Zamiast do beczek, oleje wlewali do ziemi. Kara może być drakońska

(fot. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska)

Nawet kilka milionów złotych kary może grozić właścicielowi warsztatu z gminy Żukowo, który w niewłaściwy sposób utylizował przepracowane oleje silnikowe. Zużytą ciecz wlewał do ziemi, przez co stężenie szkodliwych substancji w glebie przekraczało normę kilkunastokrotnie.

W próbkach badanej ziemi stężenie pochodnych ropy naftowej przekroczone było kilkunastokrotnie. Właściciel warsztatu, by nie narażać się na kolejne postępowanie, wymienił na własny koszt 50 ton skażonej ziemi, co kosztowało go ponad 20 tysięcy złotych. Odpowie także za problemy z ewidencją odpadów i nieprawidłowe ich magazynowanie. Sprawę bada także prokuratura.

MIESZKAŃCY ZGŁASZAJĄ ZANIECZYSZCZENIA

Na trop przestępstwa policję środowiskową naprowadziło zgłoszenie od jednego z mieszkańców.

– Z jednej strony nasze działania są planowe. Używamy fotopułapek i dronów, ale także mieszkańcy są bardzo wyczuleni na sprawy związane z ochroną środowiska. Liczba zgłoszeń rośnie z roku na rok. Doniesienia najczęściej okazują się prawdą – podkreśla Radosław Rzepecki, wiceszef Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

 

Sebastian Kwiatkowski/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj