„Naprawdę ciężko było ich zatrzymać”. Doskonali Czarni Słupsk pokonali Śląsk Wrocław i są aktualnie na czele ligi

czarni slup 101021 net01

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk znowu na zwycięskiej ścieżce. W sobotni wieczór pokonali zasłużenie i po dobrej grze WKS Śląsk Wrocław 89:79. Przed niedzielnymi meczami Energa Basket Ligi zostali liderem tabeli.

To niesamowite, z jaką pozorną łatwością wygrywają swoje mecze Czarni. Do Słupska przyjechał aktualny medalista mistrzostw Polski – zespół z wielkimi oczekiwaniami i równie wielkimi nadziejami na sukces także w tym sezonie.

Mimo problemów z kontuzjami, Śląsk ma naprawdę mocny skład. Karem Kanter (brat gwiazdy NBA Enesa) błyszczał w tym meczu skutecznością w rzutach trzypunktowych i dobrze walczył o zbiórki. Silny jest obwód z reprezentantem Polski Łukaszem Kolendą, Kodie Justicem i Jakubem Karolakiem, a podkoszowy Aleksander Dziewa już jest jednym z najlepszych polskich graczy Polskiej Ligi Koszykówki.

 

(Fot. Patryk Przyborowski/czarni.stk.slupsk.pl)

 

CZARNI TO PRAWDZIWY FAWORYT

Tymczasem to Czarni prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty meczu, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Grali po prostu jak faworyt. Mimo świadomości siły rywali, tego, jak groźny jest Beau Beach, zanim obrona Śląska zareagowała, skrzydłowy Czarnych zaaplikował im w pierwszych minutach meczu 11 punktów.

Zdobył ich w całym spotkaniu aż 25 i nie tylko był doskonały, jak zwykle, w rzutach dystansowych, ale miał stuprocentową skuteczność w rzutach za dwa punkty. Beach spędził jednak na boisku stosunkowo niewiele, jak na niego, bo tylko 26 minut. Miał kłopoty z obroną i w pewnym momencie trener Mantas Cesnauskis nie zawahał się posadzić Amerykanina na dłuższy czas na ławce rezerwowych.

Na boisku rządził i dzielił rozgrywający Marek Klassen. Szczególnie dzielił, bo rozdał 12 asyst, bijąc tym samym swój rekord sezonu. A większość z owych asyst była trudna do rozszyfrowania dla rywali.

PRZEGRANA Z KLASĄ

Nie można odmówić Śląskowi sportowej klasy. Mieli dobre momenty, byli skuteczni i radzili sobie w zbiórkach. Gdy tylko jednak odrabiali nieco straty, Czarni zawsze mieli jakąś odpowiedź. Licznie zgromadzeni kibice dopingowali więc zespół bez wielkich fajerwerków, spokojnie delektując się skuteczną grą gospodarzy. Przynajmniej do momentu aż sędzia Tomasz Trawicki podjął kontrowersyjną w odbiorze decyzję o ukaraniu przewinieniem niesportowym Billy Garretta.

Dla sędziego rutynowa techniczna decyzja była niemal jak naciśnięcie przycisku „Najgłośniejsza hala w Polsce”. Gryfia ryknęła, doping się wzmógł, co wyraźnie podcięło skrzydła gościom. Za chwilę Czarni objęli wyraźne, ponad dziesięciopunktowe prowadzenie (70:56), którego nie oddali już do syreny kończącej mecz.

 

czarni slup 101021 net02

(Fot. Patryk Przyborowski/czarni.stk.slupsk.pl)

 

LICZY SIĘ ZESPÓŁ

Cały zespół zagrał świetnie i miał mało słabych punktów. Realnym ocenom wymyka się jednak Bartosz Jankowski. Co to był za mecz gracza, który zaledwie od 10 dni jest w zespole. Poświęcenie w obronie, świetny atak i niesamowita efektywność gry – 14 punktów (dwie trójki), 5 zbiórek i aż 5 asyst. Gracz, który jeszcze niedawno w Arce Asseco prawie w ogóle nie wchodził na boisko, w Słupsku spędził na nim 34 minuty.

– Moja rola w meczu ze Śląskiem nie była dla mnie zaskoczeniem. Przyznaję, że prawie 20 minut na boisku w poprzednim meczu z Astorią po zaledwie kilku treningach, było dla mnie niespodziewane – mówił po meczu Bartosz Jankowski.

– Wejście do zespołu nie było problemem, bo rzadko zdarzają się drużyny z tak świetną atmosferą. Zespół i trenerzy zrobili bardzo dużo, aby mi to ułatwić. Nie pozostaje nic, jak tylko wyjść na boisko i dać z siebie wszystko. A gra przy takiej publiczności to czysta przyjemność i nie potrzeba dodatkowej motywacji – dodał.

OKIEM DOŚWIADCZONEGO TATY

O motywacji mówił dużo przed meczem Jakub Musiał, były gracz Śląska Wrocław, w którym nie czuł się potrzebny i odszedł w ubiegłym roku do Słupska. Sobotni mecz przyjechał aż z Wrocławia obejrzeć ojciec Jakuba, Adam Musiał, były zawodnik, aktualnie trener i nauczyciel.

– Jakub trenował wiele dyscyplin, zanim wybrał koszykówkę. Uprawiał też akrobatykę, a nawet taniec i ogólna sprawność bardzo pomaga mu w grze. Uważam, że dla rozwoju w sporcie zawodowym ważne jest holistyczne podejście do ciała. Nie przywiązuje się do tego zbyt wiele uwagi na wczesnym etapie rozwoju młodzieży i to nie jest dobre. Występ Jakuba oceniam wysoko. Mój syn był bardzo efektywny, jak na czas spędzony na boisku – powiedział.

GRA NA POZIOMIE

Jakub Musiał grał z zaangażowaniem w obronie i jego defensywa przeciwko rozkręcającemu się Kodi Justic’owi pozwoliła zastopować tego świetnego strzelca WKS-u. Musiał spędził w tym meczu na boisku mniej czasu niż zwykle (14 minut), ale znów miał swój ważny udział w ataku (8 pkt.). Oddał m.in. dwa celne rzuty trzypunktowe w ważnych momentach meczu, m.in. trafiając trójkę na koniec trzeciej kwarty, pozwalającą odskoczyć Czarnym aż na 14 punktów przewagi.

 

czarni slup 101021 net03

(Fot. Patryk Przyborowski/czarni.stk.slupsk.pl)

 

SŁABE PUNKTY? NIEWIELE

Znowu świetnie zagrał Kalif Young, tym razem nie tak efektywny w ataku, ale za to bezcenny w obronie. To właśnie defensywa, wymuszanie strat i przechwyty, inicjujące skuteczne kontrataki, stoją u podstaw sukcesów Czarnych. Ich grze dodaje smaku odrobina „pozytywnego szaleństwa”, czego obrazem była w tym meczu kontra trójki graczy – Klassen, Jankowski i Beach – szarżująca na kosz rywala przeciwko jednemu tylko obrońcy. Akcję zamiast spokojnym wykończeniem spod kosza zamknęli celnym rzutem trzypunktowym.

PRZECIWNICY POD WRAŻENIEM

Mecz był pojedynkiem zespołów, które w przekroju sezonu bardzo dobrze grają na atakowanej tablicy. I tak było w sobotę. Śląsk miał aż 10 ofensywnych zbiórek, a Czarni 11. Prawie remisowo, ale to bardziej zdeterminowani Czarni mieli w IV kwarcie kluczowe zbiórki w ataku (Young, Beech i Musiał) i, co istotne, zakończone punktami, odbierającymi rywalom ostatnie nadzieje na sukces.

Czarni byli w tym meczu wyraźnie lepsi, co podkreślali sami rywale. Na przykład Aleksander Dziewa, najlepszy gracz Śląska w tym meczu. – Wypada tylko pogratulować Czarnym bardzo dobrego meczu. Naprawdę ciężko było ich dziś zatrzymać – przyznał niepocieszony.

DRUŻYNA CUDÓW

Świetnie ogląda się takich Czarnych, którzy nie przestają zadziwiać i w sobotę objęli przodownictwo w tabeli. Jednak karuzela emocji nie zatrzymuje się. W najbliższy piątek Czarni jadą do Włocławka i będzie to mecz na szczycie tabeli dwóch czołowych zespołów ligi – Czarnych Słupsk i Anwilu Włocławek.

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – WKS Śląsk Wrocław 89:79. Kwarty: 27:21, 21:19, 22:16, 19:23.

Czarni: L.Beech III 25(4×3), Garrett 15(1), Jankowski 14(2), Klassen 13(3), Witliński 4 oraz Musiał 8(2), Young 6, Słupiński 4, Kulikowski 0.

WKS Śląsk: Kanter 16(4), Justice 14(1), Kolenda 12(1), Jovanović 8, Langevine 5 oraz Dziewa 17(1), Karolak 4, Gabiński 3(1), Gordon 0.

 

Krzysztof Nałęcz/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj