Prof. Marek Grzybowski: „Technologia neutralizacji broni chemicznej jest coraz tańsza i coraz lepsza”

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Przy okazji czwartej debaty w ramach II Forum Morskiego Radia Gdańsk pochyliliśmy się nad tematem ekologii w kontekście broni chemicznej i powojennych substancji na dnie Bałtyku. Jak sobie poradzić z tym zadaniem i kto powinien za nie zapłacić, w obliczu rozwoju branży offshore? M.in. o tym mówił prof. Marek Grzybowski, prezes zarządu Morskiego Klastra Bałtyckiego i Kosmicznego.

Broń chemiczna, która zalega na dnie Bałtyku, jest ważnym problemem, który może ograniczać wykorzystanie akwenu. W różnych źródłach są różne dane. Wiemy o kilku podstawowych miejscach, gdzie ta broń była składowana, wiemy też jednak, że Rosjanie łamali procedury, wyrzucali niebezpieczne substancje już w czasie rejsu do miejsca docelowego. Czy mamy pewność, gdzie te zanieczyszczenia się znajdują, ile tego jest i jak duża jest skala zagrożenia?

– Wiemy, gdzie są główne miejsca docelowe, bo one były zaznaczone w rozkazach bojowych. Natomiast wiemy też, że dowódcy jednostek wyrzucali czasami po drodze tę amunicję, niektórzy się do tego przyznali, niektórzy nie. Spotkaliśmy się w historii z wieloma incydentami, kiedy to rybacy wyławiali takie materiały podczas połowów, wiemy więc o tym, że są one w różnych miejscach. Problem jest taki, że gdy rybacy wyławiali amunicję i zgłaszali to, ich jednostka podlegała ostrym restrykcjom, trzeba było ją odkazić, wydłużał się czas jej odstawienia, dlatego często nikogo nie informowali o takich znaleziskach. Musimy wziąć pod uwagę czynnik ekonomiczny i organizacyjny. Z punktu widzenia ekonomicznego zgadzam się, że muszą być przeznaczone środki na to, żeby wesprzeć Polskę w usuwaniu tej amunicji. Ona nie należy do nas, jej właścicielami są kraje, które prowadziły wojnę. Jeśli chodzi o aspekt organizacyjny, uważam, że jesteśmy przygotowani do tego, żeby podejmować takie działania. Technologia unicestwiania czy neutralizacji takiej broni jest coraz tańsza, coraz lepsza. Mamy także coraz lepsze urządzenia do wykrywania małych zrzutów amunicji. Biuro fotograficzne Marynarki Wojennej kupiło statek bezzałogowy, który może w sposób niezwykle dokładny zbadać dno. Taką jednostką jest też aktualnie będący w dyspozycji Uniwersytetu Morskiego oceanograf, który bardzo dokładnie skanuje dno i dodatkowo zapamiętuje na mapach miejsce wykrycia takiego składu lub jednostkowych elementów amunicji i może w to miejsce wrócić – wyjaśniał prof. Marek Grzybowski.

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Te działania, nawet w ramach pilotażu, mogą już w tej chwili mieć wpływ na to, co będzie się działo w sensie inwestycyjnym. – Mamy bardzo dobrze zaplecze techniczne, badawcze. Akademia Marynarki Wojennej i Marynarka Wojenna posiadają swoje okręty, te jednostki pomocnicze są przygotowane do tego typu działań. Najważniejsi są ludzie, w dziedzinie zwalczania chemii na morzu mamy świetną kadrę. Zostaje kwestia pisania projektu. Na ten temat dyskutowaliśmy, gdy klaster uczestniczył i pisał projekt Galatea. Tam m.in. bezpieczeństwo morskie też było ujęte. Te sprawy chemiczne nie zostały włączone, ale pamięta się o tym, że te kwestie też trzeba tam ująć, bezpieczeństwo granic i bezpieczeństwo związane z ekologią i Zielonym Ładem. Powtórzę więc jeszcze raz – Polska ma zaplecze i techniczne i kadrowe, żeby to realizować – zaznaczył ekspert.

Uczestnicy debaty zastanawiali się także, jak duży biznes mógłby powstać wokół tych procesów utylizacji niebezpiecznych substancji. Czy mogłoby się okazać, że za kilka lat będziemy mieli taką polską, narodową specjalizację?

– Nie podam w tej chwili wartości, byłoby trzeba stworzyć pewien biznesplan i analizę. Jest to zjawisko na dużą skalę, wykrywamy te wraki, na których jest amunicja, chemia, stanowią one pewnego rodzaju zagrożenie w obszarze rozwiniętych szlaków komunikacyjnych. Są też w Polsce firmy, które posiadają odpowiedną technologię, laboratoria i wiedzę, żeby realizować te zadania. Warto zaznaczyć, że dysponujemy już tak zaawansowaną technologią, która pozwoli sprawić, by chemia, która zostanie zneutralizowana, nie była chemią, którą musimy przenosić na ląd. Jest to jak najbardziej przedsięwzięcie biznesowe. Uważam, że możemy się w tym wyspecjalizować i mamy szanse na funkcjonowanie w tym obszarze. Jeśli chodzi o obszar offshore i nasz local content, Polska jest mocno opóźniona w kwestii automatyzacji i robotyzacji. Jeśli połączymy nadrobienie zaległości w tej dziedzinie i inwestycje w local content, jesteśmy w stanie wejść w działalność i produkcję na rzecz offshore szybciej niż Wielka Brytania. Ona przechodziła przez etapy, my możemy je przyspieszyć, bo znamy błędy, które oni popełnili. Możemy ich uniknąć, pamiętając o tym, że w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej są też instytucje pomagające w realizacji inwestycji innowacyjnych. Do tego local contentu jak w Wielkiej Brytanii, czyli na poziomie około 50 procent, jesteśmy w stanie dojść szybciej niż oni, potrzebna jest tylko wola i dobra kooperacja międzynarodowa. Postęp energetyczny jest teraz na takim poziomie jak w telefonach komórkowych, technologia z dnia na dzień idzie do przodu. Sieci energetyczne z sieciami informatycznymi i technicznymi tak już się przenikają, że ja tylko ten postęp obserwuje, jestem w stanie zobaczyć, jak to wygląda, ale nie jestem w stanie już zobaczyć, co się dzieje w środku – tłumaczył prof. Grzybowski.

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Nikt by nie chciał, żeby takie rzeczy jak broń chemiczna, czy nawet amunicja konwencjonalna, była utylizowana „po sąsiedzku”. Jak w takim razie rozwiązać te kwestie? Te technologie utylizacji chemii na morzu są już tak zaawansowane, że możemy powiedzieć, że są do wdrożenia?

– Są technologie, które można wdrożyć już, które sprawią, że amunicja, czy chemia z morza w ogóle nie dotrze na ląd. Korzystając z okazji rozmowy o chemii i morskich farmach wiatrowych, ponieważ mieliśmy ostatnio dzień kobiet w gospodarce morskiej, chciałem zwrócić uwagę, że wiele z nich pracuje w tych obszarach. W logistyce, firmach agencyjnych, firmach, które zajmują się badaniami i chemią panie stanowią bardzo dużą część zatrudnionych pracowników. Mamy zrównoważony układ, kobiety pracują też nad rozwiązaniami technologicznymi i mamy tutaj dobre doświadczenie, zarówno jeśli chodzi o Wydział Chemii Politechniki Gdańskiej i Wydział Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, jak i doświadczenie chemików z Akademii Marynarki Wojennej. Są też firmy, które są w klastrze i mają opanowane technologie pozwalające na utylizację tej chemii w sposób bezpieczny – podkreślał.

Cała debata do odsłuchania TUTAJ.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj