Granaty, które bezdomny zostawił w dwóch budynkach w Słupsku, były atrapami – potwierdzili biegli. Jak ustalił jednak reporter Radia Gdańsk, 49-latek odpowie za swoje działania przed sądem.
Do zdarzenia doszło w grudniu ubiegłego roku. Na stacji paliw przy ulicy Gdańskiej znaleziono plecak z przedmiotem przypominającym granat. Godzinę później taki sam przedmiot zabezpieczono w budynku Izby Wytrzeźwień przy ulicy Gdyńskiej.
Policja zatrzymała 49-letniego bezdomnego, który przyznał się do pozostawienia tych przedmiotów w obu lokalizacjach. Mężczyzna twierdził, że znalazł je na ulicy Wojska Polskiego w Słupsku, ale nie potrafił wyjaśnić, dlaczego pozostawił je na stacji paliw i w budynku izby wytrzeźwień.
Biegli zbadali zabezpieczone przez saperów przedmioty i ponad wszelką wątpliwość ustalili, że były to atrapy dwóch granatów. Prokurator rejonowy w Słupsku Magdalena Gadoś poinformowała, że do końca kwietnia śledczy skierują do sądu akt oskarżenia przeciwko 49-latkowi. Zarzuty dotyczą spowodowania sytuacji, która mogła wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia, zdrowia i bezpieczeństwa. Działania mężczyzny spowodowały kilkugodzinną akcję służb ratunkowych, w tym straży pożarnej, policji i saperów.
49-latkowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Przemysław Woś/ol