Poseł Płażyński pyta o przyszłość elektrowni atomowej na Pomorzu. Urzędnicy uspokajają

(Fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

Poseł Kacper Płażyński z Prawa i Sprawiedliwości odbył kontrolę w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Chciał sprawdzić, jakie działania w celu przeprowadzenia audytu budowy elektrowni atomowej podjęli urzędnicy.

Okazuje się, że audyt, o którym wczoraj informował Pomorski Urząd Wojewódzki, nie odbywa się (pisaliśmy o tym >>>TUTAJ). Poseł Płażyński podkreśla, że w trakcie kontroli wyszło, iż nie były podejmowane żadne działania sprawdzające wspomnianą inwestycję.

– Okazuje się, że Urząd Wojewódzki i pani wojewoda do dnia dzisiejszego, poza słynną konferencją w Chojnicach sprzed dwóch dni, w ogóle merytorycznie nie zajmowali się kwestią powstania elektrowni jądrowej w gminie Choczewo, w Żarnowcu czy w jakiejkolwiek innej gminie województwa pomorskiego. W tym zakresie nie zlecono z KPRM-u żadnych działań Urzędowi Wojewódzkiemu – informuje.

Urząd Wojewódzki potwierdza, że obecnie nie jest przeprowadzany żaden audyt. – Polecenia, zalecenia ani prośby z Kancelarii Premiera do pani wojewody nie wpłynęły. Myślimy, że będzie to robić Ministerstwo Klimatu w ramach własnych kompetencji, ale oczywiście jeżeli wpłynie do nas prośba o weryfikację czegokolwiek, pani wojewoda oczywiście będzie współpracować – zapewnia Krystian Kłos z Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

CZY ZMIANA MIEJSCA JEST MOŻLIWA?

Poseł Płażyński uważa, że wypowiedź Beaty Rutkiewicz, wojewody pomorskiej, nie była przypadkowa. Jego zdaniem może ona stanowić badanie gruntu pod potencjalną zmianę lokalizacji. – Wydaje mi się, że po prostu poszło zadanie z góry. Być może była ta próba oswojenia opinii publicznej przez Donalda Tuska przed dyskusją nad taką zmianą, bo przecież premier Tusk już w czasie kampanii wyborczej w Jagodnie mówił, że należy rozważyć zmianę tej lokalizacji, ale to już tylko moje domysły – przyznaje.

Pomorski Urząd Wojewódzki odpowiada, że wojewoda nie podważała wątpliwości dotyczących lokalizacji, lecz chodziło jej o decyzje środowiskowe. – Pani wojewoda uznała, że konieczne jest sprawdzenie, czy decyzje podjęte przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska były podejmowane w sposób prawidłowy i zgodny z prawem. Trafiły do niej informacje, że było bardzo wiele uwag różnych środowisk samorządowych, mieszkańców oraz aktywistów dotyczących sposobu podejmowania decyzji przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska – wyjaśnia Kłos.

CO OZNACZAŁABY ZMIANA?

Zdaniem Płażyńskiego ewentualna zmiana lokalizacji mogłaby sprawić, że elektrownia nie powstanie. Przyczyną jest bardzo długi i skomplikowany proces pozyskiwania zgód środowiskowych. – Zmiana lokalizacji albo wybór jeszcze innej drogi, bo marszałek Struk sugerował kiedyś przeprowadzenie ponownego postępowania w sprawie wydania decyzji środowiskowej, oznaczałoby, że ten projekt nie powstanie, bo wydanie ostatniej decyzji środowiskowej, obecnie wiążącej dla elektrowni w gminie Choczewo, trwało siedem lat i z tego, co słyszałem od urzędników ministerialnych, był to tryb mocno przyspieszony – dodał.

Rząd zaznacza, że zmiana lokalizacji nie jest obecnie brana pod uwagę. Z kolei Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego podkreśla, że nie podważa lokalizacji wytypowanej do budowy elektrowni atomowej.

– Samorząd Województwa Pomorskiego nigdy nie był przeciwny planom budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu. Szanuję w tym względzie kompetencje i odpowiedzialność władz centralnych. Jako samorząd oczywiście jesteśmy jak najbardziej zainteresowani rozwojem energetyki jądrowej na Pomorzu, bo oczywiście stanowi on szansę dla regionu i całej Polski. Liczymy na to, że harmonogram budowy tej inwestycji zostanie dotrzymany – wskazuje Michał Piotrowski z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

Oskar Bąk/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj