Maksymalny mandat i obarczenie kosztami sprzątania lasu. Nadleśnictwo Warcino złapało mężczyznę, który w październiku urządził sobie dzikie wysypisko pod Osowem w gminie Kępice. Wśród śmieci znajdowały się części samochodowe, odpady po prowadzonej przez sprawcę działalności gospodarczej.
Jechał kilkadziesiąt kilometrów, aby wyrzuć odpady w lesie pod Osowem w gminie Kępice. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców, policji i służby leśnej udało się go złapać. Teraz mieszkaniec powiatu słupskiego zapłaci najwyższy z możliwych mandat w wysokości 500 złotych oraz zwrot kosztów uprzątnięcia terenu – 1.660 złotych.
– Sprawa trwała długo, bo śmieci znaleźliśmy w październiku – mówi Kamil Szydłowski z Nadleśnictwa Warcino. -Informacja od razu trafiła na stronę internetową i media społecznościowe naszego nadleśnictwa. Odezwało się do nas kilka osób, które miały informacje w tej sprawie. Po nitce do kłębka udało się do sprawcy. Jest nim mieszkaniec powiatu słupskiego. Okazało się, że odpady „przyjechały” do naszego lasu z miejsca oddalonego o 40-50 kilometrów.
Wśród śmieci znajdowały się części samochodowe, odpady po prowadzonej przez sprawcę działalności gospodarczej. Złapanie sprawcy cieszy, ale Kamil Szydłowski przyznaje, że kary za porzucanie w lesie śmieci są wciąż za małe. Problem dzikich wysypisk jest bardzo powszechny. Każdego roku Lasy Państwowe na sprzątanie swoich terenów z nielegalnych odpadów wydają około 20 milionów złotych.
Kinga Siwiec/kan