Znaleziono ciało w Jeziorze Klasztornym w Kartuzach. Policja potwierdziła, że to zaginiona we wtorek 33-latka. Razem z nią znaleziono też martwego psa, z którym była na spacerze i którego prawdopodobnie ratowała, gdy wbiegł na zamarzniętą taflę.
Ciało odnaleziono z pomocą drona, który był wykorzystywany w poszukiwaniach. Zwłoki znajdują się w odległości kilkunastu metrów od brzegu jeziora i są przymarznięte do tafli lodu. W tej chwili strażacy wyciągają je na brzeg. Policja potwierdza jedynie, że odnaleziono ciało człowieka, ale nie potwierdza nawet płci.
Jak przekazała Radiu Gdańsk sierżant Aldona Domaszk z Komendy Powiatowej w Kartuzach, na miejsce jadą lekarz sądowy, prokurator i grupa dochodzeniowo-śledcza. Najpierw trzeba będzie potwierdzić tożsamość ofiary, a potem przeprowadzić dokładne oględziny i zabezpieczyć ślady. To będzie niezbędne do ustalenia okoliczności śmierci. Zapewne prokurator zleci też sekcję zwłok.
Jeszcze dziś ma też zacząć się śledztwo w tej sprawie.
AKTUALIZACJA, GODZ. 16:35
Kobieta, której ciało wyłowiono z Jeziora Klasztornego w Kartuzach, to zaginiona 33-letnia mieszkanka miasta. Policja potwierdziła jej tożsamość – rodzina zidentyfikowała ciało.
Kobieta była wokalistką znanego na Pomorzu zespołu Obrasqi. Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Razem z nią znaleziono też martwego psa, z którym była na spacerze. Jedna z hipotez jest taka, że zwierzę wbiegło na zamarzniętą wodę, a kobieta chciała je ratować i wówczas lód się pod nimi załamał.
Okoliczności tragedii 33-latki wyjaśni prokuratorskie śledztwo. Nic nie wskazuje na to, aby do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie – nie znaleziono żadnych obrażeń na ciele 33-latki.
Jutro ma być sekcja zwłok ofiary i być może wówczas poznamy przyczyny jej śmierci.
Grzegorz Armatowski/ua