Może nawet chciał zniknąć jak Weiser Dawidek – zastanawiał się ksiądz Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz gdańskich środowisk twórczych. W Gdańsku odbyły się uroczystości pogrzebowe Pawła Huelle. Pisarz spoczął w Alei Zasłużonych na cmentarzu Srebrzysko. Żegnali go bliscy, mieszkańcy, politycy i duchowni różnych wyznań.
Mszę świętą koncelebrował ksiądz Krzysztof Niedałtowski wspólnie z księdzem Marcinem Hintzem, duchownym luterańskim, biskupem Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej, który przyjaźnił się ze zmarłym.
„SPOTYKAMY SIĘ W KOŚCIELE ŚRODOWISK TWÓRCZYCH…”
Ks. Niedałtowski, przed rozpoczęciem nabożeństwa podkreślił, że Paweł Huelle był człowiekiem wielkiego serca i otwartego ducha. – Spotykamy się w kościele środowisk twórczych, żeby pożegnać Pawła, naszego przyjaciele, brata, towarzysza w poszukiwaniu prawdy, tajemnic, które próbował opisywać w swoim poetyckim widzeniu Gdańska, świata, kosmosu – mówił.
Zaznaczył, że Huelle był bardzo towarzyskim człowiekiem. – Tak często spotykaliśmy się na ulicach, wernisażach, promocjach książek. Tyle razy Paweł dzwonił w ciągu dnia, nieraz późno w nocy i bardzo chciał rozmawiać. Był ciekawy co u nas. Mówię w liczbie mnogiej, bo pewnie tak jest w przypadku wielu – mówił.
Duszpasterz środowisk twórczych przypominał swoje ostatnie rozmowy z pisarzem. – Mówił w ostatnich miesiącach, że źle mu się żyje na tym dziwnym świecie, gdzie sztuka i literatura zostały zepchnięte na margines, gdzie liczą się ci, którzy najgłośniej krzyczą, umieją się rozpychać łokciami. I jakby się chował. I może nawet chciał zniknąć jak Weiser Dawidek. Nie wiem, to tajemnica, która zostanie z nami do spotkania z Pawłem – opowiadał.
WSPOMNIENIA PRZYJACIÓŁ
W kościele św. Jana głos zabrali przyjaciele Huellego, pisarze Andrzej Kasperek i Krzysztof Czyżewski.
Kasperek przypomniał czasy studenckie i wspólne biesiady. – Paweł, by chyba nie chciał, żebyśmy tu płakali – mówił. Podkreślił, że Huelle „był pełen życia, tryskał humorem, był duszą towarzystwa, wodzirejem”. Zaznaczył, że „znakomicie opowiadał dowcipy, anegdoty”. – Był mistrzem ciętej riposty – przypomniał. – Takiego chcemy go zapamiętać: króla życia, otoczonego orszakiem niczym Dionizos – stwierdził.
– Był też inny Paweł, dla którego alkohol i ta cała gromada była tylko sprytnie utkaną kurtyną, za którą się umiejętnie skrywał – dodał również.
POŻEGNANIE PISARZA PRZEZ PREZYDENT GDAŃSKA
Po mszy św. uroczystości pogrzebowe przeniosły się na cmentarz Srebrzysko we Wrzeszczu. Zmarłego pożegnała m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
– Marzył o ciepłej Grecji, a los rzucił go nad chłodne morze. Jednak kochał ten swój rodzinny Gdańsk ponad wszystko – mówiła. Podkreśliła, że wiadomość o jego odejściu spadła jak grom z jasnego nieba. – O wielkości straty, jaką poniosła kultura, o wielkości, jaką poniósł Gdańsk, nikogo nie muszę przekonywać. Wciąż trudno uwierzyć, bo przecież ubiegły rok upłynął pod hasztagiem Gdańsk, czyta Talita, w grudniu świętowaliśmy jego urodziny (…)” – wspominała.
– Miał wiele z kota: trudno się udomawiał, chodził własnymi drogami, ale potrafił czule mruczeć tym, których wybrał – mówiła Dulkiewicz. Zaznaczyła, że Huelle za swoją największą wadę miał niezdecydowanie. – Nie cierpiał hałasu w tym grafomanii. U przyjaciół cenił poczucie humoru – dodała.
Przypomniała, że witając się z nią, dawał próbkę hrabalowskiej groteski: „pani prezydent ja panią kocham – wołał. – Będzie mi tego brakowało – mówiła.
W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział m.in. senatorowie Bogdan Borusewicz i Sławomir Rybicki, marszałek woj. pomorskiego Mieczysław Struk oraz pisarz Stefan Chwin.
Paweł Huelle spoczął w Alei Zasłużonych na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku. Zmarł 27 listopada w swoim mieszkaniu w Gdańsku. Miał 66 lat.
PAP/ol