Nie będzie procesu ws. szaleńczej jazdy po Trakcie Królewskim? Mężczyzna miał być niepoczytalny

(Fot. Facebook.com/pomorskie998.pl)

Kierowca pożyczonego samochodu, który na początku czerwca ubiegłego roku jeździł po Trakcie Królewskim w Gdańsku, nie odpowie za to przed sądem. Biegli wskazali, że mężczyzna był niepoczytalny, więc prokuratura skierowała do sądu wniosek o umorzenie postępowania i umieszczenie mężczyzny w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. To druga taka sytuacja w ostatnich latach w Trójmieście. W podobny sposób skończyło się śledztwo wobec mężczyzny, który rozjeżdżał ludzi samochodem na Bohaterów Monte Cassino w Sopocie.

Do niebezpiecznego zajścia na Trakcie Królewskim w Gdańsku doszło w nocy z 4 na 5 czerwca ubiegłego roku. Maciej P. wsiadł do auta na minuty i jeździł wyłączonymi z ruchu ulicami na Głównym Mieście. Potrącił dwie osoby, a następnie uderzył w latarnię. Próbował uciec, ale zatrzymali go świadkowie. 31-latek usłyszał w sumie trzy zarzuty: sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym i narażenia na utratę zdrowia sześciu osób oraz usiłowania zabójstwa jednej osoby, którą celowo chciał przejechać samochodem. Poszkodowany ze złamaną nogą trafił do szpitala. Dwa zarzuty dotyczyły gróźb karalnych i uszkodzenia ciała jednej osoby. Zanim Maciej P. wsiadł za kierownicę, w jednym z lokali gastronomicznych w centrum Gdańska strzelił do pokrzywdzonej kobiety z pistoletu pneumatycznego.

WNIOSEK PROKURATURY

Podejrzany był badany przez psychiatrów, którzy stwierdzili, że w chwili czynu był niepoczytalny. Jak poinformowała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w takiej sytuacji prokurator postanowił złożyć w sądzie wniosek o umorzenie postępowania i skierowanie mężczyzny na leczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Już na wcześniejszym etapie śledztwa śledczy poinformowali, że 31-latek w chwili zdarzenia nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków. Teraz wszystko w rękach sądu, który rozpozna wniosek prokuratury. Maciej P. nadal jest w areszcie.

Do podobnej sytuacji doszło latem 2014 roku na ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. Michał L., pędząc samochodem, potrącił 23 osoby. Również okazało się, że był niepoczytalny i za swój czyn nigdy nie odpowiedział przed sądem.

Grzegorz Armatowski/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj