Grupa Sierleccy Czarni Słupsk wciąż bez wygranej w tym roku w Orlen Basket Lidze. W trzecim spotkaniu w 2024 ulegli Legii Warszawa 84-94 popełniając identyczne błędy jak w dwóch pierwszych meczach.
Mecz ustawiła i w dużej mierze rozstrzygnęła pierwsza kwarta, w której zespół Mantasa Cesnauskisa ustanowił niechlubny rekord tego sezonu. Pięć minut i dwadzieścia cztery sekundy bez zdobytych punktów i rozpoczęcie mecze 10-0 dla gospodarzy. Potem nie było lepiej, bo Legia Warszawa prowadziła już 20-3 i nie pozwoliła na dyktowanie warunków grze. Czarni popełniali stratę za stratą, popełniając wciąż ten sam błąd. Zatrzymując piłkę w ataku na pick &rollu i podając w poprzek boiska, co powodowało straty. W pierwszej kwarcie słupszczanie stracili tak piłkę osiem razy, a w całym meczu w sumie aż 19! Po meczu ze Stalą Ostrów pół konferencji prasowej Mantas Cesnauskis poświęcił na podkreślenie, jak jego zespół nie powinien grać, po czym w Warszawie w dwóch kwartach jego zawodnicy popełniali je seryjnie ponownie. Po drugiej kwarcie, w której już Czarni grali nieco lepiej w ataku, zespoły schodziły na przerwę przy wyniku 57-35.
-Źle zaczęliśmy mecz, Legia trafiała nawet trudne rzuty i potem trudno nam było wrócić do meczu -mówił po spotkaniu Michał Michalak.
Pierwsza część zdania gwiazdy Czarnych jest prawdziwa, ale tak naprawdę to sam zespół sprokurował kłopoty nie realizując założeń trenera. W trzeciej i czwartej kwarcie słupszczanie próbowali wracać do meczu, choć chwilę po rozpoczęciu trzeciej części gry przewaga gospodarzy sięgała 27 punktów (64-37), ale kilka akcji w obronie, nacisk na całym boisku przynosiło rezultaty. Jednak wyraźnie przegrana pierwsza część meczu rozstrzygnęła de facto o jego losach. Trafienia za trzy Donatasa Sabeckisa i Macio Teague czy świetna dobitka z wsadem Szymona Wójcika to tylko nieco jaśniejsze punkty na czarnym obrazie gry zespołu.
Trudno się też dziwić opiniom kibiców, z których część zaczyna kwestionować pozycję Mantasa Cesnauskisa. To trener musi dotrzeć do zawodników i przekonać/zmusić zespół do innej gry. W takim stylu drużyna do play off nie awansuje na pewno.
Przemek Woś/ar