Wprowadzenie do polskiego kodeksu karnego przestępstwa zabójstwa drogowego jest możliwe, ale zmiany w prawie trzeba wprowadzać na chłodno, a nie pod wpływem emocji – uważa dr Bartosz Fieducik, prawnik.
W Polsce szeroko komentowana jest sprawa śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z pięcioletnim dzieckiem. Zdaniem prokuratury sprawcą tragedii jest kierowca samochodu, który doprowadził do wypadku, jadąc z prędkością powyżej 250 kilometrów na godzinę. Mężczyzna uciekł z Polski i został zatrzymany na lotnisku w Dubaju. Czeka na ekstradycję do Polski.
– Proponowałbym, żeby kwestie zmian w prawie poruszać, będąc wolnymi od emocji. Obecnie każdy, kto słyszy od tym zdarzeniu, myśli o tej tragedii nieco emocjonalnie i trudno się dziwić. Spójrzmy na inne kraje: w Stanach Zjednoczonych sprawcy „zabójstw drogowych” są skazywani nawet na kary dożywocia. W Niemczech zapadł taki wyrok w związku z nielegalnymi wyścigami samochodów, podczas których doszło do tragedii. Czy w polskim prawie jest na to przestrzeń? Możemy wprowadzić odrębny przepis zabójstwa drogowego, to jest jakieś rozwiązanie. Można też wprowadzić, i będzie to łatwiej zrobić, dodatkową okoliczność zaostrzającą odpowiedzialność za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Dziś taką okolicznością powodującą, że jeżeli spowodujemy wypadek ze skutkiem śmiertelnym, górna granica zagrożenia karą zwiększa się o połowę, jest na przykład prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu lub środków odurzających – wskazuje dr Fieducik.
Prawnik był gościem miejskiego programu Radia Gdańsk Studio Słupsk 102 FM.
Posłuchaj całej rozmowy:
Przemysław Woś/MarWer