100 razy w roku płoną w Słupsku kominy domów, stwarzając zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia. Zapraszajmy częściej kominiarzy

Ponad sto razy w roku słupska straż pożarna wyjeżdża do pożarów kominów. Strażacy apelują o czyszczenie przewodów wentylacyjnych i spalinowych, bo nie konserwowana instalacja jest przyczyną zdarzeń groźnych dla życia i zdrowia.

To są wbrew pozorom bardzo groźne zdarzenia. Pożar sadzy w kominie może spowodować nawet pęknięcia komina i rozprzestrzenienie się ognia na dach czy poddasze, a także kolejnych kondygnacji.

Apelujemy by właściciele lub najemcy lokali nie ryzykowali zdrowiem, życiem i swoim majątkiem – mówi młodszy kapitan Piotr Basarab, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. – Mamy z takimi zdarzeniami mnóstwo pracy. Takie pożary gasi się niełatwo. W razie zauważenia snopu iskier wydobywającego się z komina należy wezwać bezwzględnie straż, wygasić palenisko i wyjść z domu. Wszyscy domownicy muszą opuścić lokal mieszkalny.

MISTRZ KOMINIARSKI RADZI

Mistrz kominiarski Damian Cupiał podkreśla, że przewody kominowe trzeba czyścić najlepiej kilka razy w roku. Łatwo poprzez nieumiejętną obsługę doprowadzić do zaczopowania komina.

– To najczęściej wynik palenia mokrym drewnem czy węglem. Również spalania śmieci wpływa negatywnie, choć zdarza się to coraz rzadziej – mówi mistrz Cupiał. – Najbardziej drastyczny przykład w Słupsku to komin zaślepiony smołą. Udrożnialiśmy go pięć dni. Jeśli chodzi o lokale wielorodzinne to administratorzy z reguły dbają o okresowe przeglądy kominiarskie. Gorzej jest z domami jednorodzinnymi. Tu właściciele sami próbują często czyścić kominy i różnie to wychodzi, ale rzadko udaje się to zrobić w sposób fachowy.

Zdaniem specjalistów warto też wyposażyć dom w czujniki dymu czy czadu. Kosztuje niewiele (50 – 100 zł) a może uratować życie.

Przemysław Woś/kan

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj