Fatalny krajobraz gdańskich dróg ujrzał światło dzienne po ostatnich roztopach. Tak wielu dziur na ulicach nie było dawno. Problem dotyczy nie tylko głównych arterii. Są też boczne i osiedlowe drogi, gdzie wyrwy są tak rozległe, że nie ma jak ich ominąć.
– Ulice Wita Stwosza, Polanki, Grunwaldzka – są tam takie dziury, że trzeba jechać slalomem. Jeśli ktoś nie zna drogi, może urwać koło – ostrzega jeden z kierowców.
– W weekend dostaliśmy ponad sto zgłoszeń o problemach. Wczoraj kilkanaście. Działamy – deklaruje Patryk Rosiński z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. – Każdego dnia na ulice Gdańska wyjeżdża sześć ekip. Każda wylewa po osiem ton asfaltu. Potrzebujemy czasu, by w każdym miejscu zrobić to na tyle dobrze, by się po chwili nie rozkruszyło. Temperatura i warunki nie pozwalają na to, by były to naprawy docelowe.
Problemy z nawierzchnią zgłaszać należy do Gdańskiego Centrum Kontaktu.
(Wideo: Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz)
Jak się okazuje, równie chętnie kierowcy zgłaszają konsekwencje wpadnięcia w dziury. Od początku roku wpłynęły już 62 wnioski o odszkodowanie.
Sebastian Kwiatkowski/kł