Rocznica zbrodni katyńskiej. Batalia o prawdę, która do dziś nie dobiegła końca

(fot. Wikipedia/Dennis Jarvis)

Zbrodnia katyńska – zgładzenie z motywów politycznych 22 tysięcy obywateli polskich stanowiących w dużej mierze jego elitę intelektualną to symbol narodowego męczeństwa i wciąż niezabliźniona rana. Do dziś nikt za tę zbrodnię nie został osądzony.

Po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r. w niewoli sowieckiej znalazło się 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów.

Już 19 września 1939 r. Ławrientij Beria powołał Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych i Internowanych przy NKWD oraz nakazał utworzenie sieci obozów.

Na początku października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców-szeregowców. W tym samym czasie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch „obozów oficerskich” w Starobielsku i Kozielsku oraz obozu w Ostaszkowie, przeznaczonego dla funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa.

Pod koniec lutego 1940 r. we wspomnianych obozach więziono 6192 policjantów i funkcjonariuszy wyżej wymienionych służb oraz 8376 oficerów. Wśród uwięzionych znajdowała się duża grupa oficerów rezerwy, powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość z nich reprezentowała polską inteligencję – lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie. Obok nich w obozach znaleźli się również kapelani katoliccy, prawosławni, protestanccy oraz wyznania mojżeszowego.

DECYZJA O WYMORDOWANIU POLSKICH JEŃCÓW

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.

Podjęło ją 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD, oceniając w nim, że wszyscy wymienieni Polacy „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej”, wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. Dodawał, że sprawy należy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia. Formalnie wyroki miały być wydawane przez Kolegium Specjalne NKWD, w składzie: Iwan Basztakow, Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow. Powyższe wnioski przedstawione przez Berię zostały w całości przyjęte, a na jego piśmie znalazły się aprobujące podpisy Stalina – sekretarza generalnego WKP(b), Klimenta Woroszyłowa – marszałka Związku Sowieckiego i komisarza obrony, Wiaczesława Mołotowa – przew. Rady Komisarzy Ludowych, komisarza spraw zagranicznych i Anastasa Mikojana – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarza handlu zagranicznego, a także ręczna notatka: „Kalinin – za, Kaganowicz – za”. (Michaił Kalinin – przew. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR – teoretycznie głowa państwa sowieckiego; Łazar Kaganowicz – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarz transportu i przemysłu naftowego).

LIKWIDACJA OBOZÓW

Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni.

Z Kozielska 4404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie – obecnie Twer – a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób.

Na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również 7305 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych do Związku Sowieckiego: na Ukrainie rozstrzelano 3435 osób (ich groby prawdopodobnie znajdują się w Bykowni pod Kijowem), a na Białorusi ok. 3,8 tys. (pochowanych prawdopodobnie w Kuropatach pod Mińskiem). Większość z nich stanowili aresztowani działacze konspiracyjnych organizacji, oficerowie niezmobilizowani we wrześniu 1939 r., urzędnicy państwowi i samorządowi oraz „element społecznie niebezpieczny” z punktu widzenia władz sowieckich.

Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca.

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRR przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.

ODKRYCIE MASOWYCH GROBÓW

Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali 13 kwietnia 1943 r. (to dziś symboliczna rocznica zbrodni).

15 kwietnia 1943 r. w odpowiedzi Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. Komunikat stwierdzał: „Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych”.

Tego samego dnia, rząd RP na uchodźstwie polecił swojemu przedstawicielowi w Szwajcarii zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o powołanie komisji do zbadania odkrytych grobów.

17 kwietnia 1943 r. strona polska złożyła w tej sprawie oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej również Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia.

„CHYTRA PROWOKACJA GOEBBELSA”

Działania władz niemieckich zmierzające do sprowokowania konfliktu pomiędzy aliantami miały wywołać wrażenie, że postępowanie Berlina i polskiego rządu są ze sobą koordynowane.

Joseph Goebbels zanotował w swoim dzienniku: „Sprawa Katynia przeradza się w gigantyczną polityczną aferę, która może mieć szerokie reperkusje. Wykorzystujemy ją wszelkimi możliwymi sposobami”.

Moskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez MCK. 19 kwietnia 1943 r. sowiecki dziennik „Prawda” opublikował artykuł zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”. Przeczytać w nim można było m.in.: „Oszczerstwo gwałtownie się szerzy. Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 r. zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego (…). Polscy przywódcy w niewybaczalny sposób poszli na lep chytrej prowokacji Goebbelsa i w rzeczywistości podtrzymali nikczemne kłamstwa i oszczercze wymysły katów narodu polskiego. Wobec tego trudno się dziwić, że Hitler też zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z propozycją przeprowadzenia dochodzenia na miejscu zbrodni, przygotowanej rękoma jego mistrzów w sztuce zabijania”.

ZERWANIE STOSUNKÓW DYPLOMATYCZNYCH PRZEZ SOWIETÓW

Ujawnienie zbrodni przez Niemców posłużyło Sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie.

21 kwietnia 1943 r. Stalin wysłał tajne i jednobrzmiące depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wrogiej kampanii przeciwko Związkowi Sowieckiemu. „Wszystkie te okoliczności – pisał Stalin – zmuszają Związek Sowiecki do stwierdzenia, że obecny rząd polski (…) faktycznie zerwał sojusznicze stosunki z ZSRR i zajął pozycję wroga wobec Związku Sowieckiego”.

Formalne zerwanie stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem na uchodźstwie nastąpiło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r. Był to pierwszy krok sowieckiego dyktatora w kierunku stworzenia własnej marionetkowej ekipy do rządzenia Polską.

W sprawie katyńskiej Polacy nie uzyskali niestety wsparcia ze strony przywódców mocarstw zachodnich, którzy w imię trwałości sojuszu ze Stalinem, okazywali mu pomoc w ukrywaniu prawdy o tej zbrodni.

ŚLEDZTWA W SPRAWIE KATYNIA

Wobec zablokowania przez Sowietów przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej przez MCK, Niemcy zorganizowali własne dochodzenie. 28 kwietnia 1943 r. na miejsce zbrodni na zaproszenie władz niemieckich przyjechała grupa międzynarodowych ekspertów medycyny sądowej i kryminologii. Przewodniczącym zespołu został doktor Ferenc Orsos, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie. Eksperci jednomyślnie podpisali sprawozdanie, w którym stwierdzali, iż egzekucje na polskich jeńcach wykonano w marcu i kwietniu 1940 r.

Po zajęciu Smoleńska pod koniec września 1943 r. przez Armię Czerwoną władze sowieckie powołały specjalną komisję do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie Katynia pod przewodnictwem prof. dr. Nikołaja Burdenki. 24 stycznia 1944 r., po ekshumacji 925 odpowiednio spreparowanych ciał polskich oficerów, wspomniana komisja ogłosiła, że zbrodni na Polakach dokonali Niemcy między wrześniem a grudniem 1941 r.

POLSKIE STARANIA O WSKAZANIE WINNYCH

W 1945 r. władze na uchodźstwie w ramach 2. Korpusu Polskiego powołały biuro „K” („Kostar” – Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk). Jego zadaniem miało być zbadanie losów zamordowanych i ocalałych oficerów. Celem miało być późniejsze rozliczenie zbrodni i jej dokładne udokumentowanie, niezależnie od ustaleń niemieckich. Stosunkowo szybko udało się zgromadzić ogromną dokumentację i już w 1945 r. opublikować liczące niemal pół tysiąca stron angielskojęzyczne opracowanie poświęcone polskim jeńcom w ZSRS w latach 1939–1941. Wysiłki biura „K” wspierali na emigracji m.in. Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz, którzy miejsce zbrodni odwiedzili w 1943 r. M.in. dzięki pracom biura „K” w 1949 r. w Londynie ukazała się „Lista katyńska” zawierająca nazwiska zamordowanych i zaginionych.

W 1946 r. rząd na uchodźstwie opublikował po polsku i angielsku broszurę „Masowe morderstwo polskich jeńców wojennych w Katyniu”. W podsumowaniu dotychczasowych ustaleń autorzy zadali „niewygodne pytania” wymierzone w „ustalenia” komisji Burdenki: „Z jakich powodów nie dano wiary wynikom badań niemieckich co do mordu katyńskiego, badań z udziałem osób postronnych, a dano wiarę wynikom badań sowieckich, badań bez udziału osób postronnych?”. Autorzy pytali też, dlaczego Niemcy mieliby rozstrzelać wyłącznie polskich jeńców z tych trzech obozów, podczas gdy wszyscy inni doczekali końca wojny.

W tym samym czasie celem polskiego rządu stało się powstrzymanie sowieckich wysiłków na rzecz obarczenia winą za mord niemieckich zbrodniarzy sądzonych w Norymberdze. Alianckim prokuratorom udało się dostarczyć wydawnictwa poświęcone zbrodni. Pośrednikiem był płk Henry Szymański, który w 1942 r. jako łącznik między polską a amerykańską armią badał sprawę zaginionych. Ostatecznie Trybunał Norymberski de facto uwolnił Niemców od odpowiedzialności za czyn. Polska emigracja nabrała przekonania, że dzięki tej decyzji będzie możliwe zainteresowanie mordem instytucji państw demokratycznych i gremiów międzynarodowych.

OKRES ZIMNEJ WOJNY

Nadzieje na symboliczne rozliczenie zbrodni i podtrzymanie pamięci o niej pojawiły się w momencie zaostrzenia zimnej wojny w wyniku konfliktu w Korei. W 1951 r. Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych powołała do życia specjalną Komisję Śledczą do Zbadania Faktów, Dowodów i Okoliczności Mordu w Lesie Katyńskim, od nazwiska jej przewodniczącego nazywaną komisją Maddena. Do końca 1952 r. przeprowadziła ona śledztwo, gromadząc dowody rzeczowe oraz przesłuchując przeszło 100 świadków. Dochodzenie zaowocowało przyjęciem raportu końcowego, stwierdzającego, że Związek Sowiecki ponosi odpowiedzialność za zbrodnię popełnioną na Polakach w 1940 r. Prace komisji spotkały się z ofensywą propagandową reżimu komunistycznego w Polsce, który na łamach podporządkowanych sobie mediów przypominał sowieckie wersje wydarzeń. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego przygotowało materiały propagandowe dla środowisk komunistycznych w USA, sugerując m.in. powiązania członków komisji z Niemcami.

Przez cały okres zimnej wojny środowiska emigracyjne obchodziły kolejne rocznice zbrodni. Najważniejszym symbolem pamięci stał się odsłonięty 11 listopada 1976 r. Pomnik Katyński w Londynie. Przy tej okazji prezydent Stanisław Ostrowski odznaczył zamordowanych Krzyżami Orderu Virtuti Militari. Rząd brytyjski zabronił swoim żołnierzom i oficerom udziału w uroczystości odsłonięcia monumentu. Polecenie to zostało zlekceważone przez jednego szkockiego oficera. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych pomniki i tablice upamiętniające ofiary mordu powstały w wielu skupiskach Polaków na kilku kontynentach.

Próby upamiętnienia zabitych podejmowano również w PRL. 2 listopada 1956 r. na Cmentarzu Powązkowskim obok pomnika Gloria Victis ustawiono drewniany krzyż, na którym zawieszono tabliczkę z napisem „Symboliczny grób 12000 oficerów polskich zamordowanych w Katyniu. Byli Polakami, zginęli na ziemi obcej z rąk okrutnego wroga. Należy im się pamięć i cześć”. Przez kilkanaście godzin pod krzyżem zapalano znicze i składano kwiaty. W nocy został usunięty przez milicję. Podobne krzyże ustawiano także w kolejnych latach.

W połowie lat siedemdziesiątych komunistyczna cenzura wydała instrukcję uszczegóławiającą pojawianie się w publikacjach słowa „Katyń”. – Należy eliminować określenie „jeńcy wojenni” w odniesieniu do żołnierzy i oficerów polskich internowanych przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 r. Właściwym określeniem jest termin „internowani”. Mogą być zwalniane nazwy obozów: Kozielsk, Starobielsk, Ostaszków, w których byli internowani polscy oficerowie, rozstrzelani później przez hitlerowców w lasach katyńskich – czytamy w tym dokumencie. Wkrótce monopol informacyjny posiadany przez władze komunistyczne miał zostać przełamany i sprawa katyńska ponownie miała się pojawić w przestrzeni publicznej.

WALKA OPOZYCJI KOMUNISTYCZNEJ O UPAMIĘTNIENIE OFIAR

Rodzące się ruchy opozycyjne również stawiały sobie za cel odkłamywanie polskiej historii. W 1977 r. w Warszawie powołano Społeczny Instytut Pamięci Narodowej im. Józefa Piłsudskiego. Jego nakładem ukazała się wielokrotnie wznawiana broszura „Katyń”. Rok później w Krakowie powołano Instytut Dokumentacji Zbrodni Katyńskiej. Jego zasługą było pierwsze krajowe wydanie Raportu Maddena. Prawdziwym przełomem w przybliżaniu prawdy było wydanie w 1979 r. przez Niezależną Oficynę Wydawniczą „Zbrodni katyńskiej w świetle dokumentów” Józefa Mackiewicza i Zdzisława Stahla. Do 1989 r. ukazało się trzynaście wydań tej fundamentalnej pracy. Wielkim poważaniem cieszyła się też praca prof. Jerzego Łojka „Dzieje sprawy Katynia”. Po 1981 r. w podziemiu ukazywały się także znaczki „Poczty Solidarności”, m.in. z Matką Boską Kozielską.

Wielką rolę symboliczną odgrywały też odezwy organizacji opozycyjnych. – Wzywamy naszych współobywateli w kraju i na wychodźstwie do godnego uczczenia smutnej rocznicy Katynia, nie w duchu zemsty, lecz w duchu prawdy i braterstwa wszystkich ludzi dobrej woli, wszystkich narodów. Przestrzegamy zarazem władze PRL, że przeciwdziałanie represyjne zdecydowanej, naturalnej woli narodu, aby uczcić pamięć ofiar zbrodni katyńskiej wzbudziłoby pogardę społeczeństwa – pisali w kwietniu 1980 r. członkowie Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”. Rok 1980 był szczególnie bogaty w próby upamiętniania ofiar. Władze były jednak wyjątkowo dobrze przygotowane do ich udaremniania. 13 kwietnia SB zablokowała cmentarz na Powązkach. Na dramatyczny gest zdecydował się były żołnierz Armii Krajowej Walenty Badylak,który w proteście przeciw tuszowaniu prawdy o zbrodni dokonał aktu samospalenia na Rynku Głównym w Krakowie.

31 lipca 1981 r. członkowie zawiązanego kilka miesięcy wcześniej Komitetu Obywatelskiego Budowy Pomnika Katyńskiego ustawili na Cmentarzu Powązkowskim kamienny krzyż z datą „1940”, napisem „Katyń” i orłem w koronie. Jeszcze tej samej nocy nieznani sprawcy wywieźli pomnik. W 1985 r. władze komunistyczne wybudowały własny pomnik z kłamliwym napisem „Żołnierzom polskim, ofiarom hitlerowskiego faszyzmu spoczywającym w ziemi katyńskiej – 1941”. – Panuje przekonanie, że dla Jaruzelskiego oznacza to wręcz całkowity upadek na dno narodowej zdrady – skomentował jeden ze szwajcarskich dzienników.

Słowa wsparcia dla polskich wysiłków napływały także ze wschodu. – W te pamiętne i bolesne dla Polski dni my, sowieccy obrońcy praw człowieka, chcemy raz jeszcze zapewnić naszych polskich przyjaciół, a w ich osobach cały naród polski, że nikt z nas nigdy nie zapomniał i nie zapomni o tej odpowiedzialności, jaką nasz kraj ponosi za zbrodnię popełnioną przez jego oficjalnych przedstawicieli w Katyniu – stwierdzali w 1980 r. czołowi antysowieccy dysydenci, m.in. Tomas Venclova i Natalia Gorbaniewska. Jednocześnie wyrażali przekonanie, że wkrótce nastąpi przełom, po którym „nasz naród odda to, co im należne, wszystkim uczestnikom tej tragedii, zarówno katom, jak i ofiarom: jednym w miarę ich zbrodni, drugim w miarę ich męczeństwa”.

PRZEŁOM W SPRAWIE I BIAŁE PLAMY

Na przełom trzeba było czekać jeszcze dekadę. Zanim nastąpił na Kremlu, jego zapowiedzi pojawiły się w PRL. W kwietniu 1989 r. delegacja Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z jej przewodniczącym gen. dyw. pil. Romanem Paszkowskim wraz z grupą rodzin ofiar mordu pobrała w Katyniu urnę z ziemią, która 18 kwietnia 1989 r. została uroczyście złożona w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie oraz w Dolince Katyńskiej. Usunięty w 1981 r. pomnik społeczny został podrzucony na teren Cmentarza Wojskowego na Powązkach w nocy z 5 na 6 lipca 1989 r. przez „niezidentyfikowane osoby”. W mediach PRL coraz częściej pojawiały się informacje o Katyniu, w których nie wymieniano sprawców czynu. W marcu 1989 r. rzecznik rządu PRL Jerzy Urban stwierdził, że zbrodnię popełniło „stalinowskie NKWD”.Ten sposób określania sowieckiej zbrodni utrzymano również podczas wizyty premiera Tadeusza Mazowieckiego w ZSRS w listopadzie 1989 r.

Symboliczny przełom nastąpił 13 kwietnia 1990 r. Agencja informacyjna TASS wydała oświadczenie władz ZSRS, w którym oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Moskwa wyraziła głębokie ubolewanie z powodu tej tragedii, nazywając ją „jedną z najcięższych zbrodni stalinizmu”. Tego samego dnia prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow przekazał prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu kopie części dokumentów archiwalnych, w tym listy więźniów skierowanych w kwietniu i maju 1940 r. z obozu jenieckiego w Kozielsku do Smoleńska oraz z obozu w Ostaszkowie do Kalinina, a także wykaz akt ewidencyjnych jeńców wywiezionych z obozu NKWD w Starobielsku. Jednocześnie władze sowieckie rozpoczęły śledztwo w sprawie mordu, które dostarczyło wielu bezcennych materiałów, takich jak zeznania ostatnich żyjących funkcjonariuszy NKWD. Zwieńczeniem upamiętnienia było otwarcie w 2000 roku trzech cmentarzy: w Charkowie, Katyniu i Miednoje. W 2012 r., po trwających kilka lat ekshumacjach, otwarto cmentarz w Bykowni koło Kijowa.

Dziś największymi białymi plamami sprawy katyńskiej pozostają tzw. lista białoruska oraz miejsce ukrycia zwłok pomordowanych. Większość z nich została pogrzebana prawdopodobnie w podmińskich Kuropatach. Bez pełnego otwarcia rosyjskich archiwów niemożliwe jest również wyjaśnienie kwestii ewentualnego zniszczenia teczek polskich oficerów, którego miano dokonać na podstawie tzw. notatki Szelepina z 1959 r.

PAP/aKa/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj