Jezioro Tuchomskie zostało „podzielone na pół”. Pod koniec grudnia radni powiatu kartuskiego zdecydowali o wyznaczeniu na zbiorniku strefy ciszy. To odpowiedź na petycję mieszkańców Warzenka, którym przeszkadza hałas motorowodniaków.
Mieszkańcy są rozczarowani, bo walczyli o całkowite wyeliminowanie motorówek i skuterów z tego miejsca. Jak uważają, urzędnicy ugięli się pod naciskiem motorowodniaków.
– To jest wręcz „chora” decyzja. Ja już mówiłem nie raz: na jeziorze uspokoi się dopiero, kiedy dojdzie do jakiejś tragedii. Mamy tu szkółkę żeglarską, a między żaglówkami lawirują ścigacze. Nie wiem, komu ma to służyć – mówi jeden z mieszkańców Tuchomia.
W myśl uchwały jednostki z silnikami do 901 centymetrów sześciennych pływać będą mogły od maja do końca września tylko od strony Tuchomia.
„NIE WSZYSTKO DA SIĘ ZAŁATWIĆ OD RAZU”
Jak mówi Andrzej Bystron z komisji skarg, petycji i wniosków przy Radzie Powiatu Kartuskiego, nie wszystko dla się załatwić od razu.
– Gwałtowne ruchy nie są dobre. Są przecież osoby, które ten sprzęt wodny kupiły. Przedsiębiorcy, którzy wynajmują na tym jeziorze skutery czy motorówki, też muszą dostać czas przejściowy – mówi.
Przedstawiciele powiatu zapowiadają jednak, że przepisy mogą być jeszcze zaostrzane, zaś wprowadzone zmiany są dopiero pierwszym krokiem, bo w kolejce do rozpatrzenia są inne petycje.
KOMPROMIS?
– Kompromis nie może polegać na tym, że my musimy chować się po krzakach i trzcinach, oczekując grzecznie, aż ludzie, którzy w sposób agresywny zdominowali jezioro, zjadą z akwenu i dopiero wtedy my, dzięki ich „uprzejmości”, będziemy mogli w tym bagnie kąpać nasze dzieci – mówi sołtys Warzenka Tadeusz Skrzyński.
Urzędnicy informują tymczasem, że na brzegu od strony Tuchomia powstać ma slip do wodowania jednostek.
Posłuchaj:
Sebastian Kwiatkowski/aKa