Immunoterapia alergenowa (odczulanie), stosowana u osób z groźnymi reakcjami na jad owadów, jest leczeniem ratującym życie – ocenia prof. Marek Niedoszytko, kierownik Kliniki Alergologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Prof. Niedoszytko podkreśla, że pacjenci nie powinni bać się terapii odczulającej. – Jest bezpieczna i daje mało działań niepożądanych. Ponadto prowadzona jest w warunkach oddziałów dziennych alergologii, niewiele różniących się od poradni, gdzie chory jest pod specjalistyczną opieką zapewniającą bezpieczeństwo i komfort leczenia – podkreśla.
Z szacunków wynika, że nawet pięć proc. Polaków mogą stanowić osoby cechujące się istotną reakcją na użądlenie przez owady błonkoskrzydłe, w tym osy, pszczoły, trzmiele, szerszenie.
– Natomiast badania przeprowadzone we Wrocławiu wykazały, że było to nawet od ośmiu do kilkunastu proc. osób. Może to wynikać między innymi z tego, że więcej alergii na jady owadów jest w górach niż nad morzem. Nikt nie wie, dlaczego – tłumaczy specjalista w dziedzinie alergologii i pulmonologii.
TO CZĘSTO JEDYNA ALERGIA
Co ciekawe, wielu chorych wymagających odczulania na jad owadów nie ma zdiagnozowanej wcześniej żadnej choroby alergicznej, a reakcja anafilaktyczna wystąpiła u nich dopiero po użądleniu przez owada. Początkowo reakcja na jad insektów objawia się najczęściej dużym obrzękiem i zaczerwienieniem skóry w miejscu użądlenia. Jednak może też dojść do reakcji ogólnoustrojowej, kiedy zmiany skórne szybko się rozprzestrzeniają, całe ciało zaczyna swędzieć i pojawiają się objawy ze strony innych układów, w tym oddechowego (obrzęk krtani, świsty, kaszel, duszność), pokarmowego (bóle brzucha, nudności, wymioty) czy krążenia (spadek ciśnienia, utrata przytomności).
– Najpoważniejszą reakcją nadwrażliwości na jad owadów błonkoskrzydłych jest wstrząs anafilaktyczny, który objawia się dużym spadkiem ciśnienia tętniczego, zawrotami głowy, problemami z równowagą i może prowadzić do utraty przytomności, a nawet zgonu. W Polsce do immunoterapii alergenowej kwalifikujemy tych chorych, którzy po użądleniu mieli reakcję anafilaktyczną zagrażającą życiu, przeważnie wymagającą interwencji lekarskiej, pogotowania ratunkowego i podawania adrenaliny – tłumaczy prof. Niedoszytko.
BARDZO MAŁO PRZECIWWSKAZAŃ
Specjalista wyjaśnia, że osoba, która miała ciężką reakcję po użądleniu osy, szerszenia, pszczoły czy trzmiela powinna zgłosić się do lekarza rodzinnego i poprosić go o skierowanie do alergologa, który „u takiego chorego z pewnością zleci wykonanie badania swoistych przeciwciał klasy IgE na jad danego owada, a następnie przekieruje go do jednego z ośrodków zajmujących się leczeniem alergii na jady owadów”. Dodał, że w każdym województwie w Polsce jest przynajmniej jeden taki wyspecjalizowany ośrodek, a często są dwa lub nawet trzy. Wyjątek stanowi województwo lubuskie, skąd pacjenci jeżdżą odczulać się do Wrocławia.
– Jest bardzo mało przeciwwskazań do stosowania immunoterapii w przypadku alergii na jady owadów. Nie rozpoczynamy jej u kobiet w ciąży, nie prowadzimy immunoterapii u chorych, którzy mają aktywną chorobę nowotworową i są w trakcie leczenia onkologicznego (wyjątkiem jest tutaj między innymi mastocytoza). Nie leczymy też w ten sposób chorych, którzy mają aktywną fazę choroby autoimmunologicznej wielonarządowej, ponieważ wtedy występuje większe ryzyko działań niepożądanych – tłumaczy prof. Niedoszytko.
CORAZ WIĘKSZA DAWKA
Mechanizm działania immunoterapii alergenowej polega na podawaniu stopniowo zwiększanych dawek jadu owada, które pobudzają działanie limfocytów T-regulatorowych, czyli komórek odporności, które w naszym organizmie wywołują tolerancję na różne substancje, z którymi mamy styczność. Najpopularniejszym, stosowanym w Polsce i w Europie schematem jest „ultra rush” – pierwszego dnia chory otrzymuje kilkanaście zastrzyków podskórnych z dawką jadu, która wielokrotnie przekracza dawkę wstrzykiwaną przez owada podczas użądlenia. Specjalista podkreśla, że większość chorych doskonale toleruje to leczenie – w miejscu iniekcji występują u nich działania niepożądane w postaci zaczerwienienia czy rumienia.
– Leczenie prowadzone jest w oddziałach alergologii przygotowanych do szybkiego leczenia rzadkich działań układowych – zaznacza.
WYNIK DODATNI, ALE BEZ REAKCJI
Immunoterapia alergenowa zaczyna działać praktycznie po kilku dniach od zakończenia cyklu wstępnego.
– W trakcie tej terapii chory może bezpiecznie żyć i korzystać z uroków przyrody, bo ryzyko reakcji anafilaktycznej wynosi u niego około dwóch proc., a może mniej – mówi prof. Niedoszytko, dodając, że odczulanie trwa standardowo od trzech do pięciu lat i jest skuteczne u 95-99 proc. osób. Alergolog zaznacza, że większość pacjentów ma nadal dodatnie wyniki testów na uczulenie, ale nie reaguje po kontakcie z danym alergenem.
NOSZENIE ADRENALINY BARDZIEJ RYZYKOWNE
Są jednak pacjenci, u których pobudzenie działania limfocytów T regulatorowych za pomocą immunoterapii alergenowej jest trudniejsze. Zalicza się do nich przede wszystkim chorych na mastocytozę, nowotwór wywodzący się z komórek odporności o nazwie mastocyty.
– W tej grupie osób odczulanie powinno trwać bezterminowo, ponieważ wiemy, że u chorego na mastocytozę bez immunoterapii następne użądlenie na prawie 100 proc. będzie tak samo ciężkie, jak poprzednie, albo nawet cięższe – mówi specjalista, zaznaczając, że pacjent po istotnej reakcji na jad owadów błonkoskrzydłych może zrezygnować z odczulania i wybrać opcję noszenia przy sobie adrenaliny, ale jest to znacznie bardziej ryzykowne. – A jeżeli przebył reakcję anafilaktyczną ogólnoustrojową, zwłaszcza czwartego stopnia, czyli taką ze spadkiem ciśnienia tętniczego, z utratą przytomności, to odczulanie jest metodą, która ratuje mu życie – mówi, podkreślając, że immunoterapia alergenowa prowadzona według aktualnych standardów jest jedną z bezpieczniejszych metod leczenia.
PAP/MarWer