Powodują duże straty, bo przegryzają wyciszenie i przewody w samochodzie. Kuny domowe są zmorą kierowców samochodów, zwłaszcza tych parkowanych poza miastem.
Taka sytuacja spotkała naszego słuchacza pana Marka. Opisał nam sytuację, w której kuna zrobiła sobie spichlerz na silniku w jego aucie i schowała tam… kurę.
– No cóż, jeździłem przez trzy dni i bardzo pachniało mi pieczonym kurczakiem. Myślałem, że sąsiadka gotuje jakiś dobry obiad. Rzeczywiście, z jednej strony jest to śmieszne. Z drugiej strony jest jednak trochę strach o nasze mienie, bo kuna potrafi wyrządzić ogromne szkody – mówił.
Z DRAPIEŻNIKIEM MOŻNA WYGRAĆ
Mirosław Romański, który deratyzacją zajmuje się od lat, twierdzi, że z drapieżnikiem można wygrać. Według niego najlepszym sposobem jest odstraszanie.
– Są preparaty o działaniu repelentnym, czyli wypłaszającym i urządzenia ultradźwiękowe o zmiennej częstotliwości, aczkolwiek te ostatnie nie zawsze działają. Specjaliści doradzają, żeby używać zapachów bardzo intensywnych, takich jak eukaliptus, cytryna. One tego bardzo nie lubią. Dlatego niektórzy zawieszają pod maską zawieszki WC i to również działa, ale są też dedykowane preparaty – wyjaśniał. Jak dodał, kuny szczególnie lubią nowoczesne silniki diesla, gdzie jest wiele przewodów z dodatkiem biokomponentów.
Kuna domowa jest gatunkiem łownym, ale z okresem ochronnym od kwietnia do końca sierpnia. Nie należy natomiast tak bardzo obawiać się kotów pod maską. Poza pozostawionymi feromonami nie powinny przegryzać przewodów ani niszczyć wnętrza.
Posłuchaj materiału reportera:
Sebastian Kwiatkowski/aKa