Codziennie kilkadziesiąt osób kąpie się w „czarnych punktach”. „Działają silne prądy i nikt nie powinien tam wchodzić” [POSŁUCHAJ]

Ratownicy w Ustce mają problem z turystami kąpiącymi się w miejscach oznaczonych jako „czarne punkty”. Ze względu na dużą liczbę utonięć, obowiązuje tam całkowity zakaz wchodzenia do wody.


Kierownik ratowników w Ustce Piotr Wasilewski, który w poniedziałek był gościem programu miejskiego Radia Gdańsk w Słupsku, powiedział, że jeden z takich punktów jest po wschodniej stronie falochronu w kurorcie. Jak dodaje, dziennie do wody wchodzi tam kilkadziesiąt osób i ryzykuje własne życie.

– Bardzo często musieliśmy strofować osoby, które znajdują się tam w wodzie. Bardzo dużo było też interwencji wobec już tonących i to w sytuacjach skrajnego zagrożenia życia – mówił gość studia w Słupsku.

RATOWNICY NIE SPRAWDZAJĄ DNA PRZY „CZARNYCH PUNKTACH”

Piotr Wasilewski dodał, że przy samych znakach „czarny punkt” turyści rozkładają swoje ręczniki i wchodzą do wody. – My nie sprawdzamy, jak codziennie zmienia się tam dno. W dodatku działają tam bardzo silne prądy i nikt nie powinien nigdy tam wchodzić do wody – ostrzegł ratownik.

Szef ratowników w Ustce w programie miejskim w Słupsku mówił także o postawie policjanta, który w Sztutowie uratował 12-letnią dziewczynkę.

Posłuchaj całej rozmowy

 

Paweł Drożdż/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj