Jarosław Kaczyński: „Nie mówiłem, że nie było afery wizowej, tylko że nic o niej nie wiem”

(Fot. Twitter/Prawo i Sprawiedliwość)

– Nigdy nie mówiłem, że nie było afery wizowej. Mówiłem, że nic o tym nie wiem – oświadczył w czwartek, 18 stycznia Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, dodając, że kiedy podlegało mu Centralne Biuro Antykorupcyjne, nie było zarzutów karnych wobec Piotra Wawrzyka poza niepokojem odnośnie jego nadzoru, z powodu którego został odwołany.

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało w środę, 17 stycznia Piotra Wawrzyka, byłego wiceministra spraw zagranicznych. Po postawieniu zarzutów prokurator wyznaczył mu 100 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Wawrzyk nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości został w czwartek, 18 stycznia zapytany w Sejmie o zatrzymanie byłego wiceministra spraw zagranicznych.

– Nigdy nie mówiłem, że nie było afery wizowej. Mówiłem, że nic o tym nie wiem – podkreślił i zaznaczył, że kiedy pełnił funkcję wicepremiera do spraw bezpieczeństwa i podlegało mu Centralne Biuro Antykorupcyjne, „żadnych zarzutów karnych wobec Wawrzyka nie było”. – Był natomiast niepokój odnośnie jego nadzoru nad tym wszystkim, dlatego został odwołany z funkcji wiceszefa MSZ, jeszcze za naszych rządów – przyznał i podkreślił, że „to było wszystko, co można było wówczas zrobić”. – CBA nie jest sądem czy prokuraturą. Człowieka zatrzymuje się wtedy, kiedy są odpowiednie dowody – zaznaczył.

NIERÓWNY STOSUNEK DO OSKARŻONYCH

Prezes Prawa i Sprawiedliwości zauważył, że „jest bardzo wielu ludzi oskarżonych o ciężkie przestępstwa, którzy od wielu lat są chronieni przez obecnie rządzącą partię”. Wspomniał, że rekordzista chroniony jest od 20 lat.

– Natomiast ludzie, którzy popełnili przestępstwa po naszej stronie, ciężko za to płacili, w skrajnych wypadkach nawet życiem – podkreślił.

Według śledczych ze zgromadzonego w śledztwie materiału dowodowego wynika, że Wawrzyk jako sekretarz stanu między innymi odpowiadający w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 2019-2023 za problematykę konsularną i nadzorujący departament konsularny „przekroczył uprawnienia poprzez naruszenie obowiązujących w ministerstwie procedur związanych z rejestracją i obiegiem dokumentów”. Miał też – jak wynika ze śledztwa – podejmować nieuzasadnione interwencje dotyczące przyspieszenia procedur wizowych, a także udostępnić nieuprawnionej osobie informacje objęte tajemnicą służbową.

ZARZUTY POSTAWIONO DZIEWIĘCIU OSOBOM

Dział Prasowy Prokuratury Krajowej przypomniał, że przedmiotem śledztwa, w którym zarzuty usłyszało już dziewięć osób, są nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w okresie półtora roku.

– W toku śledztwa prokurator ustalił, że nieprawidłowości dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych między innymi w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze – podał.

Prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne śledztwo rozwija się.

PAP/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj