Port morski w Elblągu czeka gruntowna i kosztowna modernizacja, by mógł przyjmować jednostki przepływające przez kanał żeglugowy łączący Bałtyk z Zalewem Wiślanym. Samorząd na te prace nie ma pieniędzy. Rząd zaoferował pomoc w kwocie 100 milionów złotych w zamian za przejęcie większościowych udziałów w komunalnej spółce portowej.
Prezydent Elbląga w obawie przed próbami przejęcia portu komunalnego przez skarb państwa prowadzi kampanię społeczną. W odpowiedzi na to politycy i działacze Prawa i Sprawiedliwości, wspierani przez część mieszkańców, rozpoczęli własną kampanię.
– Powstał komitet społeczny, który ma na celu pokazać panu prezydentowi i władzom miasta, że należy podjąć słuszną decyzję i dokapitalizować port kwotą 100 milionów złotych a następnie ma on się stać portem o znaczeniu strategicznym dla gospodarki narodowej, czwartym portem Rzeczpospolitej – przekonywał na zwołanej przed elbląskim ratuszem tamtejszy radny PiS Rafał Traks.
Towarzyszyła mu około 100-osobowa grupa mieszkańców, radnych, działaczy i sympatyków prawicy. – Mamy do czynienia z sytuacją, w której ten port na swej podstawowej działalności przeładunkowej jest nierentowny. Patrząc na ostatnie kilka lat, skumulowana strata w tym porcie sięga blisko milion złotych. Mamy do czynienia z portem, który – mówię to z bólem – bardziej przypomina parking dla tirów niż port z prawdziwego zdarzenia – dodał Andrzej Śliwka wiceminister aktywów państwowych.
Politycy mają nadzieję, że samorząd elbląski zmieni swoją decyzje pod naciskiem społecznym. Dlatego rozpoczęto zbieranie podpisów pod petycją, by port morski w Elblągu stał się instytucją państwową.
Marek Nowosad/mrud