Kibice zorganizowali wsparcie dla Polaków na Ukrainie. Pomoc wyruszyła również z Trójmiasta

Robert Kwiatek przed wyjazdem do Lwowa. (fot. archiwum własne)

W Święto Wojska Polskiego w całym kraju organizowane są uroczystości patriotyczne, festyny i pikniki. Również we Lwowie i okolicach, gdzie mieszkają Polacy, świętować będą wybierający się z pomocą humanitarną m.in. kibice Lechii Gdańsk.

Tuż przed wyjazdem na Ukrainę rozmawialiśmy z organizatorami akcji „Pomagamy Polakom na Ukrainie”: Robertem Kwiatkiem i Marcinem Fijasem.

Marcin Fijas w trakcie nagrywania audycji był już praktycznie w Ukrainie, w Mościskach – miejscu, w którym te uroczystości będą organizowane. – Jest tu cmentarz żołnierzy polskich, którzy stracili życie w walce o ojczyznę w latach 1939-1942. Jak wiemy, w czasie II wojny światowej tutaj kiedyś była Polska, Polacy przelewali krew za te ziemie – tłumaczy Fijas.

– Organizujemy to w Święto Wojska Polskiego, chcemy uczcić w ten sposób Polaków, którzy walczyli o Polskę w miejscach, które już do niej nie należą, a kiedyś były polskimi ziemiami. Tutaj, tak samo jak u nas, jest to dla miejscowych kresowiaków wielkie święto. Trzeba o tym pamiętać i trzeba takie rzeczy pielęgnować – dodaje.

Panowie w pomoc zaangażowani byli od początku wojny. Robert Kwiatek wyjeżdżał tam jako fotoreporter, korespondent Radia Gdańsk. Tak samo Marcin Fijas w innych rolach był tam od samego początku. – Pomagamy wszystkim tym, którzy walczą tam o swoją wolność. Jadąc tam wtedy, nie wiedzieliśmy, czy nie będziemy musieli stawać w obronie naszej ojczyzny. Na szczęście do tego nie doszło – i oby nie doszło. Kontynuujemy te działania. Dzisiaj jest bardzo duża potrzeba, żeby pomagać Polakom, bo można powiedzieć, że troszkę w tym ferworze walki o nich zapomnieliśmy. Pomagamy też – na tyle, ile można – Białorusinom. Niedawno przekazaliśmy też jako Stowarzyszenie Federacji Młodzieży Walczącej karetkę dla Pułku im. Konstantego Kalinowskiego – zaznacza Kwiatek.

– Akurat ta akcja to pomoc Polakom. Zorganizowali się kibice z wielu klubów z Polski, jedziemy – można powiedzieć – takim zjazdem gwiaździstym, z kilku miejscowości. Spotykamy się w Przemyślu na granicy, przekraczamy ją i jedziemy na miejsce. Ogólnie pomysł jest taki, że dzielimy się tam adresami, kontaktami i samochody z pomocą jadą do konkretnych rodzin. Nie chodzi więc tylko o festyn, spotkanie, upamiętnienie naszych bohaterów, zapalenie zniczy. Jedziemy z konkretną pomocą do Polaków – podkreśla.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj