„Walczyli, jakby od tego zależały losy wojny”. Gdańsk oddał hołd bohaterskim pocztowcom

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Oficjalne obchody, okolicznościowe przemówienia, msza święta i poczęstunek z kuchni polowej. W Gdańsku, przy Pomniku Obrońców Poczty Polskiej, odbyły się miejskie obchody 83. rocznicy ataku na Gdańsk i wybuchu II Wojny Światowej. Po raz pierwszy odbywały się one w stanie wojny tuż za granicą naszego kraju.

Chociaż pierwsze wystrzały 1 września 1939 roku padły w stronę Westerplatte, to wojna szybko rozlała się na całe miasto. Poczta Polska została zaatakowana krótko po Wojskowej Składnicy Tranzytowej i stawiła nie mniejszy opór, który spacyfikowany został dopiero po kilkunastu godzinach, gdy hitlerowcy podpalili budynek.

– W tym szczególnym dniu, pod budynkiem Poczty Polskiej w Gdańsku, wspominamy pocztowców, którzy zaatakowani walczyli aż do godzin wieczornych. Samotnie, bez szans na zwycięstwo, bronili budynku, jakby od tego miały zależeć losy wojny – mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.

Jak dodawała „trudno mówić o tym, co wydarzyło się tutaj przed laty, bo wszystkie nasze słowa i gesty są tylko rozpaczliwą próbą ocalenia pamięci i oddania czci zasłużonym”.

„PRZYKŁAD ODDANIA OJCZYŹNIE I WARTOŚCIOM”

W walce brało udział ponad 50 pocztowców. Wśród nich – porucznik Konrad Guderski i Jan Flisikowski. Pierwszy zorganizował i dowodził obroną Poczty Polskiej – drugi przejął to zadanie po jego śmierci. To on, razem z pięcioma innymi pocztowcami, wyrwał się z rąk Niemców w trakcie kapitulacji. Następnego dnia został schwytany.

– Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku to jeden z najważniejszych symboli walki o wolność w naszej historii. Bohaterstwo pocztowców jest przywoływane jako przykład oddania ojczyźnie i wartościom. Dla nas pocztowcy, to przede wszystkim nasi bliscy – mówiła do zgromadzonych przewodnicząca koła rodzin byłych pracowników Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku Joanna Szymańska.

– Kolejne pokolenia stają na straży pamięci. Pochodzimy z rodzin, które okupiły krwią przywiązanie do państwa polskiego na tych ziemiach. Po wojennej tułaczce wielu z ocalonych nie miało wątpliwości, że trzeba wracać do Gdańska. To był dom, ich miejsce na ziemi, pomimo zniszczeń i pożogi – kontynuowała.

ROCZNICA Z PRAWDZIWĄ WOJNĄ W TLE

Tegoroczne obchody pełne były odwołań do wojny na Ukrainie. Nie bez powodu – po raz pierwszy w historii obchodów bomby i rakiety spadają na sąsiedni kraj. Obydwa ataki wielokrotnie były do siebie porównywane.

– Zaczęło się od Gdańska, a skończyło pożogą na całym świecie. Obrońcy Poczty Polskiej pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Teraz nasi sąsiedzi, bohaterski naród ukraiński, zaatakowany został przez agresora w sposób całkowicie nieuprawniony – mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

– Dzieci są wywożone wgłąb Rosji. Ludzie na ulicach Buczy, co widziałem na własne oczy, byli mordowani jak zwierzęta na safari, bez żadnej winy, bez żadnego powodu – kontynuował.

Marszałek Senatu ocenił, że „w tej chwili na Ukrainie toczy się starcie cywilizacji. Cywilizacji wolnego świata, demokracji, poszanowania drugiego człowieka i praworządności, z cywilizacją barbarzyńców, którym marzą się dyktatorskie rządy na całym świecie”. Dodał, że „wynik tego starcia zdecyduje o tym, w jakim kierunku pójdzie świat. Dlatego cały świat musi być zjednoczony, aby wygnać barbarzyńców z powrotem do ich azjatyckich mateczników i izolować tak, żeby nigdy więcej nie odważyli się atakować wolnego, suwerennego i niepodległego państwa”.

ZREHABILITOWANI PO LATACH

Ocalali obrońcy Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku przetrzymywani byli przez hitlerowców w Victoriaschule w nieludzkich warunkach, byli bici i maltretowani. Sąd polowy w dwóch ustawionych procesach – 8 i 29 września 1939 roku – skazał wszystkich na karę śmierci za działania partyzanckie. Skandaliczny wyrok wykonano rankiem 5 października tego samego roku, ciała pochowano w bezimiennym grobie.

Wyrok niemieckiego sądu polowego ciążył na obrońcach poczty i ich rodzinach przez ponad 50 lat. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych Sąd Krajowy w Lubece uznał decyzję z 1939 roku za bezprawną i uchylił ją w całości.

Mogiłę bohaterskich pocztowców odnaleziono przypadkiem w trakcie prac budowlanych. Dziś spoczywają oni na gdańskim cmentarzu Ofiar Terroru Hitlerowskiego.

Bartosz Stracewski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj