Tereny Leśne w Żuławce pod Pruszczem Gdańskim zostały opanowane przez grupę archeologów wspieranych przez Stowarzyszenie „Faktoria”. Trwają tam prace sondażowe zmierzające do odnalezienia szczątków niemieckiego żołnierza poległego w 1945 roku.
Las w okolicach Żuławki pod Pruszczem Gdańskim stanowi rozległe cmentarzysko. Archeolodzy przyznają, że trudno jednoznacznie oszacować, ilu dokładnie poległych tu spoczywa – pod warstwą ziemi czy korzeniami drzew. Mówią o setkach, a może i tysiącach. W marcu 1945 roku żołnierze Wehrmachtu wycofywali się spod radzieckiego ostrzału. Ginęli i tu zostawali na zawsze. Natura zrobiła swoje, okrywając miejsce mroczną tajemnicą.
– Odkrywamy te miejsca po latach i jesteśmy naocznymi świadkami historii. Po wojnie Rosjanie podejmowali wielu swoich poległych. Niemieckich żołnierzy zazwyczaj pozostawiali w miejscu śmierci, dlatego najczęściej natrafiamy właśnie na ich szczątki – wskazuje Adam Brzozowski, prezes Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Faktoria”.
WIADOMO, GDZIE ZGINĄŁ…
W grudniu zeszłego roku członkowie „Faktorii” dotarli do informacji wskazujących dokładne miejsce śmierci jednego z niemieckich żołnierzy – radiooperatora. Poinformowali o tym Macieja Stromskiego, archeologa z firmy Detekt. W czwartek rozpoczęły się prace sondażowe.
– Miejsce zostało wytypowane na podstawie dziennika prowadzonego przez niemieckiego dowódcę, który na podstawie informacji przekazanych mu przez innych żołnierzy opisał w dzienniku, jak zginął Oskar Schill, który należał do sekcji wysuniętych obserwatorów; odpowiadał zatem za nakierowanie ognia artylerii na cele. Zgodnie z zapiskami zginął w ten sposób, że odłamek trafił go w rękę – informuje.
…ALE SZCZĄTKÓW NIE ODNALEZIONO
W listopadzie zeszłego roku archeolodzy natrafili na szczątki niemieckiego żołnierza. Ujawnione na nich rany zgadzały się z opisem z pamiętnika dowódcy. Pojawiła się jednak znaczna rozbieżność we wzroście. Badania antropologiczne ostatecznie wykluczyły, że jest to poszukiwany żołnierz.
– Wierzę, że go znajdziemy. Pamiętnik po dowódcy mojego dziadka, który znalazłem, daje mi nadzieję, że szczątki uda się znaleźć. Dzięki zapiskom wiem dokładnie, że mój dziadek był tutaj w marcu 1945 roku. Teoretycznie znamy dokładne miejsce jego śmierci – podkreśla Timo Schill, obecny podczas poszukiwań wnuk poległego. Mimo to w czwartek nie natrafiono na ludzkie szczątki. Z ziemi wydobyto tylko łuski po radzieckich nabojach.
Akcja sondażowa potrwa do niedzieli, 24 marca. Jeżeli nie przyniesie ona żadnych rezultatów, archeolodzy powrócą do lasów pod Żuławką za kilka tygodni.
Mateusz Czerwiński/MarWer