Słupszczanka uwięziona w domu przez złodzieja. Liczy, że ruszy go sumienie

Niepełnosprawna słupszczanka uwięziona we własnym domu przez złodzieja. 67-latce skradziono chodzik, który trzymała na klatce schodowej. Dzięki niemu mogła poruszać się i rehabilitować – teraz nie może nic.

67-latka jest po udarze. Od roku ma sparaliżowaną lewą stronę ciała. Nie jest w stanie poruszać się samodzielnie. W mieszkaniu chodzi jedynie przy meblach. Wyjście poza swój lokal to poważne wyzwanie, w którym nieocenionym sprzętem był chodzik inwalidzki. Pani Barbara sprzęt trzymała na parterze budynku, w którym mieszka, bo nie była w stanie wnosić go po schodach. Kilka dni temu okazało się jednak, że został przez kogoś zabrany.

„NIE WIEM, JAK SOBIE TERAZ PORADZĘ”

– Ja teraz praktycznie nie mam jak się ruszyć. Nie mogę wyjść do sklepu, bo nie dam rady. O lasce też nie pójdę, bo mam lewą stronę sparaliżowaną. Na prawej stronie nie jestem w stanie się utrzymać. Tylko chodzik mi pomagał – mówi Radiu Gdańsk Barbara Sulikowska.

Kobieta podkreśla, że niebawem ma pierwsze rehabilitacje, ale nie jest w stanie wyjść z domu.

– Nie stać mnie na nowy chodzik. Ten skradziony kupiłam tylko dlatego, że miałam duże dofinansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia. Mam bardzo niską emeryturę i nie wiem, jak sobie teraz poradzę – mówi 67-letnia słupszczanka.

KOBIETA LICZY, ŻE ZŁODZIEJA RUSZY SUMIENIE

Niepełnosprawna kobieta nie zgłosiła sprawy na policję. Liczy, że złodzieja ruszy sumienie i zwróci jej chodzik.

– Może ktoś to dla żartu zrobił, albo sam potrzebował na chwilę i wstydził się zapytać. Nie wierzę, że są źli ludzie, którzy chcieliby mnie pozbawić tak ważnego sprzętu. Wierzę, że zaraz się znajdzie – dodaje Barbara Sulikowska.

Paweł Drożdż

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj