W pierwszych dniach II Wojny Światowej gdańska Victoriaschule okryła się ponurą sławą – selekcjonowano, maltretowano i przesłuchiwano tu zatrzymanych. Budynek służył także za przejściowe więzienie dla niemieckich opozycjonistów i Żydów. 1 września uroczyście upamiętniono tych, którzy tu trafili.
Gdy wybuchła II wojna światowa, budynek żeńskiego liceum Victoriaschule przy ulicy Holzgasse (obecnie Kładki) został zamieniony przez gdańskich Niemców w przejściowe więzienie dla tutejszych Polaków. Szacuje się, że przez Victoriaschule przewinęło się około trzech tysięcy osób związanych z Polonią. Po 15 września więźniów przeniesiono w inne miejsca – między innymi do obozu koncentracyjnego Stutthof.
– Do Victoriaschule trafiały ważne osoby: nauczyciele, profesorowie, inteligencja Pomorza. Chodziło o to, żeby pozbyć się tej inteligencji, aby nie miał kto kierować ludźmi. Wywożono ich na rozstrzelanie i do obozu Stutthof – powiedział podczas uroczystości upamiętniających Karol Wardański, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.
– Już 1 września zabrano elitę naszego Gdańska. Aresztowani zostali przesiedleni do obozu Stutthof, gdzie ponieśli najgorszą cenę: stracili życie. Tutaj wcześniej była szkoła, ale ją przekształcono. Zwołano ludzi na spotkanie, z którego nie wrócili już do domów. To istotne, żeby przekazać wiedzę o tamtych wydarzeniach młodemu pokoleniu – dodała Hanna Śliwa-Wielesiuk, prezes Stowarzyszenia Rodziny Katyńskiej w Gdańsku.
„PAMIĘĆ JEST NIEZBĘDNA”
1 września przed budynkiem złożono kwiaty. Na uroczystości obecna była między innymi Maria Szynagiel, córka i wnuczka więzionych w Victoriaschule.
– Mój tata miał 16 lat, gdy był tutaj przetrzymywany. Z kolei moja mama pamiętała skatowanych księży, takich jak ksiądz Komorowski. Płakała, gdy wspominała, jak wyglądał. Aresztowanych Polaków wepchnięto do dużej sali gimnastycznej, a po południu przewieziono ich do więzienia przy ulicy Kurkowej. Dziadek przeszedł cztery obozy i już nie wrócił; zmarł trzy miesiące przed wyzwoleniem. Tatę wypuścili. Dzisiaj czuję wyjątkowy smutek, bo pamiętam, jak przychodziłam tu kiedyś z tatą – mówiła.
– Ten obóz był selekcją, kogo i gdzie skierować na śmierć. Przetrzymywano tutaj gdańską inteligencję. Pamięć jest niezbędna, aby kształtować podejście, zarówno swoje, jak i przyszłych pokoleń – podkreślał z kolei spokrewniony z ofiarami wojny Józef Kubicki.
Obecnie budynek Victoriaschule należy do Uniwersytetu Gdańskiego.
Marta Włodarczyk/MarWer