Szczyt Unii Europejskiej zakończony bez wspólnych konkluzji dot. polityki migracyjnej

(Fot. PAP/Radek Pietruszka)

Jak przekazał przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel po zakończeniu szczytu UE w Brukseli, państwa Unii Europejskiej nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych konkluzji dotyczących polityki migracyjnej. Oznacza to, że obowiązują nadal konkluzje z czerwca 2018 roku, które mówiły o dobrowolności relokacji.

– Migracja to europejskie wyzwanie, które wymaga europejskiej reakcji. W sposób kompleksowy dokonano przeglądu sytuacji migracyjnej na granicach zewnętrznych UE oraz odnotowano działania podjęte dotychczas w ramach europejskiej reakcji – czytamy w dokumencie końcowym szczytu, który w części poświęconej migracji zawiera konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela.

– Zwrócono uwagę, że Polska i Węgry zadeklarowały, iż w kontekście toczących się prac nad paktem migracyjnym (…), zgodnie z poprzednimi konkluzjami Rady Europejskiej z grudnia 2016 r., czerwca 2018 r. i czerwca 2019 r., istnieje potrzeba wypracowania konsensusu w sprawie skutecznej polityki migracyjnej i azylowej, aby w kontekście środków solidarnościowych relokacja i przesiedlenie odbywały się na zasadzie dobrowolności oraz aby wszystkie formy solidarności były uznawane za równie ważne i nie służyły jako potencjalny czynnik przyciągający nielegalną migrację – podano.

MORAWIECKI: „NASZE STANOWISKO POZOSTAJE NIEUGIĘTE”

Premier Morawiecki, odnosząc się do zakończonego szczytu, napisał na Facebooku, że „bezpieczeństwo europejskich granic i stabilność wewnętrzna Unii to wartości podstawowe, od których zależy wszystko inne – możliwość spokojnego życia, prowadzenia biznesu, podróży – czyli szczęścia i stabilności, do których wszyscy dążymy”.

– Zdanie Polski jest tutaj twarde i niezmienne. Skuteczna obrona granic zewnętrznych UE i polityka migracyjna muszą uwzględniać interes i potrzeby każdego państwa, a także zdanie społeczeństwa – podkreślił szef rządu. – Dlatego na zakończenie kolejnego szczytu Rady UE nasze stanowisko pozostaje nieugięte – dodał.

Morawiecki ocenił, że „w latach 2015-16 sytuacja była podobna, jak dziś”. – Również naciskano na nas, żebyśmy otworzyli granice i przyjęli tysiące nielegalnych imigrantów. Efekty tej polityki obserwujemy dziś na ulicach wielu zachodnich, europejskich miast. Wojny gangów, gwałty, spalone samochody i zamieszki – wskazywał Morawiecki.

– To Polska miała rację wtedy – i mamy ją również dziś. Podstawą do dalszych negocjacji są dla nas konkluzje z roku 2018, a nie naciski z 2023. Plan bezpiecznych granic dla Europy to nasza racjonalna, 5-punktowa i prosta propozycja dla całej Unii Europejskiej – zaznaczył premier.

O tym planie szef rządu mówił już w czwartek w oświadczeniu wygłoszonym przed wylotem do Brukseli. – Ten plan jest jasny. “Nie” dla przymusowej relokacji imigrantów. “Nie” dla naruszania prawa weta przez poszczególne państwa i “nie” dla pogwałcenia zasady wolności, zasad podejmowania decyzji poprzez państwa samodzielnie. “Nie” dla narzucanych kar ze strony Brukseli na państwa członkowskie. “Tak” dla bezpieczeństwa, “tak” dla suwerenności, “tak” dla najlepiej chronionych granic w Europie – wymieniał wtedy.

– Polska jest dziś przykładem mądrej, odpowiedzialnej, a zarazem humanitarnej polityki wobec uchodźców – mówił premier. – Nie pozwolimy, aby arbitralne decyzje Brukseli to zmieniły. Bezpieczeństwo naszych granic, polskich ulic i rodzin zawsze będą dla rządu Prawa i Sprawiedliwości najwyższym priorytetem – zapewnił szef polskiego rządu.

CO W RAZIE PRÓBY PRZEŁAMANIA OBOWIĄZUJĄCEJ KONKLUZJI Z 2018 ROKU?

Minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk podkreślił, że podczas szczytu UE nie zapadły żadne nowe konkluzje, więc brak tych konkluzji oznacza „utrzymanie konkluzji z czerwca 2018 roku, mówiących o dobrowolnych mechanizmach (relokacji)”.

Premier Mateusz Morawiecki został zapytany na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli, czy Polska rozważa skierowanie do TSUE sprawy propozycji nowych zasad relokacji migrantów do TSUE, tzw. paktu migracyjnego. – My na razie twardo stoimy na swoim stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018. Ale jeżeli ono byłoby przełamane i prawo byłoby pogwałcone, nie pierwszy raz Komisja Europejska i Rada Unii zachowałaby się w sposób niepraworządny, to oczywiście jesteśmy gotowi do przygotowania pozwu do TSUE, ale do tego daleka droga – powiedział Morawiecki.

RZĄD EWY KOPACZ BYŁ W 2015 ZA MECHANIZMEM PRZYMUSOWEJ RELOKACJI

Szynkowski vel Sęk przypomniał, że w 2015 roku mechanizm przymusowej relokacji został przyjęty przy akceptacji rządu Ewy Kopacz. Polska – jak mówił – złamała wtedy solidarność Grupy Wyszehradzkiej. Jak zaznaczył, po objęciu teki premiera przez Beatę Szydło jej rząd zadeklarował, że „ten mechanizm nie będzie przez nas wykonywany”. Minister ds. europejskich przypomniał też, że ówczesny szef RE Donald Tusk „groził, że za niewykonywanie tego mechanizmu mogą grozić Polsce konsekwencje”.

– Jednak ten mechanizm rozsypał się jak domek z kart, bo okazało się, że jest nieefektywny, szkodliwy, burzy zaufanie między krajami członkowskimi i nawet te kraje, które postulowały wprowadzenie tego mechanizmu na końcu, nie były w stanie tego mechanizmu skutecznie wykonać – mówił Szynkowski vel Sęk.

– Dziś sytuację mamy dużo korzystniejszą – mamy konkluzję z czerwca 2018 roku, podjęte na najwyższym poziomie liderów państw, które jasno mówią o tym, że mechanizm relokacji powinien być dobrowolny. Ale mamy do czynienia z próbą przełamania konkluzji na niższym poziomie, na poziomie ministrów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości i na tym poziomie na razie zapadła decyzja o przyjęciu tzw. podejścia ogólnego, czyli przejścia pierwszego etapu – dodał. – Jesteśmy więc w trakcie procesu legislacyjnego i Polska bardzo jasno sprzeciwia się temu mechanizmowi – zaznaczył.

MOŻDŻANOWSKA: UNIJNA KOMISARZ WPROWADZIŁA EUROPEJCZYKÓW W BŁĄD

– Dzisiejszy brak przyjęcia konkluzji Rady Europejskiej w sprawie relokacji migrantów daje jasny sygnał, że w mocy pozostają postanowienia ze szczytu z 2018 roku. Te postanowienia mówiły o dobrowolności rozwiązań dotyczących migracji. Tym samym oznacza to, że propozycja KE wprowadzająca de facto przymusową relokację, która została przyjęta w Radzie UE niejednomyślnie, jest złamaniem tych konkluzji. Unijna komisarz Ylva Johansson wprowadziła Europejczyków w błąd, mówiąc, że Polska i inne kraje nie będą zmuszane do przyjmowania imigrantów. Premier Morawiecki słusznie zauważył, że jeśli jakiś kraj nie przyjmie migranta, będzie musiał zapłacić karę w wysokości ponad 20 tysięcy euro – a to jest de facto przymusem – powiedziała Możdżanowska.

– Polska reprezentowana przez premiera Mateusza Morawieckiego przedstawiła prosty, racjonalny plan Europy bezpiecznych granic, aby chronić nas przed terroryzmem, przemytnikami i polem do rozwoju czarnego rynku. To nie jest czas na eksperymenty Unii Europejskiej, której koszty poniesiemy my Polacy, Europejczycy. Dlatego kluczowa jest tutaj rewizja budżetu UE, aby wspierać nasze bezpieczeństwo na zewnętrznych granicach UE, czyli działać u podstawy problemu, a nie walczyć z jego skutkami – dodała.

POMOC UKRAINIE I TEMAT CHIN

W trakcie szczytu przywódcy państw UE przyjęli za to konkluzje dotyczące Ukrainy. Szefowa KE Ursula von der Leyen powiedziała na konferencji prasowej, że nadszedł czas, aby podwoić unijne wsparcie dla Ukrainy. Dodała, że KE wystąpi z propozycją wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów na odbudowę Ukrainy. – Omówiliśmy temat unieruchomionych aktywów rosyjskich. Komisja Europejska wystąpi z propozycją. Ostrożnie skoncentrujemy się na nieoczekiwanych zyskach z unieruchomionych aktywów rosyjskiego banku centralnego – powiedziała.

Odniosła się także do konkluzji szczytu w sprawie Chin. Wyjaśniła, że chodzi o „eliminowanie ryzyka, ale nie oddzielanie” UE od Chin. – Takie jest przesłanie tej Rady Europejskiej w sprawie Chin. Z zadowoleniem przyjmuję poparcie szefów państw i rządów UE dla tego nowego podejścia do Chin – powiedziała.

PAP/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj