Rodzina, w której doszło do morderstwa noworodków, była pod opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starej Kiszewie i korzystała ze świadczeń socjalnych. 54-letni Piotr G. nie pracował – po śmierci żony zajmował się dziećmi.
– Szokującego odkrycia w jego domu dokonano po zgłoszeniu od władz gminy. 4 września GOPS dostał informację, że będąca wcześniej w ciąży 20-latka nie ma dziecka. Na miejsce pojechała pracownica socjalna z GOPS-u pod pretekstem sprawdzenia sytuacji niepełnosprawnego członka rodziny, który jest pod opieką Środowiskowego Domu Samopomocy w Konarzynach. Podczas wizyty w domu wykorzystała sytuację i poprosiła ojca rodziny, żeby pozostawił ją samą z 20-letnią córką. Ona leżała na łóżku i mówiła, że boli ją brzuch. To był dla nas jasny sygnał, że coś jest nie tak. Pracownica sporządziła notatkę do policji, która zaczęła działać i okazało się to, co się okazało. My nie mamy sobie nic do zarzucenia – twierdzi wójt gminy Marian Pick.
Pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej o sprawie powiadomiła policję, która po kilku dniach dokonała szokującego odkrycia. W piwnicy w domu w Czernikach odkopano szczątki trzech noworodków. 54-letni mężczyzna i jego 20-letnia córka zostali tymczasowo aresztowani, postawiono im zarzuty zabójstwa i kazirodztwa.
W sprawie tej rodziny prokuratura w latach poprzednich prowadziła kilka postępowań dotyczących znęcania się i kazirodztwa. Wszystkie zostały umorzone, ponieważ nie udało się zebrać dowodów świadczących o przestępstwie – poinformowała prokurator Grażyna Wawryniuk.
Szerzej o całej sprawie pisaliśmy >>> KLIKNIJ TUTAJ.
Grzegorz Armatowski/raf