Premier Morawiecki w Kwidzynie: W czasach naszego rządu jest o 6-10 razy więcej inwestycji

(Fot. Twitter/Kancelaria Premiera)

Premier Mateusz Morawiecki przebywał w piątek z wizytą w Kwidzynie, gdzie spotkał się z przedstawicielami władz samorządowych, rządowych i właścicielem firmy budowlanej „Strzelbud”, która zajmuje się budową i remontami dróg. Jak przekonywał Morawiecki, dzięki polityce rządu PiS rozwijać mogą się właśnie lokalni przedsiębiorcy.

Spotkanie w kwidzyńskim przedsiębiorstwie robót drogowo-budowlanych „Strzelbud” dotyczyło między innymi realizacji inwestycji infrastrukturalnych – budowy dróg, obiektów użyteczności publicznej itp. Jak mówił Mateusz Morawiecki „polskie firmy przez ostatnie lata miały się szansę fantastycznie rozwinąć”.

– Chcę pokazać cały system budowlany, tworzenia nowych inwestycji, który my skonstruowaliśmy. Chcę go pokazać w pewnym kontraście, zestawieniu z tym, jak to wcześniej bywało – mówił premier.

– To w czasach naszego rządu liczba inwestycji drogowych, dróg gminnych i powiatowych, tych służących lokalnym mieszkańcom, w zależności od lat, jest od sześciu do dziesięciu razy większa rocznie, niż w czasach naszych poprzedników – dodawał.

Jak dalej przekonywał premier, politycy Platformy Obywatelskiej „czasami opowiadają takie banialuki, że gdzieś tam inwestowali, starali się rozwijać polskie drogi. Porównajcie te ilości, dodajcie do tego wzrost gospodarczy, inflację, wszystko to razem przez osiem lat i popatrzcie na ten wielki skok inwestycyjny, który się zadział w czasach rządu Prawa i Sprawiedliwości”.

– Ten wzrost oznacza, że lokalne firmy mogą się rozwijać. Te pieniądze zostają w lokalnych firmach, działających w Kwidzynie, Sztumie, Malborku czy innych miejscowościach rozsianych tutaj w okolicy – mówił Morawiecki.

Jak dalej przekonywał, „oni znowu w niebezpieczny sposób mogą zniszczyć to, co z mozołem budujemy”.

„POLSCY PRZEDSIĘBIORCY BYLI NA SZARYM KOŃCU W CZASACH TUSKA”

– W czasach Donalda Tuska zagraniczne koncerny kasowały gigantyczne pieniądze z budżetu państwa i budżetu europejskiego. Te firmy przywoziły kontrakty w teczkach i zlecały to podwykonawcom. Właściciel tej firmy też był takim podwykonawcą dla zagranicznej firmy, która miała potem problemy z rozliczeniem – wyjaśniał Morawiecki, dodając, że „my to zmieniliśmy”.

– Zagraniczne koncerny mogą pracować, ale oczkiem w głowie są polscy przedsiębiorcy, którzy byli na szarym końcu w czasach Tuska. Polskie firmy musiały wtedy błagać państwo polskie o pieniądze na przetrwanie. Kiedy był wielki kryzys, ratowaliśmy polskich przedsiębiorców, bo promocja może być dobra w supermarkecie. Ale my nie chcemy takiej promocji jak za Tuska, kiedy w jeden tydzień firmy budowlane idą do Hiszpanów, w drugi firmy energetyczne idą do Francji, a w trzeci tydzień banki idą do Niemców. A tak wyglądała wyprzedaż naszego majątku, w czasach Donalda Tuska w szczególności – przekonywał Mateusz Morawiecki.

„BĘDZIEMY KONTYNUOWAĆ INWESTYCJE W POLSKĘ LOKALNĄ”

Według premiera Polska chce współpracować z zagranicznymi partnerami, ale ci mogą chcieć „zdominować, zwasalizować nas bardzo często”, a takie działanie widać „w różnych branżach”.

– Widziałem tu wykaz inwestycji, 15 czy 20 na jednej stronie, a ruszyły kolejne wielkie inwestycje wspierające również samorządy. To inwestycje drogowe, szkoły, szpitale, remizy, świetlice, czyli inwestycje, na które mieszkańcy czekali często po kilkadziesiąt lat. W całej Polsce będziemy te inwestycje w Polskę lokalną kontynuować – zapowiedział premier.

Według Morawieckiego widać różnicę w skali inwestycji w czasach rządu PO-PSL i PiS. – To wszystko ma się przełożyć na los zwykłego obywatela, firmy czy przedsiębiorcy. Ale polskiej firmy i polskiego przedsiębiorcy. Zrobię wszystko, żeby co najmniej 25 miliardów złotych w skali kraju, z kolejnej edycji programu inwestycji strategicznych, trafiło do polskich firm. A Polaków proszę o to, żeby wspierać lokalnych producentów i kupować lokalne produkty – mówił Morawiecki.

Według premiera „w czasach tych farbowanych lisów, którzy dzisiaj o biało-czerwonych flagach sobie przypomnieli”, polskie firmy „padały jak muchy na budowach, bo byli podwykonawcami wielkich zagranicznych koncernów”.

– Zmieniliśmy prawo, zrobiliśmy wypłaty dla polskich firm, a dla samorządów potężne środki na inwestycje, jakich w historii Polski nie było – przekonywał premier.

Według Mateusza Morawieckiego opozycja parlamentarna już raz miała szansę. „Schrzanili wszystko, a ich lider potem uciekł do Brukseli, żeby zarabiać duże pieniądze”.

– Nie dajmy się tym wszystkim farbowanym lisom – zakończył premier.

 

Bartosz Stracewski/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj