W czasie gdy Gdańsk pozostawał odłączony od kraju, tożsamość mieszkających w mieście Polaków podtrzymywał słynny klub sportowy. W tym roku Gedania świętuje setną rocznicę powstania. Nasza rozgłośnia postanowiła dołączyć do instytucji, które uczciły pamięć jej członków. W Studiu Koncertowym imienia Janusza Hajduna zorganizowaliśmy debatę „Więcej niż sport – dziedzictwo Gedanii Gdańsk w stulecie działalności klubu”.
Uczestniczyli w niej dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, dr hab. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku i autor książki „KS Gedania – klub gdańskich Polaków (1922-1953)” oraz dr hab. Grzegorz Berendt, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Ponadto w wydarzeniu wzięło udział wielu znamienitych gości, wśród nich dr Adam Chmielecki, prezes Radia Gdańsk, Maciej Merkisz, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego, Aleksander Jankowski, wicewojewoda pomorski, Igor Strzok, pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, Władysław Barwiński, prezes Klubu Sportowego Gedania 1922, Andrzej Osipow, wiceprezes Stowarzyszenia Godność, członkowie Rady Programowej Radia Gdańsk Antoni Kakareko i Mirosław Przyborowicz oraz przedstawiciele trójmiejskich samorządów oraz wyższych uczelni.
TWÓR REPRESYJNY WOBEC POLAKÓW
– „Najbardziej dziwaczny i skomplikowany twór Traktatu Wersalskiego” – tak Józef Beck, minister spraw zagranicznych II RP mówił o Wolnym Mieście Gdańsku. Jak to państwo, które tak naprawdę nie było państwem, traktowało Polaków? – od takiego pytania Michał Pacześniak rozpoczął debatę.
– Pewnie drugi panelista, prof. Grzegorz Berendt powiedziałby, że w różnych okresach różnie, ale z całą pewnością na Wolne Miasto Gdańsk możemy spoglądać jako na twór, który w swojej całości był represyjny wobec Polaków, szczególnie oczywiście w latach trzydziestych, a już w sposób wyjątkowy po dojściu nazistów do władzy w Niemczech, a także w Gdańsku. Pamiętamy przecież o tym, że w naszym mieście głosowało na nich ponad 50 proc. mieszkańców tego tworu. Niezależnie więc od tej ważnej, naukowej arytmetyki lat dwudziestych i lat trzydziestych, wówczas, gdy była Republika Weimarska, czy III Rzesza Niemiecka, to Wolne Miasto Gdańsk, w powszechnej świadomości, w pamięci, był tworem w sposób wyraźnie represyjnym wobec polskich mniejszości. Zresztą to znalazło taki swój szczyt właściwie w roku 1939. Ci wszyscy, którzy służyli, nie przez przypadek, którzy służyli Polsce w tym tworze, zostali w sposób brutalny aresztowani i zamordowani – mówił dr Karol Nawrocki.
WALKI POLITYCZNE, PRZELANA KREW
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej przypomniał, jak wyglądał przekrój społeczny Wolnego Miasta Gdańska. Wyjaśnił, że Polaków nie było tam wielu, ale działali w sposób bardzo zorganizowany i nie bali się okazywać swoich aspiracji.
– W Gdańsku nieprzerwanie funkcjonowała dynamiczna mniejszość polska, która przetrwała okres zaborów i była aktywna w okresie szturmu Hakaty na przełomie XIX i XX wieku. Na obszarze, który od 1920 tworzył Wolne Miasto Gdańsk, aktywni i świadomi Polacy nie byli zbiorowością zbyt liczną. Stanowili zbiorowość kilkunastu tysięcy osób, ale byli zorganizowani i wydawali własną prasę. Wyróżniali się i nie obawiali się mówić o swojej tożsamości, występować wobec władz, nawet w okresie, kiedy była dominacja państwowości niemieckiej, po zawieszeniu broni w listopadzie w 1918 roku, a przed wejściem w życie postanowień traktatu wersalskiego na początku 1920 roku. W tym trudnym okresie, wypełnionym walkami politycznymi i przelewem krwi, kilkanaście tysięcy Polaków mówiło o swoich aspiracjach i marzyło o tym, żeby Gdańsk znalazł się w wolnej Polsce. To się nie udało. W pracach Kazimierza Smogorzewskiego o relacjach między Polską a Gdańskiem słyszymy o wielkiej dynamice wejścia Polski i Polaków do Gdańska po roku 1919. Smogorzewski podkreślił, że w stosunku do aspiracji osiągnęliśmy mało, ale jednocześnie Polska była jedynym państwem, które zapewniło sobie jakiekolwiek prawa na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Chcieliśmy więcej, ale i tak osiągnęliśmy bardzo dużo. Za działaniami państwowymi poszły dziesiątki tysięcy obywateli polskich, którzy robili tu interesy, odpoczywali, a około 20 tysięcy na stałe osiedliło się w Gdańsku, wzmacniając polski stan posiadania – podkreślał dr hab. Grzegorz Berendt.
GDAŃSK BYŁ I JEST POLSKIM MIASTEM
– Jak wyglądało życie Polaków w Gdańsku, to codzienne? Jaki to był przekrój zawodowy, czym zajmowali się nasi obywatele? To też było charakterystyczne, że ta grupa nie była nasączona inteligencją, to byli raczej robotnicy – zauważył prowadzący debatę.
– Dokładnie tak było, oczywiście byli bankowcy i przemysłowcy, była inteligencja, inteligencja pracująca, ale większością była ludność pracująca fizycznie, pracownicy portowi, ludność niezamożna. Nawiązując do tego, co pan profesor powiedział wcześniej, ci Polacy, którzy tak wielkie nadzieje związane mieli z Gdańskiem, uważali że powinien on być polski (bo Gdańsk jest polskim miastem) nigdy nie zaakceptowali tego rozwiązania, które my nazywamy Drugim Wolnym Miastem Gdańsk. Nazywane to było kompromisem lub próbą kompromisu, ale Polacy nigdy tego nie zaakceptowali i nie lubili bardzo, kiedy nazywano ich mniejszością narodową. To wyszło później przy pierwszych igrzyskach Polaków z zagranicy w Warszawie. To wynikało właśnie z tego przekonania, o którym pan prezes mówił, że te nadzieje były takie rozbudowane, bo wydawało się to logiczne. Gdańsk był miastem polskim dla Polaków i powinien polskim pozostać. Stało się inaczej – mówił prof. Janusz Trupinda.
WZMOCNIENIE TOŻSAMOŚCI NARODOWEJ PRZEZ SPORT
– Jaka była w takim razie geneza powstania klubu Gedania 1922? Nazwa, klub powstaje, ale wcześniej też pojawiały się towarzystwa, np. „Sokoły”, które tutaj działały – mówił Michał Pacześniak.
– W okresie, o którym mówił pan profesor Grzegorz Behrendt, jeszcze przed powstaniem Wolnego Miasta Gdańska, zaczęło działać Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, był to rok 1894. Używano takiej terminologii, że przez uprawianie sportu „budują swoje gniazda” i poczynając od Lwowa, poprzez Gdańsk, próbowali poprzez sport nie tylko wzmocnić polską tożsamość narodową, ale także zbudować taką umiejętność współpracy. To był sport, który nie zawierał w sobie pierwiastka rywalizacji, to raczej chodziło o współdziałanie, wspólne uprawianie sportu, budowanie tych takich kompetencji, umiejętności, które później mogłyby się przydać w budowaniu polskiego państwa, w którego powstanie wierzono – tłumaczył autor książki „Ks Gedania- klub gdańskich Polaków”. Mamy ten rok 1922, bardzo ważny dla nas dzisiaj, bo mamy setną rocznicę powstania klubu „Gedania”. Wyodrębniona właśnie z Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, sekcja piłkarska na początek i od razu olbrzymie problemy – brak miejsca do treningu, brak kadry, brak pieniędzy. – To było szaleństwo tak naprawdę, kilkunastu młodych chłopaków zdecydowało się założyć klub sportowy. Mówiono coś o jakimś konflikcie, nieporozumieniach. Tak naprawdę zdaje się, że te takie uporządkowane struktury towarzystwa gimnastycznego, z taką właśnie próbą wymuszenia uprawiania sportu bez rywalizacji – to nie odpowiadało młodym ludziom, którzy chcieli co tydzień przeżywać emocje, chcieli grać w lidze. Dlatego właśnie, myślę, zdecydowali się na coś, co – bardzo szybko się okazało – mogło ich przerosnąć. Na szczęście tak się nie stało, wytrzymali ten pierwszy trudny okres i później „Gedania” rozwijała się wspaniale – mówił Trupinda.
RZESZA W MINIATURZE
Jak przypomniał dr Berendt, sytuacja Polaków mieszkających w Wolnym Mieście Gdańsku była trudna nawet przed dojściem do władzy przez Adolfa Hitlera. Już w latach dwudziestych Niemcy starali się bowiem dominować w mieście i ograniczali prawa Polaków.
– Niewątpliwie Wolne Miasto Gdańsk pod względem struktury politycznej było Rzeszą w miniaturze. Była to kopia struktury politycznej: od radykalnej lewicy, przez socjaldemokrację, partię katolicką centrum, partie mieszczańskie, po nacjonalistów. Niezależnie od tego, czy mówimy o internacjonalistycznej lewicy niemieckiej, czy o konserwatywnych nacjonalistach, wszyscy potępiali i krytykowali oderwanie terenu Gdańska od Rzeszy. Postulowali zjednoczenie z niemiecką ojczyzną. Dążyli wszelkimi sposobami, by jak najbardziej ograniczać polskie życie i aktywność na tym terenie, w granicach prawa. W latach 1922-1933 było bardzo trudno. Po maju 1933 przez pewien czas, paradoksalnie, było trochę łatwiej. Wszystkie ugrupowania w Gdańsku z determinacją starały się nie dopuścić do tego, by pojawiła się większa liczba Polaków, posiadających prawa polityczne. Te dwadzieścia tysięcy ludzi z Polski wniosło nowy element dynamiki, ale ci ludzie nie mieli praw publicznych, by na terenie Wolnego Miasta Gdańska zmienić cokolwiek w sposób demokratyczny. Żywiołem dominującym, również w okresie demokratycznym, były niemieckie ugrupowania, które kierowały się takimi, a nie innymi priorytetami – zaznaczył dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
KONSEKWENTNIE ANTYPOLSKIE NASTAWIENIE
Na czym zatem polegało działanie „Gedanii”, które tak jednoczyło Polaków mieszkających w Wolnym Mieście Gdańsku?
– Z całą pewnością sam fundament, o którym przed momentem mówiliśmy, czyli fundament Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” już dużo mówi o istocie „Gedanii”, o tym właśnie, na jakim fundamencie została zbudowana. Ja przypomnę, że fenomen „Sokołów” z XIXw. (zresztą nie typowo polski, ale też nieco czeski, bo właściwie inspiracja przyszła z Czech) polegał na tym, że jednocześnie szkoli się młodych, ideowych ludzi do wychowania i do życia w sporcie, a więc w aktywności fizycznej, ale też w tejże ideowości. To było połączenie pewnego zmysłu i umiejętności fizycznych z poświęceniem pewnym konkretnym wartościom. Ten fenomen polskich Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” i polskich „Sokołów” był dominujący właśnie w Stanach Zjednoczonych. Sam fakt, że „Gedania” powstała właśnie w oparciu o te idee, już zdradza właściwie samą istotę klubu w całych latach dwudziestych i trzydziestych, także przed rokiem 1933. W tym kontekście, o którym mówił profesor Grzegorz Berendt, myślę, że warto byłoby powiedzieć pewną rzecz, która ma znaczenie właściwie geopolityczne. Ja jestem zwolennikiem tezy, dla naukowców dość oczywistej, że właściwie w strategicznych zadaniach, czy to Państwa Pruskiego, czy to Republiki Weimarskiej, czy III Rzeszy, Polacy nie zasługują na swoje państwo, niezależnie od zmieniającej się struktury państwowej. Gdy spojrzymy na książki myślicieli z drugiej połowy XIX w. czy na słownik zwrotów polsko-pruskich, to zobaczymy, że tam Polak jest człowiekiem takiej drugiej kategorii, przeznaczonym do tego, aby służyć niemieckiemu panu, a to jest druga połowa XIX w. Hitler w sposób synkretyczny właściwie, taki mało twórczy, ale bardzo polityczny to pozbierał i to realizował, ale nastawienie Wolnego Miasta Gdańska, jego władz i samych Niemców wobec Polski, było w moim uznaniu konsekwentnie antypolskie. „Gedania” , która znaczyła Polska, też miała problemy z rozwijaniem się, to było też pewną wypadkową polityki geopolitycznej i relacji dyplomatycznych pomiędzy II Rzeczpospolitą i III Rzeszą, a wcześniej Republiką Weimarską. Pewnie, gdybyśmy weszli w te szczegóły, to zobaczylibyśmy różne temperatury tych emocji, ale z jedną stałą i niezmienną, to znaczy Polska i Polacy stanowią partnera drugiej kategorii, niezależnie od zmieniających się organizmów państwowych i nazw. Po prostu, „Gedania” zbudowana na fundamencie „Sokoła” była klubem, który jednoczył ludzi, nie tylko ze skłonnością do sportu, do wielu dyscyplin, ale przynależność do niego była deklaracją polskości, wiele też postaci przywiązało się do niej w tragicznych warunkach wybuchu II Wojny Światowej, oczywiście ich losy były różne, o tym wie autor książki o „Gedanii” i ta skala przywiązania do Polski, gotowość do ofiarności była różna, jak w każdej zbiorowości państwowej i klubowej, ale w sensie ogólnym możemy mówić, że przynależność do klubu, czy przed rokiem 33., czy po nim, była deklaracją polskości – mówił prezes IPN.
GEDANIA – KLUB CHARAKTERYZUJĄCY SIĘ OTWARTOŚCIĄ
Zdaniem dr. Berendta Gedania była klubem, który charakteryzowała otwartość. Jako przykład takiego działania wskazał udostępnienie stadionu klubowego członkom Bar Kochba, klubu żydowskiego.
– Fenomen polega również na tym, że kolejne kluby, od Gedanii poczynając, stanowiły dowód podążania za zmianami, które zachodziły w świecie. Nowoczesny sport i epoka olimpijska to dopiero schyłek XIX wieku. Nasi prapradziadkowie potrafili się w tej zmieniającej się rzeczywistości doskonale odnaleźć. Założenie klubu w 1922 roku działo się w warunkach pogłębiającego się kryzysu gospodarczego na terenie Rzeszy, a także na terenie Polski oraz na terenie Gdańska. Tak, jak inne środowiska próbowały zebrać młodzież, która zaczęła chodzić samopas, również polscy seniorzy wyszli naprzeciw inicjatywie, by młodzież nie zeszła na złą drogę. Ci, którzy poszli do tych organizacji, pozostawali w kręgu oddziaływania pozytywnych wartości. Gdy sytuacja się zmieniła się, stadion Gedanii stał się miejscem, z którego mogli korzystać członkowie żydowskiego klubu Bar Kochba, których wyrzucono ze stadionów i sal gimnastycznych zarządzanych przez znazyfikowane niemieckie kluby. Nawet, jeśli działali we własnych strukturach, cieszyli się gościnnością Gedanii. Zachowały się nawet zdjęcia, zrobione podczas rozgrywek tego klubu na stadionie w Dolnym Wrzeszczu – przypomniał.
– Sport w latach 20. i 30. był jednym z przejawów aktywności. Na zdjęciach przechowywanych w bibliotece PAN w Gdańsku widzimy pięknie przyozdobione domy w środku miasta, widzimy Polaków manifestujących 11 listopada i 3 maja, którzy byli pod biało-czerwonymi flagami i swoimi transparentami. Harcerze byli w mundurach, harcerki i młodzież akademicka w swoich strojach. Oni szli w sposób zorganizowany i nie bali się okazywać swojej polskości wobec niemieckiej, 90 proc. większości. Oni ją manifestowali. To była mniejszość, ale niezwykle dynamiczna, silna i zdeterminowana – mówił.
POSŁUCHAJ CAŁEJ DEBATY:
ua/aKa/raf