Rekompensaty nie będzie, do awarii doszło w trudnych warunkach – tak przewoźnik Polregio tłumaczy się z niedzielnej awarii na trasie z Gdyni do Kościerzyny. Pociąg z pasażerami na cztery godziny utknął w środku lasu między Gołubiem Kaszubskim a Somoninem. Do stacji końcowej dojechał dopiero około godziny 22:00.
W pociągu było kilkadziesiąt osób. Matki z dziećmi, osoby starsze – tak relacjonują pasażerowie, którzy zgłosili się do Radia Gdańsk. – Obsługa nie potrafiła nam przekazać informacji. Ogrzewanie nie działało – dodają. O awarii pisaliśmy TUTAJ.
POLREGIO WYJAŚNIA
Jak wynika z informacji przesłanych na naszą prośbę przez przewoźnika, czas oczekiwania „wynikał ze standardowego postępowania”. Najpierw maszynista próbował sam naprawić usterkę, dopiero kiedy to nie przyniosło rezultatu, wezwał serwis pomocy technicznej. Ten musiał dotrzeć na miejsce, a potem część drogi pokonać pieszo w trudnych warunkach. Sama naprawa również wymagała czasu.
Przewoźnik podkreśla, że sam fakt opóźnienia nie daje podstaw do odszkodowania. Unijne przepisy w tym względzie nie dotyczą pociągów regionalnych.
Polregio inaczej niż podróżni twierdzi też, że uszkodzony skład był ogrzewany i posiadał oświetlenie. Podczas naprawy następować miały jedynie krótkotrwałe wyłączenia oświetlenia i ogrzewania.
Wyjaśnień w tej sprawie od przewoźnika i zarządcy sieci będzie domagał się zamawiający usługę Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego.
Sebastian Kwiatkowski/jk