Opiekują się schroniskiem i jego mieszkańcami, a w zamian otrzymują… hejt. Kto i za co krytykuje słupską placówkę?

Słupskie schronisko walczy z hejtem. Od kilku miesięcy na pracowników placówki, głównie w mediach społecznościowych, wylewa się fala nienawiści. Spowodowana jest ona przede wszystkim finansowymi zbiórkami prowadzonymi na rachunki i podopiecznych placówki.

Zdaniem opiekunów zwierząt hejt, który pojawia się w internecie, jest niesprawiedliwy i krzywdzący. – Nienawiść pojawia się zazwyczaj po każdej ogłaszanej zbiórce i ciągnie się za nami, ale nie tylko wtedy, ponieważ dotyczy ona także twardych reguł adopcji i tego, że „psy nie mają legowisk”. W tym hejcie specjalizuje się w Słupsku szczególnie jeden portal. Tam każdy jest anonimowy i może przysłać post, napisać, co chce. Nikt tego nie weryfikuje, a spirala nienawiści sama się nakręca. Najgorsze jest to, że każda taka fala nie szkodzi nam, pracownikom schroniska, tylko zwierzętom. Bardzo często też hejtują nas inne słupskie organizacje prozwierzęce i chyba to boli najbardziej – wytłumaczyła Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska.

„HEJTUJĄ NAS RÓWNIEŻ ZA SZACOWANIE REALNYCH KOSZTÓW UTRZYMANIA”

Końcówka minionego roku była dla słupskiego schroniska dramatyczna, brakowało pieniędzy na wiele rzeczy, w tym także na leczenie zwierząt. „Gwoździem do trumny” okazał się… rachunek za grudniowe ogrzewanie placówki, który wyniósł 17 tysięcy złotych.

– Potrzebna kwota wpłynęła na konto schroniska w niecałe pół doby po naszym apelu w mediach społecznościowych. Obecnie zbiórka trwa nadal, ale nie na konkretny rachunek, bo te, dzięki darczyńcom, są opłacone. Proszę pamiętać, że jesteśmy w nowym obiekcie, to pierwsza nasza zima w nim, a nie była ona lekka. Uczymy się budynku i poznajemy jego realne koszty utrzymania. Niestety, za to też nas hejtują. Mamy 56 tysięcy złotych miesięcznie z dotacji na utrzymanie placówki. Przypomnę, że jest to 13 pracowników na etacie, gabinet weterynaryjny, medyczne środki, narzędzia oraz urządzenia, potrzebne do funkcjonowania. Najważniejsze jest jednak to, o czym hejtujący zapominają, że mamy pod opieką całą masę zwierząt, które musimy leczyć, karmić i o które dbamy najlepiej, jak potrafimy – dodała Marta Śmietanka.

Całej rozmowy z kierowniczką słupskiego schroniska dla zwierząt można posłuchać w materiale naszej reporterki:

Joanna Merecka-Łotysz/mw

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj