Różne wymiary pomocy. Gdańskie fundacje umożliwiają Ukraińcom lepsze funkcjonowanie w Polsce

(Fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

Dwie gdańskie fundacje – Towarzystwo Edukacyjne „Wiedza Powszechna” i Fundacja RC – połączyły siły, aby zapewnić uchodźcom z Ukrainy pomoc w odnalezieniu się w Polsce. Dla przybyszów zza wschodniej granicy odbywają się między innymi lekcje języka polskiego.

Towarzystwo Edukacyjne „Wiedza Powszechna” prowadzi szkolenia między innymi dla Fundacji RC. Wiele z nich jest ukierunkowanych na różne grupy kursantów. Obecnie realizuje grantowy projekt „Pomorskie z Ukrainą”, w ramach którego przewidziane są zajęcia rytmiczne, taneczne i z ekspresji ruchowej, terapeutyczne z radzenia sobie z traumą, a także indywidualne konsultacje z doradcą zawodowym i szkolenia zawodowe.

POMOC W WIELU WYMIARACH

W ramach grantu odbyło się też seminarium na Uniwersytecie Gdańskim dotyczące sytuacji kobiet, a także polsko-ukraińskie spotkanie wielkanocne. Obecnie prowadzone są zajęcia z języka polskiego. Uczestnicy mają do dyspozycji tłumacza, który wspiera ich na przykład podczas wizyty w sądzie czy urzędzie.

Wcześniej Towarzystwo Edukacyjne „Wiedza Powszechna” realizowało projekt „Pomocna dłoń”, realizowany w ramach projektu „Szansa – nowe możliwości dla dorosłych” realizowanego przez FRSE, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój na lata 2014-2020. W najbliższym czasie zostaną zorganizowane półkolonie dla dzieci i szkolenia zawodowe przeznaczone już nie tylko dla osób z Ukrainy, ale i dla wszystkich, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej.

FUNDACJA RC TEŻ WSPIERA

Jeśli chodzi o Fundację RC, od początku wojny zapewnia ona wsparcie uchodźcom z Ukrainy, którym oferuje porady prawne i psychologiczne, a także różne zajęcia dla dzieci i warsztaty dla dorosłych, między innymi z robótek ręcznych i florystyki.

– W zeszłym roku było dużo zajęć z języka polskiego, w tym zajęcia o charakterze zawodowym: dajemy certyfikaty o ukończeniu języka medycznego do egzaminu NIL i dla terapeutów medycznych. Fundacja prowadzi też wiele szkoleń zawodowych: kosmetologiczne, dla pracowników administracyjno-biurowych, pracowników sektora turystycznego, opiekunów osób starszych oraz masażystów – wymienia Valentyna Tsymbarovych, koordynatorka działań do spraw aktywizacji zawodowej Ukrainy.

Na zdjęciu: Valentyna Tsymbarovych (fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

WOJNA TRWA DŁUŻEJ NIŻ PRZEWIDYWANO

Pani Valentyna przyjechała do Gdańska w zeszłym roku. Początkowo – mniej więcej przez sześć miesięcy – była wolontariuszką w innej fundacji. Myślała, że wojna szybko się skończy; stało się inaczej i ostatecznie zaproszono ją do Fundacji RC.

– Jestem tu już rok, od lipca. Mam 14-letniego syna, przyjechał ze mną. Ukończył szkołę podstawową z czerwonym paskiem. Dostał Srebrną Buławę Hetmańską – mówi z dumą.

NAUKA, INTEGRACJA, POSZUKIWANIE PRACY

Koordynatorka informuje, że w zeszłym roku w szkoleniach uczestniczyło 300 osób na semestr. Dodaje też, że od początku wojny około dwóch tysięcy ludzi wzięło udział w konsultacjach. Były również wizyty studyjne u pracodawców, mające zaznajomić podopiecznych z warunkami pracy w Polsce. Odbywały się także różne kursy integracyjne mające ułatwić adaptację w Polsce i pomóc w znalezieniu pracy.

W czasie wizyty dziennikarki Radia Gdańsk w siedzibie Fundacji RC w dawnym dworze Uphagenów (Monplaisir) przy Alei Grunwaldzkiej odbywały się zajęcia grupy szkolącej się na pracowników administracyjno-biurowych. Niektórzy kursanci podzielili się odczuciami na temat życia w Gdańsku.

SĄ STUDENCI I PRACOWNICY

Uesli Nnadozie jest jeszcze studentem. – Urodziłem się w Charkowie. Po wojnie wyjechaliśmy z mamą, bratem i babcią. Na początku zatrzymaliśmy się pod Warszawą, potem przyjechaliśmy do Gdańska. Tutaj najpierw uczyłem się języka polskiego na płatnych kursach, a potem studiowałem międzynarodowe stosunki gospodarcze na Uniwersytecie Gdańskim, ale nie szło mi na tym kierunku, więc po pierwszym semestrze zdecydowałem się na kurs pracownika biurowego. Równolegle studiuję online systemy transportowe i logistyczne na ukraińskim uniwersytecie. W fundacji uczę się polskiego na poziomie B1 i B2, coraz więcej umiem. Porównując Warszawę i Gdańsk, w Gdańsku podoba mi się bardziej, bo jest tu mniej samochodów, no i oczywiście jest morze – wyznaje.

Na zdjęciu: Uesli Nnadozie (fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

Jurij Smirnow mieszka w Polsce od pięciu lat. – Na początku byłem szlifierzem w stoczni, a po pracy jeździłem na kurs języka polskiego. Potem zatrudniłem się w Galeon Yachts w Pruszczu Gdańskim; to była lepsza praca, ale śmierdząca, musiałem wdychać aceton i inne toksyczne substancje. Później zostałem administratorem hotelu w Pruszczu Gdańskim, który jednak w czasie pandemii przestał działać, więc wróciłem na Ukrainę, a teraz przyjechałem z powrotem do Polski i chodzę na kurs. Po jego ukończeniu planuję założyć mały biznes: foodtrucka, w którym będę sprzedawać zapiekanki albo jedzenie z Chin czy innych egzotycznych krajów – zapowiada.

Na zdjęciu: Jurij Smirnow (fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

UCZYNNI LUDZIE, ALE DROGIE MIESZKANIA

Aishe Abdullaiewa uczestniczy już w drugim kursie. – Pierwszy poleciła mi znajoma. Jestem tu od października 2022 roku i wszystko mi się tu podoba. Jestem bardzo wdzięczna fundacji i pani Valentynie, a także pani Kasi, która uczy nas polskiego, dokładnie wszystko tłumacząc, pani Małgorzacie, która opowiedziała nam o historii Polski, i pani Klaudii, dzięki której poznałam wiele informacji na temat tego, jak działa rynek pracy i która nauczyła nas rozliczać PIT. Miasto bardzo mi się podoba, ludzie są chętni do pomocy – podkreśla.

Na zdjęciu: Aishe Abdullaiewa i Katarzyna Furmaniak, nauczycielka języka polskiego (fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

Antonina Hutsol również przyjechała do Polski po wybuchu wojny na Ukrainie. – Gdańsk mi się podoba, ludzie są mili i uczynni, ale trudno znaleźć tu pracę, a mieszkania dużo kosztują i nie zawsze znajdują się pieniądze, żeby za nie zapłacić. W przyszłości chciałabym pracować w biurze, ale ukończyłam też kurs manikiurzystki. Kurs oceniam dobrze, podoba mi się różnorodność odbywających się tu zajęć – wskazuje.

Na zdjęciu: Antonina Hutsol (fot. Radio Gdańsk/Martyna Werra)

Martyna Werra

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj