Węzeł Obwodnicy Metropolitalnej w Chwaszczynie tak, ale… nie dla mieszkańców tej miejscowości. Kierowcy jadący nową ekspresówką od strony Żukowa, aby dotrzeć do chwaszczyńskiego ronda, będą musieli zjechać z trasy szybkiego ruchu aż osiem kilometrów wcześniej, w Miszewie.
Wszystko to za sprawą brakującego połączenia węzła z ulicą Nową Kielnieńską, z której według projektu prowadzi bliski dojazd do miejscowości.
Jak tłumaczy Bartłomiej Banach z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku, drogi nie skróciłoby nawet postulowane przez mieszkańców tymczasowe rondo na zamkniętym wylocie w stronę Osowej, pomagające w zawracaniu na węźle Dąbrowa.
– Wiemy, jak długo działają takie rozwiązania tymczasowe. Dodatkowo dystans, jaki trzeba by pokonać z Miszewa, a potem przez ulice Krzemową i Brunona Synaka, dookoła węzła Chwaszczyno, to aż 15 kilometrów, podczas gdy zjazd z ekspresówki w Miszewie i dojazd krajową 20 do centrum miejscowości to osiem kilometrów – wyjaśnia Bartłomiej Banach.
Kierowcy, którzy zapomną zjechać z S7 w Miszewie, będą mogli zawrócić dopiero na jeszcze dalszych węzłach: Gdynia Wielki Kack i Dąbrowa.
Trasa S7 w tym rejonie ma być otwarta w maju przyszłego roku. Natomiast dla ulicy Nowej Kielnieńskiej dopiero powstaje decyzja środowiskowa.
Sebastian Kwiatkowski/raf