Klienci firmy turystycznej Pili Pili na Zanzibarze płacą dodatkowo za wyżywienia i obsługę w hotelach, mimo że za pobyt zapłacili wcześniej. Firma w poniedziałek zwolniła polskich pracowników na wyspie. Część z zatrudnionych informuje, że nie otrzymywała wynagrodzeń od kilku miesięcy.
Na wyspie utknęło wielu turystów, również z Pomorza. Nie mają pewności, czy wrócą do Polski zgodnie z planem. Część spółek Pili Pili jest zarejestrowana w Gdańsku.
KILKASET OSZUKANYCH OSÓB
Polscy klienci alarmują w internecie, że zostali oszukani przez firmę i nie odzyskają pieniędzy. Oficjalnie grupa Pili Pili tylko zawiesiła działalność. Sprzedawała pobyty na Zanzibarze, ale także nieruchomości. Potencjalne straty inwestorów i klientów turystycznych można szacować na miliony złotych.
Na Zanzibarze przebywa obecnie kilkuset turystów z Polski, którzy zapłacili spółkom z grupy Pili Pili za przelot w obie strony, pobyt w hotelu, wyżywienie, wycieczki po wyspie oraz dodatkowe usługi, np. masaże, kursy nurkowania, kitesurfingu czy rejsy po oceanie. W miniony poniedziałek polscy pracownicy i menadżerowie, pracujący w hotelach grupy na Zanzibarze, za pośrednictwem komunikatora internetowego otrzymali informację, że zostali zwolnieni z pracy, a hotele zawieszają działalność od 5 marca do początku czerwca.
Współtwórca i „twarz” grupy Pili Pili, Wojciech Żabiński, opublikował w mediach społecznościowych informację, że grupa wymaga restrukturyzacji, ale na razie wstrzymuje działalność do początku czerwca. Usługi spółek były finansowane poprzez „walutę grupę”, czyli kupowane przez klientów tak zwane pili coiny. To nimi płacono za wszystko. Tym samym klienci nie dysponowali gotówką, a na swoich kontach w Pili Pili mieli walutę wewnętrzną, której kurs wahał się od ponad dwóch złotych do złotówki i siedemdziesięciu groszy.
Część klientów kupowała pili coiny w dużych ilościach, korzystając z promocji i finansując przyszłe wyjazdy na Zanzibar. Tym samym „zamrażali” swoje pieniądze, mając do dyspozycji wirtualną walutę. Informacja o zawieszeniu działalności hoteli na kilka miesięcy spowodowała strajk i protest lokalnych pracowników hoteli na Zanzibarze, którzy we wtorek przerwali pracę. Alarmują oni, że od kilku miesięcy nie otrzymywali wynagrodzeń. Na miejsce protestu przyjechali przedstawiciele administracji Zanzibaru oraz policja i wojsko, obawiając się zamieszek. Część hoteli ma ochronę lokalnego wojska.
„NIE MAM PENSJI OD GRUDNIA”
Jednym z menadżerów pracujących do poniedziałku w Pili Pili jest Natasha Mustapha. Nie otrzymała wynagrodzenia od trzech miesięcy.
– Wojtek pisze do nas przez internet, ale nie wiem, czy mu wierzę. Moim zdaniem to koniec Pili Pili. W piątek ma się okazać, czy nadal będziemy pracować, czy też nie. Wielu pracowników nie dostało wynagrodzenia od listopada ubiegłego roku. Ja nie mam pensji od grudnia i nie wiem, czy kiedykolwiek ją dostanę. Na razie staramy się zapewnić turystom wszystko, co możemy. Każdy stara się pracować mimo tej sytuacji, ale jesteśmy zaskoczeni tym, co się stało – dodaje Natasha Mustapha.
Ktoś zniszczył też samochód, którym jeździł po Zanzibarze Wojciech Żabiński. Sam twórca Pili Pili zniknął, chociaż, jak ustalił reporter Radia Gdańsk, wciąż kontaktuje się z byłymi pracownikami przez internet, zapewniając, że firma nie upadła i wznowi działalność po restrukturyzacji.
BRAK PRĄDU I WODY
Pan Dariusz przyjechał ze znajomymi i rodziną na Zanzibar w minioną niedzielę. Teraz musi płacić dodatkowo za obsługę w hotelu oraz wyżywienie.
– Jeszcze w niedzielę było w miarę dobrze, ale od poniedziałku zaczęły się braki w kuchni. Dziś nie mieliśmy prądu, nie było tez wody. Dostaliśmy śniadanie, ale nie wiemy, co z kolejnymi posiłkami. Złożyliśmy się z innymi turystami z drugiego hotelu i płacimy 100 dolarów dziennie za to, by obsługa z nami została. Część osób przeniosła się do innych hoteli, bo chce odciąć się od tego, co się dzieje. Inni próbują wracać do Polski na własną rękę. Podobno mamy zapewniony powrót i lot samolotem. Ja czuję się oszukany i tak też tę sprawę komentuje wiele osób, które są na Zanzibarze – mówi pan Dariusz.
Firma Enterair, której samoloty transportowały turystów z Polski na Zanzibar, poinformowała, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni planuje trzy loty powrotne na trasie Zanzibar – Warszawa. Nie napisano jednak wprost, że loty są opłacone, co niepokoi wielu turystów z Polski.
Część osób, które teraz są na Zanzibarze oraz Polaków, którzy zapłacili już za przyszłe wyjazdy lub kupili nieruchomości na Zanzibarze, składa doniesienia do prokuratury. Zarzucają grupie Pili Pili oszustwo. Z informacji publikowanych w sieci wynika też, że kilkudziesięciu turystów złożyło doniesienie o popełnieniu przestępstwa policji na Zanzibarze. Podkreślają, że muszą sami płacić i nie mają pewności, jak spędzą najbliższe kilkanaście dni. Część obawia się o swoje bezpieczeństwo.
PRAWOMOCNIE SKAZANY
Współtwórca Pili Pili Wojciech Żabiński kilka lat temu został prawomocnie skazany przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku na dwa lata i dwa miesiące więzienia, między innymi za oszustwo. Prawnik biznesmena złożył wniosek o kasację wyroku. Sąd jednak zawiesił wykonanie kary, bo Żabiński zadeklarował, że potrzebuje czasu, by przekazać prowadzenie nowego biznesu i spłacić zobowiązania wynikające z wyroku. Chodziło o ponad osiemset tysięcy złotych. Do przestępstw dochodziło ponad dziesięć lat temu.
Pili Pili zatrudniało na Zanzibarze ponad siedemset osób. Zdecydowana większość z nich to mieszkańcy wyspy. Polscy turyści są w trudnej sytuacji, bo spółki oficjalnie nie prowadziły działalności turystycznej, wymagającej zgody marszałka województwa czy ministra turystyki. Od stycznia 2022 spółki Pili Pili zarejestrowane w Gdańsku mają zakaz prowadzenia działalności turystycznej. Spółki zaskarżyły tę decyzję do resortu właściwego do spraw turystyki.
W środę Wojciech Żabiński opublikował informację w której uspokaja swoich klientów. Dostępne jest ono >>>TUTAJ.
Przemysław Woś/ua