Zapomniany grudzień 1970. Mieszkańcy wspominają słupską rewoltę

Protesty na Pomorzu w grudniu 1970 roku (fot. IPN)

Protestującym robotnikom z Gdańska i Gdyni Słupsk kojarzył się głównie ze Szkołą Milicji i oddziałami ZOMO, które pacyfikowały robotnicze protesty na Pomorzu. Jednak 17 grudnia również robotnicy ze Słupska starli się z milicją czy usiłowali podpalić budynek komitetu partii. Niestety na te wydarzenia spuszczono zasłonę milczenia.

Zdaniem prof. Zenona Romanowa, który jako pierwszy opisał protesty robotnicze w Słupsku, były one równie zacięte jak w Gdyni, Gdańsku czy Elblągu.

– Słupsk to było jedyne miasto w ówczesnym województwie koszalińskim, gdzie odbyły się dwie duże demonstracje uliczne. Udział w nich wzięło kilku tysięcy robotników. W Słupsku wyprowadzono milicję na ulicę, która brutalnie pałowała demonstrujących mieszkańców domagających się cofnięcia podwyżek cen na artykuły spożywcze. Ludzie skandowali o wolności i demokracji. W odpowiedzi dostali gazem łzawiącym. Na szczęście nikt nie zginął i może to jest powodem, że pamięć o tych wydarzeniach nie przetrwała – przekazał prof. Romanow.

Protesty na Pomorzu w grudniu 1970 roku (fot. IPN)

ARESZTOWANIA I WYROKI

Według informacji Instytutu Pamięci Narodowej oraz dokumentów bezpieki w trakcie słupskiej rewolty aresztowano 129 osób, spośród których wyroki usłyszały 34 osoby. Władze ostatecznie stłumiły protesty siłami SB, MO, ORMO. W gotowości było również wojsko z usteckiego Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej. Żołnierze otrzymali wyraźny rozkaz, że jeśli dojdzie do konieczności, należy użyć broni palnej. O słupskiej rewolcie będącej częścią wydarzeń grudniowych 1970 roku powstał film „Zapomniany Bunt”, w którym wystąpili świadkowie dramatycznych zdarzeń.

– Historia tak mnie zafascynowała, że udało mi się dotrzeć do ludzi, którzy brali udział w protestach. To oni dostarczyli mi materiały do filmu. Z ich relacji jasno wynika, że czołgi kilkukrotnie wyjeżdżały z koszar w kierunku protestujących. Na szczęście były zawracane. Mogłoby dojść do tragedii takiej jak w Gdyni czy Gdańsku. Z pewnością ktoś by zginął – wskazał twórca filmu dr Marcin Prusak.

Protesty na Pomorzu w grudniu 1970 roku (fot. IPN)

USZKODZONE ELEWACJE, WYBITE OKNA

16 grudnia do starć z milicją doszło przy ulicy Sienkiewicza, w okolicach miejskiego ratusza, na Starym Rynku i pod dawną siedzibą starostwa. 17 grudnia demonstracje miały jeszcze bardziej ostry przebieg. Do protestujących przyłączyli się pracownicy Sezamoru oraz słupskich fabryk mebli. Tego dnia pobici zostali również ORMO-wcy.

– W tych dwóch dniach w zamieszkach udział brało około trzech tysięcy osób. Do ich tłumienia wysłano pół tysiąca milicjantów. Straty w mieście oszacowano na 300 tysięcy złotych. Były to głównie uszkodzone elewacje budynków i powybijane okna – zaznaczył prof. Romanow podczas historycznego spotkania z działaczami solidarności z czasów PRL-u.

Wydarzenie zorganizowane zostało przez fundację Civitas Christiana oraz Prodire w Słupsku.

Łukasz Kosik/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj