Obiecywał zyski z handlu złotem, a okazał się oszustem. Mieszkanka Gdańska straciła fortunę

(fot. Pixabay)

Ponad 320 tysięcy złotych straciła mieszkanka Gdańska, która padła ofiarą internetowego oszusta. Poznała go na portalu społecznościowym. Kenneth Scott podawał się za Amerykanina, który handlował złotem.

Sprawca przez kilka miesięcy wzbudził zaufanie pokrzywdzonej do tego stopnia, że w końcu przesłała mu pieniądze. Na początku było to kilkadziesiąt tysięcy złotych, jednak rzekomy obrót drogocennym kruszcem wymagał co chwilę nowych opłat celnych i mężczyzna prosił o kolejne kwoty.

– Sprawca był do tego stopnia wiarygodny, że wysyłał kobiecie skany dokumentów potwierdzających zawarte transakcje. Obiecał, że jak złoto trafi do klienta, on odda jej pożyczone pieniądze ze sporą nawiązką. Niczego niepodejrzewająca kobieta przystała na jego warunki. Kilka tygodni temu trafiła w sieci na informacje na temat pewnego oszusta, który nazywał się tak samo jak jej znajomy – mówi aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

– Opisana w internecie metoda działania sprawcy łudząco przypominała historię jej znajomości z Amerykaninem. Gdy kobieta była pewna, że padła ofiarą oszustwa, to natychmiast zawiadomiła policję – dodaje policjant.

POMYSŁOWOŚĆ ZŁODZIEI NIE ZNA GRANIC

Trwają poszukiwania oszusta. Policja prosi, żeby uważać na podobne propozycje.

– Przestępcy w sieci posuwają się do najróżniejszych metod. Oszustwo na żołnierza, lekarza, budowniczego mostów w dalekich krajach jest jedną z form tego procederu i nie jest czymś nieznanym. Zawierając nowe znajomości, należy być ostrożnym. W szczególności uważajmy, gdy osoba, którą dopiero co poznaliśmy, oczekuje od nas wpłacania pieniędzy lub przekazywania innych korzyści. Pamiętajmy, że oszuści podczas korespondencji czy rozmów telefonicznych grają na emocjach. Wykorzystują litość, zaufanie po to, aby zmanipulować potencjalną ofiarę, zdobyć informacje o posiadanych oszczędnościach oraz doprowadzić do przekazania pieniędzy – ostrzega asp. sztab. Mariusz Chrzanowski.

– Miejmy świadomość, że oszuści często wywierając na swoich rozmówcach presję upływającego czasu, instruują jak, gdzie i komu należy przekazać pieniądze, a potem kontakt się urywa – tłumaczy funkcjonariusz.

Za oszustwo grozi kara 8 lat więzienia.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj