W wielu powiatach województwa pomorskiego wciąż obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe. Ostatnie tygodnie to trudny test dla służb melioracyjnych. I choć na rzekach nie ma już stanów alarmowych, służby odpowiedzialne za gospodarkę wodną wciąż mają bardzo dużo pracy po to, by chronić mieszkańców przed zalaniami.
Jak przyznaje Bogusław Pinkiewicz z Wód Polskich,rekordowo deszczowy luty sprawił, że hydrotechnicy od połowy stycznia pracują dzień i noc, by zapobiec podtopieniom
– Zlewnia Dolnej Wisły jest praktycznie pełna wody. Ta woda nie ma gdzie wsiąkać, ponieważ grunt jest nasączony. Pogotowia przeciwpowodziowe są ogłoszone w wielu powiatach. To okres trudnego testu dla naszych urządzeń odwadniających. Faktycznie są włączone stacje pomp. Wszystkie zasuwy, które mają wypuścić wodę, są podniesione, a wszystkie, które mają zatrzymać zastawki, są zamknięte. To czasami nie wystarcza. Przykładowo na rzece Szpęgawie mieliśmy taką sytuację, że zbiornik retencyjny w miejscowości Młynki się przepełnił i trzeba było wzywać straż – podkreśla.
Choć luty jeszcze się nie skończył, to już wiadomo, że to będzie jeden z rekordowo mokrych miesięcy w historii. Według danych IMGW średni opad w lutym to około 30-40 litrów wody na metr kwadratowy. Tymczasem dotąd spadło jej już dwukrotnie więcej. W okolicach Lęborka to już ponad 100 litrów. W ocenie specjalistów, nawet przy bezdeszczowej pogodzie, obniżenie wody do poziomu bezpiecznego potrwa kilka tygodni. W rejonie Żuław i Trójmiasta wilgotność gleby to 90 proc.
Aktualną sumę opadów na mapie Polski można sprawdzić >>TUTAJ, a wilgotność >>TUTAJ.
Posłuchaj rozmowy:
Sebastian Kwiatkowski/kł