Podopieczna DPS niezauważona zniknęła ze szpitalnego oddziału ratunkowego. Policja wszczyna dochodzenie, a szpital – wewnętrzne postępowanie

64-letnia podopieczna Domu Pomocy Społecznej zaginęła podczas pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Słupsku. Kobietę znaleziono po dwunastu godzinach, przemarzniętą na klatce schodowej. 

Mimo, że miała być pod opieką szpitala, wyszła z SOR-u i przeszła kilka kilometrów. Policja odnalazła 64-latkę w jednej z klatek schodowych przy ulicy Paderewskiego. Ubrana jedynie w dresy kobieta była przemarznięta. Wszczęto policyjne dochodzenie w sprawie narażenia życia i zdrowia 64-latki. Informację potwierdziła rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku Monika Sadurska.

Wewnętrzne postępowanie wdrożył też Szpital Wojewódzki w Słupsku. – W sprawie zajścia na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, kiedy to pacjentka w nieznany sposób oddaliła się z oddziału, zostało wszczęte wewnętrzne postępowanie wyjaśniające – poinformował rzecznik szpitala Marcin Prusak. – Czekamy na jego wynik i  zapewniam, że wszelkie wynikającego z tego wytyczne zostaną wdrożone w życie tak, by więcej do takich sytuacji nie doszło – dodał.

WYSZŁA Z SOR i BŁĄKAŁA SIĘ PO MIEŚCIE

Ze wstępnych ustaleń wynika, że pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Słupsku chcieli odebrać kobietę ze szpitala, ale otrzymali odpowiedź, że 64-latka zostanie odwieziona karetką. Potem kobieta zaginęła na niemal 12 godzin. Ubrana jedynie w dresy przeszła trzy kilometry ulicami Słupska oraz przez las i park. Szukało jej kilkudziesięciu policjantów, strażacy oraz straż miejska i gminna, również przy użyciu drona wyposażonego w kamerę termowizyjną.

Przemysław Woś/kan

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj