Szpital w Miastku chce zlikwidować porodówkę. Utrzymywanie oddziału jest nieopłacalne. Ostateczna decyzja ma zapaść jeszcze w kwietniu.
Rocznie w szpitalu w Miastku na świat przychodzi około pół tysiąca dzieci. By porodówka bilansowała się finansowo, porodów musiałby być około 1200. W 2018 roku oddział przyniósł 1,8 mln zł strat. Prezes szpitala miejskiego w Miastku – Beata Kiempa proponuje, by zrezygnować z położnictwa i zostawić jedynie część ginekologiczną oddziału.
KONKURUJĄ O PACJENTKI
Szpital w Miastku konkuruje o pacjentki z lecznicą z Bytowa oraz Szpitalem Wojewódzkim w Słupsku, w którym liczba porodów znacząco wzrosła od czasu przeniesienia porodówki z Ustki. Szpital w Miastku, by poprawić standard, musiałby dodatkowo zainwestować w porodówkę około 1,5 mln zł. W sumie tzw. zobowiązania wymagalne szpitala, to już ponad 5 mln złotych.
ZAPREZENTOWALI SYTUACJĘ NA SESJI
Lecznica w Miastku miała zainwestować dzięki środkom samorządu w wyposażenie około 2 mln zł. Teraz chce te pieniądze przeznaczyć na bieżącą działalność. Na oddziale położniczym szpitala w Miastku zatrudnionych jest osiemnaście osób. W piątek sytuację szpitala zarząd zaprezentował na nadzwyczajnej sesji rady miasta w Miastku.
Przemysław Woś/mkul