Przewrócił się i uskarżał na ból w klatce piersiowej. Trafił do szpitala, potem do… aresztu

(Fot. Straż Miejska w Sopocie)

Funkcjonariusze sopockiej Straży Miejskiej, którzy patrolowali centrum miasta, pomogli mężczyźnie, który przewrócił się na przejściu dla pieszych. udzielono mu pierwszej pomocy, po czym przetransportowano go do szpitala, gdzie historia zakończyła się w dość nieoczekiwany sposób.

Do zdarzenia doszło w czwartek, 26 stycznia, wieczorem. Patrol straży miejskiej, kontrolujący centrum miasta, interweniował wobec mężczyzny leżącego na przejściu dla pieszych na ul. Kościuszki. Z informacji uzyskanych od świadków zdarzenia wynikało, że mężczyzna, przechodząc przez jezdnię, nagle zatrzymał się, przykucnął, a następnie przewrócił. Potwierdziło to nagranie z miejskiego monitoringu.

UDAWAŁ ZAWAŁ, BO NIE MIAŁ GDZIE SPAĆ

Na miejscu szybko zareagowali świadkowie zdarzenia – przechodnie i kierowca jednego z samochodów. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy przystąpili do udzielenia pierwszej pomocy. Mężczyzna (50 l.) uskarżał się na silny ból w klatce piersiowej, a także na drętwienie ręki. Miał też nierówny oddech, wobec czego funkcjonariusze straży miejskiej zdecydowali o użyciu defibrylatora AED, by lepiej kontrolować stan zdrowia mężczyzny. Urządzenie to jest częścią wyposażenia radiowozu interwencyjnego strażników. W akcji brali również udział policjanci z KMP w Sopocie.

W czasie oczekiwania na przyjazd karetki okazało się, że pięćdziesięciolatek jest poszukiwany za niestawienie się do odbycia kary aresztu. Pogotowie zabrało go do szpitala, gdzie oświadczył, że… wszystko zmyślił. Wyjaśnił, że rzekome objawy (takie jak nierówny oddech) udawał, by zdobyć nocleg w ciepłym miejscu. Niedoszły pacjent po chwili odmówił także przyjęcia jakiejkolwiek pomocy medycznej, ponadto zaczął przeklinać i obrażać personel szpitalny. Policja zabrała go do komendy miejskiej, gdzie został osadzony w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych. Dzisiaj trafi do aresztu, gdzie spędzi kilkanaście najbliższych dni.

WNIOSEK O UKARANIE

– Takie udawanie groźnych dla życia objawów, powodujące nieuzasadnione wezwanie służb ratunkowych, to bardzo nieodpowiedzialne zachowanie. Wezwana karetka mogła nie zdążyć do kogoś, kto w tym czasie naprawdę potrzebował pomocy – tłumaczył Tomasz Dusza, komendant Straży Miejskiej w Sopocie. – Natomiast podziękowania należą się przechodniom i kierowcy samochodu, którzy zareagowali i nie pozostawili tego człowieka bez pomocy – dodawał komendant.

Prawdopodobnie sopocka policja skieruje przeciwko mężczyźnie wniosek o ukaranie w związku z tym, że swoim zachowaniem niepotrzebnie zaalarmował służby ratunkowe i używał w miejscu publicznym słów nieprzyzwoitych.

mat.pras./ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj