Władze Smołdzina chcę rozebrania pomnika poświęconego Armii Czerwonej. Rada gminy podjęła uchwałę, a wójt wystąpił w piątek o wykreślenie obelisku z ewidencji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Rozbiórka ma dotyczyć tylko pomnika z czerwoną gwiazdą na szczycie, a mogiła wojenna znajdująca się pod pomnikiem zostanie nienaruszona. – Chcemy to usunąć z przestrzenni publicznej – mówi Arkadiusz Walach. – W tym miejscu pojawi się tablica nagrobkowa, ale czekamy na zgodę konserwatora zabytków. Rada gminy przez aklamację upoważniła mnie jako wójta do takich działań – dodaje.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter Radia Gdańska, są w sprawie przyszłości pomnika wciąż podzieleni. – Powinno go stąd zabrać, to nie jest pomnik obrońców, bo tu żadnej wojny nie było, walk nie było. Zrabowali, co się dało – linie kolejową, pociągi, wagony i już. Poza tym ten pomnik jest krzywy i szpeci – mówi jeden z nich.
– Ja tam jestem za tym, żeby go zostawić, bo to świadectwo historii. Ludzie też zmienili zdanie, jak wybuchła wojna na Ukrainie, ale wcześniej to była atrakcja turystyczna. Tu w Smołdzinie nic nie ma i turyści przyjeżdżali sobie robić zdjęcia pod tą gwiazdą, bo takich pomników w większości już nie ma – komentuje inny mieszkaniec.
Wójt Smołdzina nie wyklucza ekshumacji wojennej mogiły, ale samorząd nie ma na to pieniędzy. Gmina liczy, że prace mógłby sfinansować np. IPN. Według różnych danych pod pomnikiem pochowano od czternastu do osiemnastu żołnierzy Armii Czerwonej. Pomnik postawiono w 1945 lub 1946 roku.
Przemysław Woś/kan