Uwielbiane przez turystów miejscowości często kryją ciekawostki, które mogą umknąć podczas wakacyjnego zgiełku. Takim popularnym kurortem jest połączona siostrzaną więzią ze Słupskiem Ustka, która przyciąga turystów swoim charakterystycznym, rybackim klimatem.
Przemysław Woś czekał na naszych gości w namiocie rozbitym na usteckiej promenadzie nadmorskiej. Nasi dziennikarze mieli szczęście – pogoda była iście plażowa, ale bryza łagodziła upał.
Jako pierwszy odwiedził nas Jacek Maniszewski, burmistrz Ustki. Nasz dziennikarz zapytał go o tegoroczny sezon turystyczny. – Można powiedzieć, że początek był słaby, ale w tej chwili jest naprawdę bardzo dużo turystów. Według naszej wiedzy wszystkie pensjonaty i hotele są zapełnione w 100 proc., więc sezon się „napędził”. Jak wiadomo, początki są różne. Lipiec w tym roku troszeczkę nie dopisał, jeśli chodzi o pogodę. Co prawda nie padało, ale było wietrznie, więc nad morzem oczywiście zrobiło się chłodniej. Jednak teraz jest naprawdę pięknie – podkreślał.
Naszm drugim gościem był Włodzimierz Wolski, szef promocji Ustki, który opowiedział nam o przygotowanym cyklu imprez pod wspólną nazwą „Dożynki rybne”. – Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Przygotowaliśmy wiele imprez. Zaczynamy w sobotę o godzinie 11:30 inscenizacją „Powrót z połowu”, którą organizuje nasz dom kultury. To powrót z połowu z Bałtyku, z rybami. Do naszego portu wpłyną kutry. Będą cumowały po wschodniej stronie i tam odbędzie się całe to wydarzenie. Będą także atrakcje dla dzieci, między innymi warsztaty wikliniarskie, garncarskie i plastyczne, a także gra miejska. Na tę grę należy zapisać się w domu kultury. A wieczorem szanty, bo jak „Dożynki rybne”, to muszą być szanty – stwierdził.
Przemysław Woś rozmawiał też z Hubertem Bierndgarskim, bosmanem portu w Ustce i funkcjonariuszem Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, który mówił o pladze zagubionych dmuchanych zabawek, które często staja się przyczyną fałszywych alarmów o utonięciu. – Szczególnie w dni, kiedy wiatr wieje od lądu w kierunku morza. Ostatnio uznaliśmy z kolegami z pracy, że może otworzymy sklep z dmuchanymi zabawkami, bo jednego dnia przywieźliśmy ich pięć, naprawdę różnych. To oczywiście żart, ale poważnie: jest duży problem. Nie wiemy, czy na tym materacu ktoś był, czy go nie było, więc każde wezwanie jest dla nas na zasadzie „ktoś był i wypadł”. Musimy zakładać najgorszy scenariusz – wskazywał.
Nasze plenerowe studio odwiedziła też Renata Czerczak, przewodnik turystyczny z Ustki. Pani Renata zachęcała do obejrzenia największej okolicznej atrakcji – „Sahary Północy”. – Myślę, że trzeba zarezerwować sobie kilka godzin. Po pierwsze, jeżeli jesteśmy w Ustce lub w okolicach, trzeba tam dojechać. To jakieś 50 kilometrów stąd, więc najpierw musimy zorganizować sobie dojazd, a jak już dojedziemy do parkingu w Czołpinie i chcemy zobaczyć całe przejścia, to najpopularniejszy i najbardziej uczęszczany jest Szlak Czołpiński, czyli nasze wydmy, z latarnią morską po drodze. Myślę, że „na spokojnie” trzeba zarezerwować sobie te trzy godzinki. Nie ukrywam, że trzeba mieć troszeczkę siły, bo cały szlak ma około dziewięciu kilometrów. Nieduża jego część prowadzi przez wydmy, ale nie ukrywam, że jest to część najpiękniejsza – wskazywała.
Tropiąc tajemnice pomorskich miejscowości, kontynuujemy wakacyjną akcję mającą na celu znalezienie Pomorskiego Przysmaku. Odwiedzając poszczególne zakątki Pomorza, próbujemy regionalnych smaków zamkniętych w wekach. Byliśmy w Ustce, więc nie ma siły – musiała być rybka, i to wyjątkowa. Ewelina Potocka oraz eksperci: Sławomir Miotk, szef kuchni, i Urszula Sobiecka, szefowa Koła Gospodyń Wiejskich, zostali poczęstowani śledziem z jagodami goji. Więcej na ten temat można dowiedzieć się >>>TUTAJ.
W naszym plenerowym studiu zagościł także Marcin Barnowski, przewodnik, który zagospodarował i udostępnił turystom bunkry po zachodniej stronie Ustki. Przybliżył on temat fortyfikacji miasta.
– Ustka zaczęła być rozbudowywana jako bardzo ważny punkt strategiczny nad środkowym Bałtykiem. Tutaj miał powstać gigantyczny niemiecki port. Niemcy planowali, aby ten port pełnił bardzo ważne funkcje wojenne. Wiązało się to z budową fortyfikacji. Ostatecznie powstała tylko bateria Blüchera, natomiast kolejne planowane już nie powstały. W czasie wojny w Ustce było dwa razy więcej wojska niż mieszkańców. Mamy tu poligon przeciwlotniczy, w którym stale stacjonowało ponad 7 tys. żołnierzy – opowiadał.
Na sobotę, 13 sierpnia, zaplanowaliśmy wizytę w Pruszczu Gdańskim. Informacje na temat naszych dalszych podróży można znaleźć >>>TUTAJ.
MarWer