Wyrok w sprawie zabójstwa na Kaszubach z 2004 roku. Zwrócono uwagę na ślady biologiczne

(fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Oskarżony o zabójstwo kobiety w 2004 roku na Kaszubach został uniewinniony. Taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Gdańsku.

Prokuratura twierdziła, że to 16-letni wówczas Dariusz P., kolega syna zamordowanej, udusił 47-letnią Urszulę B. Do zbrodni doszło 10 lipca 2004 roku, w lesie przy drodze ze Stężycy do Gołubia. Kobieta została uduszona paskiem od torby. Ślady Dariusza P. zostały znalezione na kurtce ofiary, ale mogły one powstać w innych okolicznościach.

INNYCH ŚLADÓW BIOLOGICZNYCH NIE MA

Jak podkreśliła uzasadniając wyrok Maria Julita Hartuna, innych śladów biologicznych nie ma.

– Co więcej, wiemy, że sprawca tego przestępstwa z całą pewnością dotykał odzieży pokrzywdzonej, dotykał jej getrów, bielizny. Gdybyśmy ujawnili na tych rzeczach DNA osoby obcej, sprawa byłaby załatwiona. Nikt inny nie mógłby w tych miejscach pokrzywdzonej dotykać, dotykać jej odzieży, dotykać jej ciała – wyjaśniała.

„TO BYŁ PROCES POSZLAKOWY”

Proces w tej sprawie był poszlakowy. Akt oskarżenia powstał m.in. na podstawie wyników pracy funkcjonariuszy grupy Archiwum X i Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Skierowała go do sądu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Policja zatrzymała oskarżonego w 2021 r. po tym, gdy sprawą zajęła się grupa Archiwum X.

Dowodem w sprawie były ślady biologiczne pochodzące od Dariusza P. zabezpieczone w dolnej części i na rękawie kurtki ofiary. Po zatrzymaniu Dariusz P. usłyszał zarzut zabójstwa pokrzywdzonej poprzez uduszenie. Nigdy nie przyznał się do morderstwa matki kolegi.

Sędzia przyznała, że bardzo długotrwałe postępowanie dowodowe w tej sprawie wykazało, że jest bardzo możliwe, że to właśnie Dariusz P. zabił Urszulę B. w 2004.

– Możliwe, ale to jest zdecydowanie za mało, żeby uznać go winnym popełnienia tego czynu i skazać. Proces w tej sprawie miał charakter poszlakowy – stwierdziła sędzia Hartuna.

SĄD: „SOLIDNE POSZLAKI”

Sąd zaznaczył, że śledczy przedstawili bardzo wiele solidnych poszlak świadczących o tym, że teza oskarżenia jest trafna. Sędzia powiedziała, że prokuratura wskazała, że nie jest możliwe naniesienie śladów na kurtkę pokrzywdzonych przez biegłych czy policjantów.

– Wiemy ze stuprocentową pewnością, że ślad na kurtce pokrzywdzonej znalazł się przed jej zabójstwem i że ten ślad pochodzi od oskarżonego – uzasadniała sędzia Hartuna i dodała, że drugim ważnym dowodem przeciwko Dariuszowi P. są zeznania jednego ze świadków – Janusza Sz.

Mężczyzna opowiadał, że widział, jak P. zachowuje się dziwnie – biegł w brudnym ubraniu do domu, był blady i przerażony. Twierdził też, że nie był na grzybach. Świadek powiązał to z informacją o zabójstwie kobiety k. Stężycy i zgłosił się na policję.

W KRĘGU PODEJRZANYCH

Z uwagi na takie zeznania Dariusz P. już na początku znalazł się w kręgu osób podejrzewanych o zbrodnię. W tym czasie P. kręcił się po okolicy i mógł dokonać zbrodni. Sąd rozważał też, czy 16-letni wówczas Dariusz P. mógł fizycznie pokonać pokrzywdzoną.

Sąd podkreślił też, że wyjaśnienia P. budziły wiele wątpliwości, co do zgodności z prawdą – oskarżony wymyślał wiele wersji, które ze sobą nie współgrały i nie były weryfikowalne – raz mówił, że był na grzybach, potem zaprzeczał. Eksperyment procesowy wykazał, że wskazał miejsce, gdzie miały rosnąć kurki, ale tam nie było lasu.

Sąd wskazał też na cechy osobowościowe Dariusza P., które świadczą, że ma osobowość zaburzoną dysocjalną. Sąd przyznał, że P. był skazywany za znęcanie się nad żoną i pobicie – był agresywny i lubił dominować.

– Te wszystkie przytoczone poszlaki układają się w jeden i można powiedzieć nierozerwalny łańcuch. W przypadku procesu poszlakowego, jeśli ten łańcuch jest długi i nierozerwalny, to sprawa kończy się skazaniem. Natomiast w tej sprawie bliższa analiza tych okoliczności wskazuje na to, że każde ogniwo tego łańcucha może zostać oderwane od pozostałych – mówiła sędzia Hartuna.

ŚLADY DNA TO NIE WSZYSTKO?

Sąd podkreślił, że ślady genetycznie nie mówią, jak i kiedy się znalazły na kurtce pokrzywdzonej – w tym przypadku z racji tego, że oskarżony był w kręgu osób znajomych – scenariusze, w jaki sposób DNA oskarżonego znalazło się na kurtce są nieograniczone.

Na korzyść oskarżonego świadczyło też, że na jego ciele nie ujawniono żadnych obrażeń – na dłoniach były jedynie stare zadrapania. Podważyć można było też zeznania świadka, bo nie wiadomo, dlaczego Dariusz P. wydawał się przestraszony.

Po kilku godzinach po zbrodni przesłuchiwali go doświadczeni funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, którzy nie zauważyli, żeby był przestraszony. Nastolatek zachowywał się wówczas normalnie.

„JEDNA OSOBA MOŻE ZNAĆ PRAWDĘ”

Sąd przyznał, że była jedna osoba, która może znać prawdę i wie, kto zabił Urszulę B., ale przesłuchanie tego świadka po latach nic nie dało.

Sędzia podkreśliła, że nie ma motywu ani rabunkowego, ani seksualnego i przyznała, że trudno uznać, że wątły 16-latek mógłby udusić 47-letnią kobietę.

– Wyjaśnienia oskarżonego rzeczywiście są niewiarygodne – przyznała sędzia i dodała, że oskarżony tworzy jakieś wersje, które trudno uznać za prawdziwe, ale to nie jest dowodem jego winy, a podane okoliczności są nieweryfikowalne.

Sąd przyznał też, że osobowość P. pasuje do profilu sprawcy zabójstwa w Stężycy, ale to nie przesądza o jego winie.

– To nie jest nadmiernie sympatyczny osobnik – powiedziała sędzia. Z kolei według przesłuchań świadków – kolegów ze szkoły – trudno wnosić, że jest to człowiek zdolny do zabójstwa.

„TO BYŁO NIEMOŻLIWE”

Oskarżony nie stawił się w sądzie. Wyroku wysłuchał jego ojciec, który przyznał, że poczuł ulgę. – Żona przynajmniej będzie mogła spokojnie spać. Od początku twierdziłem, że to nie syn zabił tę kobietę, to było niemożliwe. Oni wiedzą, kto to zrobił – mówił.

– Żaden z tych dowodów nie wskazywał na to, aby oskarżony dopuścił się tego czynu. W tym stanie rzeczy wyrok mógł zapaść tylko jeden i to wyrok uniewinniający – dodał adwokat Jakub Tomaszewski.

Prokurator żądał dla Dariusza P. 12 lat więzienia oraz 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla męża zamordowanej Urszuli B. Wyrok jest nieprawomocny

Grzegorz Armatowski/aKa/PAP/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj