Nowoczesne technologie odgrywają dużą rolę w gospodarce morskiej, dlatego polskie porty coraz bardziej patrzą w przyszłość, rozwijając swoją infrastrukturę. – Myślimy o tym, co wydarzy się w najbliższych 10 latach i dzisiaj budujemy pod to fundamenty – powiedział Kazimierz Koralewski, wiceprezes zarządu Port Gdynia, podczas debaty w Radiu Gdańsk.
Sprawdzianem elastyczności i możliwości dostosowania polskich portów do zmieniających się warunków był wybuch wojny w Ukrainie. – Kiedy pojawiła się agresja Rosji na Ukrainę, zmieniły się uwarunkowania logistyczne. Wprowadzono sankcje na agresora, więc presja na port oczywiście się zwiększyła i należało odpowiedzieć na potrzeby gospodarki polskiej i nie tylko polskiej zwiększonymi możliwościami przeładunkowymi. Gdynia na przestrzeni ostatnich lat prowadzi wielkie projekty inwestycyjne, które będą skutkowały wielokrotnie zwiększonymi możliwościami jeśli chodzi o przeładunki, o dostępność od strony morza i lądu, zarówno drogową, jak i kolejową. Ale jednak tak ad hoc jest to konieczne, żeby odpowiedzieć na potrzebę, która przychodzi w danym momencie. Należało wykorzystać rezerwy, które istnieją w porcie gdyńskim, te rezerwy zostały uruchomione, bo terminale, które operują, czy to w ładunkach masowych, czy w przeładunkach paliw, podołały tej presji. Bo przecież zwiększono te przeładunki wielokrotnie. To jest ważny sygnał, że jeżeli pojawia się potrzeba, to port na nią odpowiada. Należało skoordynować wiele działań, na przykład w kwestii dostępności kolejowej, a Port Gdynia jest jeszcze w fazie inwestycyjnej jeśli chodzi o stację Port Gdynia. W momencie, kiedy doszło do agresji, byliśmy w połowie tej inwestycji i dysponowaliśmy połowę obszaru torów, które są w przebudowie. A więc należało zmaksymalizować nasze zdolności organizacyjne. Powołaliśmy sztab kryzysowy, który pracował 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. I gdziekolwiek pojawiały się jakieś momenty zatarcia, to uruchamialiśmy nadzwyczajne środki – opowiadał Koralewski.
Jednym z kluczowych obszarów, do których porty przygotowują się już teraz, jest transformacja energetyczna. – Deweloperzy morskich farm wiatrowych zabezpieczają swoje projekty w wielu polskich portach i port gdyński również ma takie porozumienia z niektórymi deweloperami. Jeżeli zechcą skorzystać z możliwości gdyńskiego portu, to im to oczywiście umożliwiamy. Mamy to w stosownych porozumieniach. Będziemy obserwowali, jak się rozwijają te możliwości polskich portów, żeby deweloperzy mogli z tych usług korzystać. My oddamy do dyspozycji to, co przygotowaliśmy w fazie, kiedy byliśmy desygnowani jako port instalacyjny. W związku z tym mamy też umowy z terminalami, które są gotowe i które będą miały odpowiednio suprastrukturę do przeładunków elementów morskich farm wiatrowych. Rozbudowujemy place składowe w porcie Gdynia. One są już gotowe, w związku z tym też będą do dyspozycji do składowania takich elementów. Są przebudowywane nabrzeża, które będą miały wzmocnione parametry, jeśli chodzi o możliwości przyjmowania takich jednostek i przesyłania ładunków o dużym nacisku koniecznym dla powierzchni składowej. Te możliwości więc tworzymy, przewidując ewentualne zapotrzebowanie. Tak jak przewidywaliśmy wcześniej, że będzie presja klientów na terminal paliwowy i przebudowaliśmy na czas, zmodernizowaliśmy jego możliwości, dzięki temu może się rozwijać baza PERN-u która jest nieopodal Gdyni, a która dzisiaj zmultiplikowała ogromnie swoje przeładunki właśnie dlatego, że mamy odpowiednie do tego stanowisko. Również dzisiaj przewidujemy presję na przeładunki zboża w Porcie Gdynia. Będą klienci, którzy będą musieli transportować zboże z Ukrainy, jeżeli Rosja zablokuje Morze Czarne, a takie zagrożenie ciągle się pojawia. My musimy przewidywać często kilka lat naprzód i mamy stosowne do tego projekty. Między gminami Kosakowo, Rumią i Redą przygotowaliśmy też dolinę logistyczną i jest to olbrzymia przestrzeń, gdzie można będzie stosować nowe technologię w połączeniu z energią morskich farm wiatrowych, a więc tym, co się nazywa energetyką przyszłości – wyliczał Koralewski.
Port w Gdyni myśli już perspektywicznie w kontekście transformacji, angażując się w projekty wodorowe. – Jesteśmy w fazie badań. Chcielibyśmy, żeby port gdyński był takim hubem wodorowym jako paliwa przyszłości. Sformalizowaliśmy to już na tyle, że na terenie naszego portu będą miały miejsce różnego rodzaju eksperymenty. Chcemy, żeby już niedługo – przygotowujemy się do tego – po gdyńskim porcie operowała wodorowa lokomotywa. Zagregowaliśmy ewentualne potrzeby wszystkich operatorów gdyńskiego portu, ile ton wodoru potrzebowalibyśmy dziennie, żeby zasilić wszystkie urządzenia. Rozmawialiśmy o tym z operatorami, oni też muszą mieć pewną perspektywę, kiedy będą za jakiś czas wymieniać swoją suprastrukturę, żeby wiedzieć jakie środki przeznaczyć w jakim harmonogramie czasowym na suwnice czy inne maszyny i urządzenia zasilane wodorem. Potrzebna więc jest obudowa tkanką prawną tej transformacji, stosowne przepisy, różnego rodzaju uwarunkowania. Jesteśmy jakby w takiej fazie pionierskiej i często brakuje właśnie przepisów dotyczących nowej energetyki. Myślimy o tym, co wydarzy się w najbliższych 10 latach i dzisiaj budujemy pod to fundamenty, a więc wszystkie koncepcje, które w tej chwili opracujemy dla doliny logistycznej nieopodal portu. To jest między innymi teren, gdzie można byłoby produkować na przykład zielony wodór, który moglibyśmy wówczas serwować naszym klientom, czy to armatorom, czy operatorom portowym. To byłby ten efekt, do którego zmierzamy. W każdej inwestycji trzeba uwzględnić element przyszłościowy, żeby potem gdzieś można w każdym miejscu portu wyciągnąć odpowiedni przewód zasilający jednostkę, bo dzisiaj to jest jeszcze nierealne, ale do tego trzeba tę infrastrukturę przygotowywać – zauważył Koralewski.
am