Optymizm i ambitne plany na przyszłość. Sprawdzamy nastroje w pomorskich sztabach wyborczych

(fot. Radio Gdańsk)

Zakończył się „Wieczór Wyborczy Radia Gdańsk”. Nasi reporterzy odwiedzili sztaby poszczególnych komitetów i zebrali komentarze od przedstawicieli partii i koalicji, które dostały się do Sejmu.  

PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ

Sytuację w sztabie koalicji, która od 2015 rządzi Polską, relacjonował Bartosz Stracewski. – Nie było końca okrzykom „Zwyciężymy, zwyciężymy, Jarosław!” i oklaskom, ale nastrój w trakcie rozmów, już po opublikowaniu tych sondażowych wyników wyborów, jest umiarkowany. Pojawiają się sugestie odnośnie stworzenia rządu koalicyjnego, ale też tego, że te rzeczywiste wyniki mogą się dość mocno różnić od wyników sondażowych, więc, jak to mówi się po sportowemu, tutaj w sztabie Prawa i Sprawiedliwości piłka ciągle w grze – opisywał.

– To kolejne, czwarte zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, a sondażowe wyniki wyborów traktujemy z ostrożnością. Praktyka tych badań pokazuje, że wynik zmieni się na naszą korzyść – stwierdził Tomasz Rakowski, pełnomocnik PiS w Gdańsku, starający się o mandat posła. – Będzie potrzebna koalicja, żeby zbudować rząd. Wydaje się być to prawie pewne. Muszę też skomentować wyniki referendum, bo jakaś część Polaków dała się zmanipulować i wprowadzić w taką pułapkę, że jest to referendum Prawa i Sprawiedliwości. Tylko tak można to tłumaczyć, bo istota tych pytań była bardzo, bardzo ważna dla wszystkich Polaków. Osobiście czuję tutaj wielkie rozczarowanie – skomentował.

– Nie możemy jeszcze otwierać korków od szampana, ale we wtorek lub środę – kiedy poznamy oficjalne wyniki wyborów – to już będzie moment na świętowanie – podkreślał w sztabie Prawa i Sprawiedliwości w Gdańsku Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, kandydat na posła z listy gdyńsko-słupskiej. Jego zdaniem sondażowe wyniki to dla partii sukces.

– One nie są może takie euforycznie niesamowite, ale dobre. Po pierwsze Prawo i Sprawiedliwość bezapelacyjnie po raz trzeci z rzędu wygrało wybory do Sejmu, po drugie jesteśmy blisko większości, która umożliwia utworzenie rządu. Ja jestem przekonany, że te ostateczne, rzeczywiste wyniki będą te 2-3 proc. lepsze tak, jak i było w poprzednich wyborach, a to będzie oznaczało, że będziemy mieli większość odpowiednią do stworzenia rządu. Szkoda, że to referendum nie będzie wiążące, natomiast jego wynik będzie bardzo istotny, będzie ważny politycznie, choć formalnie wiążący nie będzie – wyjaśnił.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

KOALICJA OBYWATELSKA

Radość i euforia zapanowały w sztabie Koalicji Obywatelskiej w Gdańsku. Grzegorz Armatowski sprawdził, jak działacze i sympatycy KO skomentowali sondażowe wyniki wyborów.

– Rozległy się gromkie oklaski i okrzyki „Demokracja, demokracja!”. W pierwszych komentarzach mówiono, że przyszedł czas na przywracanie normalności i naprawę państwa po ośmiu latach rządków Prawa i Sprawiedliwości. Koalicja ma nadzieję, że to opozycji prezydent powierzy utworzenie rządu i uczyni to jak najszybciej. Koalicja mówi też, że przedstawiła sto konkretów na pierwsze sto dni rządów i zamierza się z nich wywiązać – opisywał reporter.

To wielkie radość, ale też niedowierzanie, bo to była nierówna walka – tak pierwsze sondażowe wyniki wyborów skomentowała poseł Koalicji Obywatelski – Agnieszka Pomaska. – Pomimo nierównych szans w tych wyborach, mimo tej bandyckiej kampanii wyborczej PiS-u udało się ich pokonać, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jutro obudzimy się wszyscy w lepszej Polsce – wskazywała.

 
(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

– To, co cieszy, to wysoka frekwencja i to jest wielkie święto demokracji – podkreślali goście wieczoru wyborczego Koalicji Obywatelskiej w Gdańsku.

– Przede wszystkim cieszy frekwencja, jest naprawdę wspaniała. W niektórych komisjach w Sopocie jest to nawet 80 proc., także jest to coś kapitalnego. Nie było jeszcze takiej frekwencji, widać są wielkie emocje. Cieszy wygrana opozycyjnych partii, bo zdobyły razem większą liczbę głosów, większą liczbę mandatów. Cieszy zmiana na tych, którzy będą chcieli spokojnej Polski w Unii Europejskiej. Dla Unii Europejskiej też ważne wybory, nie tylko dla Polski. Mam nadzieję, że PiS pogodzi się z porażką i nie będzie nic kombinował – wypowiedział się Jacek Karnowski.

– Ale Prawo i Sprawiedliwość mówi, że to oni wygrali – wtrącił reporter Radia Gdańsk. – Jako pojedyncza partia tak, tylko że trzeba mieć jeszcze koalicjanta, żeby stworzyć rząd, bo nie mają większości parlamentarnej sami i nawet ze swoim koalicjantem Konfederacją nie mają tej większości – wyjaśnił prezydent Sopotu.

(fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)
Przedstawicielom Koalicji Obywatelskiej tuż po ogłoszeniu wyników exit poll zdecydowanie zabrakło jednak klasy. Pierwszą reakcją na wynik sondaży były wulgarne okrzyki pod adresem partii rządzącej. Dopiero po dłuższej chwili przez skandaliczne hasła przebiła się „demokracja”.

TRZECIA DROGA

13 proc. poparcia i 55 miejsc w nowym Sejmie – takie sondażowe na razie wyniki w wyborach parlamentarnych osiągnęła Trzecia Droga. W sztabie na gdańskiej Ołowiance z przedstawicielami Trzeciej drogi rozmawiał Sebastian Kwiatkowski.

„Wolna Polska” i „demokracja” – to hasła skandowane tuż po ogłoszeniu sondaży. Z dużym entuzjazmem przyjęto trzecie miejsce Trzeciej Drogi. – Na taki wynik liczyliśmy – powiedział Łukasz Kopeć, „dwójka” na gdańskiej liście trzeciej drogi.

(Fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski)

Politycy liczą na trzy mandaty z Pomorza. W tym przypadku z Gdańska do Parlamentu weszłaby prawdopodobnie Agnieszka Buczyńska. Z Gdyni jedynka, czyli Marek Biernacki i być może jeszcze jedna osoba. – Czeka nas wielkie wyzwanie. Czeka nas Polska, którą musimy naprawić, ale to zrobimy  – mówili przedstawiciele Polski 2050.

– Przyszły poseł? – zapytał Łukasza Kopcia nasz reporter Sebastian Kwiatkowski. – Jest taka duża szansa. Poczekajmy na te końcowe wyniki, które spłyną z lokali wyborczych, ale zanosi się tak, że Trzecia Droga może mieć dwa mandaty również w Gdańsku i być może uda mi się zostać posłem. Ten wynik, który tu był z exit poll, daje praktycznie pewne szanse na dwa mandaty w Gdyni. Te 13 proc. i więcej to jest wynik, na jaki liczyliśmy, wynik, z jakim szliśmy z założenia do tej kampanii, chociaż cieszymy się bardzo, że udało nam się go osiągnąć, bo kosztowało nas to wiele pracy nie tylko w tych ostatnich kilku tygodniach kampanii, ale i w całym okresie od momentu powstania ruchu i założenia partii w ostatnich trzech latach. O przekroczenie progu byliśmy spokojni, od kilku miesięcy wewnętrzne sondaże i badania, które robiliśmy, w miarę regularnie pokazywały, że ta granica ośmiu procent nie jest zagrożeniem dla nas – odpowiedział Kopeć.

 – To radość dla demokracji. To chyba pierwsze wybory od 1989 roku, kiedy opozycja tak się zjednoczyła – zauważył Bartosz Szmajchel, kandydat do Sejmu z okręgu gdyńsko-słupskiego. – My, jako partie, zdaliśmy egzamin jako demokracja, a przede wszystkim ludzie zdali. Ludzie, którzy nas wybierali, zmobilizowali się. Zdali sobie sprawę z tego, że kolejne rządy PiS doprowadzą nas do tego, że po prostu nie będzie Polski – wyjaśnił Szmajchel.

 

(fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski)

LEWICA

Nastroje panujące wśród Lewicy sprawdzał Marcin Lange. – W pomorskim sztabie wyborczym Lewicy, w Domu Nauczyciela w Gdańsku-Wrzeszczu zebrało się ponad 100 działaczy ugrupowania. W momencie ogłoszenia wyników zapadła kilkusekundowa cisza. Brawa rozległy się po przeliczeniu liczby mandatów, choć szczególnych owacji nie było. Liderki list – Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Katarzyna Kotula – podkreślały, że szacunkowy wynik Lewicy, czyli 8,6 procent, a więc gorszy o 4 punkty niż w poprzednich wyborach, jest satysfakcjonujący i daje szansę na wejście do koalicji rządzącej. Wszystko wskazuje też na to, że Lewica utraciła jeden z 3 mandatów w województwie – zrelacjonował Marcin Lange.

– Mam nadzieję, że to się jeszcze może zmienić. Bardzo wysoka frekwencja może oznaczać, że tych mandatów w Polsce będzie więcej. Gdzie te mandaty będą? To zależy od okręgu. Wiemy, że ta frekwencja tutaj na Pomorzu też była wysoka. Różnie się ona układała w miastach i miasteczkach, ale być może w Gdyni, gdzie frekwencja była wyższa niż w Gdańsku, przynajmniej na godzinę 18:30, jak pokazywała PKW, może ten wynik być lepszy. Będziemy to liczyć, myślę, że nikt dzisiaj nie zaśnie. Będziemy czekać na ostateczne potwierdzenie, że opozycja demokratyczna te wybory wygrała .

KONFEDERACJA

– Nie udało się nam wywrócić stolika – tak na sondażowy wyniki Konfederacji na poziomie 6.2 procent zareagował jej lider Sławomir Mentzen. Choć wierzy, że oficjalne wyniki będą korzystniejsze. pomorski poseł Konfederacji Michał Urbaniak uważa, że wynik należy uznać za porażkę partii.

– Będzie to pewnie oznaczać mniejszą reprezentację Konfederacji w Sejmie. To coś, z czym będziemy musieli poradzić. Nie będzie to dla nas łatwe, ale przechodziliśmy już kilka kryzysów, trochę wolt politycznych już za nami, trochę zmian i trudniejszych sytuacji również, więc wierzę, że przetrwamy, że będziemy mogli dalej przekonywać Polaków do siebie – skomentował wyniki Urbaniak.

Będziemy patrzeć rządowi na ręce – deklaruje Konfederacja, która według sondaży otrzymała poparcie na poziomie 6.2 proc. Czołowi politycy partii uznają taki wynik za porażkę, szczególnie patrząc na wcześniejsze wysokie wyniki w sondażach. 

– Nasz czas jeszcze przyjdzie – komentuje Michał Welka, kandydat na posła z okręgu gdańskiego. – Sondażowe wyniki pokazują, że Konfederacja zostaje w opozycji. Będziemy bardzo pilnie patrzeć rządowi na ręce. Konfederacja to prawica przyszłości. Konsolidujemy zdolnych i ambitnych ludzi, którzy dają Polakom prawdziwą alternatywę. Nasz czas nadejdzie, gdy społeczeństwo zderzy się z konsekwencjami złego rządzenia przez Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość – tłumaczył.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj