Na Pomorzu nie doszło do sytuacji, by komukolwiek odmówiono pomocy, organizacja wsparcia przebiega sprawnie, a współpraca z samorządami jest dobra – przekazał w piątek wojewoda pomorski Dariusz Drelich. O informacje dotyczące przygotowania urzędu wojewódzkiego do zarządzania kryzysowego falą uchodźców z Ukrainy zwróciły się w ramach kontroli poselskiej dwie parlamentarzystki Koalicji Obywatelskiej.
Jak podkreślił wojewoda Dariusz Drelich, dobra organizacja pomocy po wybuchu wojny to w dużej mierze zasługa wcześniejszych przygotowań i współpracy wszystkich instytucji. – Myśmy to zorganizowali od samego początku, od 24 lutego, a w zasadzie wcześniej, bo mieliśmy przecież takie informacje, że to może się przerodzić w otwarty konflikt zbrojny, w wojnę. Byliśmy więc do tego przygotowani – wyjaśnił Drelich.
BUDYNKI UDOSTĘPNIANE SĄ W ZALEŻNOŚCI OD BIEŻĄCYCH POTRZEB
Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej swoją kontrolę poselską na piątek zapowiedziały dzień wcześniej, dzięki czemu Pomorski Urząd Wojewódzki przygotował wszystkie dokumenty. Nie podano, do jakich dokładnie archiwów chciały mieć wgląd parlamentarzystki. Wiadomo jednak, że chodziło między innymi o dane dotyczące napływu uchodźców i możliwości zakwaterowania w budynkach będących w dyspozycji rządu na Pomorzu. – Wiemy, że tych miejsc noclegowych jest wiele – ale nie słyszymy żeby te ośrodki były udostępniane – mówiła Agnieszka Pomaska.
Wojewoda pomorski wyjaśnił, że urząd na bieżąco reaguje na zmieniające się potrzeby. Jako przykład wykorzystania każdej dostępnej przestrzeni wskazał chociażby dawny komisariat policji przy ul. Piwnej w Gdańsku. Obecnie zakwaterowanie znalazło w nim około 150 osób.
DOBRA WSPÓŁPRACA Z SAMORZĄDAMI I SPRAWNE LOKOWANIE UCHODŹCÓW
Posłanki poinformowane zostały też o dobrej współpracy z samorządami, które bardzo aktywnie włączyły się w pomoc.
– Staramy się wspierać i każdy wykorzystuje wszystkie swoje możliwości, by zabezpieczać ten napływ uchodźców. Jesteśmy przygotowani do tego, by zwiększać te możliwości. Nie wiemy, jak będzie się rozwijać sytuacja na Ukrainie. Sytuacja powodowana przez Rosję jest taka, że kolejne ataki na ludność cywilną mogą powodować kolejne ucieczki. Gdyby nagle okazało się, że w jednym momencie bardzo dużo ludzi przyjedzie, mamy zabezpieczone 5000 miejsc w miejscach tak zwanego zbiorowego zakwaterowania – wyliczał Dariusz Drelich.
Zastrzegł jednak, że w pierwszej kolejności urzędnicy starają się lokować uchodźców tam, gdzie jest dostęp np. do szkoły. – Bardzo dużo osób to są matki z dziećmi. Musimy działać tak, żeby zapewnić wszystko – dostęp do przychodni czy szkoły – dodał wojewoda pomorski.
„MUSIMY PRZEŁAMYWAĆ OBAWY UCHODŹCÓW PRZED PROWINCJĄ”
Barbara Nowacka zwracała uwagę, że aby „można było dzieci uchodźców włączać do procesu edukacyjnego, w szkołach musi być miejsce, a w wielkich miastach tego miejsca brakuje”.
Jak wyjaśniono posłankom, osoby pracujące z uchodźcami z Ukrainy widzą, że ludzie ci sami chcą osiedlać się w dużych miastach.
– Staramy się ich przekonywać, żeby godzili się na miejsca w miastach powiatowych czy gminach wiejskich. Tam są miejsca i lokalna społeczność bardzo dobrze zajmie się mniejszą grupą ludzi. Chodzi też o to, że na Ukrainie jest bardzo duża różnica w poziomie życia w dużym mieście a na wsi. Musimy przełamywać te obawy przed prowincją, bo jak te osoby pojadą tam, to widzą, że w Polsce poziom życia jest bardzo podobny. A warunki w gminach mogą być dużo lepsze niż w mieście – objaśniał Dariusz Drelich.
Kolejnym argumentem za wybieraniem miejsc w mniejszych miejscowościach są chociażby kwestie formalne. W dużym mieście na złożenie wniosku o nadanie numeru PESEL czeka się nawet dwa miesiące. W miastach powiatowych lub gminach takie sprawy są często załatwiane niemal od ręki. Mniejsza miejscowość daje też możliwość lepszej integracji z lokalną społecznością, co bardzo ułatwia np. naukę języka polskiego. Ta z kolei zwiększa szanse na znalezienie pracy.
WYNIK KONTROLI BEZ ZASKOCZEŃ
Po wizycie posłanek wojewoda pomorski Dariusz Drelich przyznał Radiu Gdańsk, że wcześniejsze powiadomienie o kontroli pozwoliło na przygotowanie odpowiednich dokumentów.
– Trzeba respektować uprawnienia posłów. Jak najbardziej w każdej kwestii jesteśmy gotowi udzielać informacji. W Sejmie zapadają ważne decyzje – potraktowałem więc to na takiej zasadzie, że panie posłanki chciały się dowiedzieć, jak myśmy to zorganizowali – skomentował Drelich.
Edyta Stracewska/am