynek dronów Przemysław Gałka z Polskiego Rejestru Statków.

OBOWIĄZKOWE ZNAKOWANIE

Drony od nowego roku dzielone będą na pięć klas, obecnie jest to siedem. Od tej daty każdy nowy dron wprowadzany na rynek musi mieć oznakowanie CE. Oznacza to, że został sprawdzony pod względem europejskich wymagań. Mówiąc wprost – musi być po prostu bezpieczny.

– Do tego sprowadza się w zasadzie całość procesu certyfikacji. Do sprawdzenia, czy dany wyrób nie stwarza zagrożenia dla użytkownika albo to zagrożenie jest zminimalizowane – dodaje Przemysław Gałka.

Eksperci uspokajają jednak, że rozpoczęcie przez PRS, a w przyszłości zapewne również inne jednostki, certyfikacji dronów nie oznacza, że trzeba będzie z urządzeniem kupionym w sklepie udawać się na testy. Od 1 stycznia to na producentach będzie spoczywać obowiązek certyfikacji.

STARSZY SPRZĘT

Co z dronami, które zostały kupione przed 2019 rokiem lub w trakcie obowiązywania przepisów przejściowych?

– Odpowiedzialność w zakresie nadania klasy spoczywa na producencie – mówi Gałka, tłumacząc, że na razie możliwe są dwa rozwiązania. – Albo starsze drony trzeba będzie wycofać z rynku, czyli odkupić od użytkowników, albo producent będzie robił aktualizację oprogramowania i przesyłał odpowiednie etykiety, które będzie trzeba nakleić na drona – dodaje.

Według eksperta Polskiego Rejestru Statków większość producentów wybierze zapewne drugie, tańsze rozwiązanie.

DRONY ROBIONE NA WŁASNĄ RĘKĘ

Proces certyfikacji każdego drona będą musieli natomiast przejść użytkownicy, którzy jednocześnie są konstruktorami bezzałogowych statków powietrznych. W myśl prawa zostają więc producentem. To wąska, wyspecjalizowana gałąź rynku, która nie będzie miała wpływu na drony używane powszechnie amatorsko i półprofesjonalnie.

Na razie nie wiadomo, ile kosztować będzie certyfikacja dronów. Ta jednak, dla poważnych, w tym Polskich, producentów, nie będzie jednak poważnym kosztem. Jak dodają eksperci, warto jednak zapoznać się z regulacjami, które obowiązywać będą od 2023 roku. Ich nieznajomość może przysporzyć poważnych problemów, łącznie z postępowaniem w sprawie złamania restrykcyjnych przepisów prawa lotniczego.

Bartosz Stracewski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj